Chapter I

94 7 3
                                    

''Dokument lokalizacji''

Siedziałam na białej sofie, popijając herbatę i patrząc ponurym wzrokiem przed siebie.
Podczas delektowania się cieczą, wsłuchiwałam się w ciszę, która mnie otaczała i mogłabym, usłyszeć tylko mój zwolniony oddech. Z chwilowego transu, wyrwał mnie dźwięk ze słuchawki, która umiejscowiona była na stoliku kawowym przed sofą, na której siedziałam.

- Wdowa, widzę cię za 5 minut przed moim biurem, to ważne.

Spojrzałam powolnym wzrokiem na te małe gówno, z którego usłyszałam polecenie. Odstawiłam kubek, wzięłam snajperkę pod pachę oraz moją maskę i wyszłam z pokoju, nawet się nie śpiesząc, ponieważ wiedziałam, że przyjdę na czas. Po drodze spotkałam wesołą Meksykańkę z niemałym poczuciem humoru, zauważyłam, że ma na sobie sombreuo i sztuczne wąsy.
Podniosłam brew do góry odwracając się za nią, po jakiego grzyba tak się przebrała? Pokręciłam zrezygnowania głową, gdy usłyszałam za moimi plecami jej śmiech.

- Chcesz może kawałek burito, Amiga?

- Zatrzymaj to dla siebie Sombra, bardziej ci to się przyda. Za drugim razem uważaj, bo dużo osób tu się kręci, a po spotkaniu z szefem nie będzie tak wesoło. - Warknęłam zatrzymujac się i patrząc na nią znad ramienia.

- Ty tak naprawdę?! Taka poważna i ponura osoba, nie zatrzyma mnie i nie ochrzani, za to co robię?
Wdowa.. - Zatrzymała się w pół zdaniu, widząc jak już zamierzam odejść. - Dzięki za nie wydaniu mnie szefu.

- Zmiataj stąd, zanim się rozmyślę

- Już, już, po co te nerwy.. - Uśmiechnęła się do mnie i użyła niewidzialności, aby szybko przenieść się do swojego pokoju. Zauważyłam juz po chwili, że nie ma jej w pobliżu, więc postanowilam przyśpieszyć kroku i dotarłam. Lekkie spóźnienie. Pff, musiałam spotkać tą przeklętą Sombrę. Weszłam bez ostrzeżenia do gabinetu i stanęłam patrząc na szefa. To co zauważyłam, wcale mnie nie wzruszyło, bo przecież nic nie czuję, ale podniosłam brew w celu ,,zaskoczenia''. To chyba moje ulubione zajęcie od dziś.

Godne obserwował swoje ryby w akwarium i je karmił. Przez głowę przeszła mi dziwna myśl; To będzie moja misja? Karmienie rybek?

- Dobrze cie widzieć, Amélie, usiądź. - Gdy tylko mnie zauważył, podszedł do stołu i usiadł na swoim krześle. Też postanowiłam usiąść. -
Jak wiesz jest sprawa, dość istotna. Musisz tam sama pojechać i ją wykonać, po cichu, tak jak zawsze. Bez włączenia alarmów i takich tam.

- W porządku. Jaki to przedmiot?

- To dość wrażliwy temat, jest to osoba.

Amélie ciagle wpatrzona w twarz przyjaciela, nic nie wyrażała, żadnego cienia skruchy. Tak jak być powinno. Ale nawet nie drgnęla jej powieka, gdy powiedziała kolejne słowo;

- Martwy czy żywy?

- Tym razem żywy, bez zabijania. Możesz zabić kilku ochroniarzy, jeśli będzie to potrzebne, ale wolałabym, żebyś wykonała to po cichu, dobrze?

- W porządku. - Pokiwałam tylko głową na znak zrozumienia swojego zadania.

- Dostarczę ci jeszcze lokalizację miejsca twojej misji i możesz wyruszać.

- Dniem, nocą?

- Wieczorem, jak zawsze z resztą. Dniem jest za bardzo nie bezpiecznie i mogliby cie złapać.

- O to nie musisz się martwić, wiele razy udawało mi się uciec od najgroźniejszych sytuacji..

- Tym razem może być inaczej, mają naprawdę dobrą ochronę.

🔒 | Widowmaker: Special mission | OverwatchWhere stories live. Discover now