Podchodzę ostrożnie do drzwi i staram się wyłapać jakikolwiek ruch po drugiej stronie. Absolutnie nic nie słyszę. No, może oprócz silnego bicia własnego serca.
Zbieram się w sobie i ostatecznie otwieram drzwi. Jednakże nic nie może mnie przygotować na widok przede mną.
- John?
Jestem naprawdę mocno zaskoczona. On i Mary powinni spędzać miłe wakacje u rodziców Sherlocka. Specjalnie się ich pozbyłam, żeby uchronić ich przed niebezpiecznymi wydarzeniami w Londynie.
- Wow, Connie. – Watson przytula mnie na powitanie i wchodzi do środka, zachwycając się moją suknią balową, którą postanawiam później spalić.
Nie chcę mieć już z nią nic wspólnego.
Jakaś część mnie miała nadzieję, że to Sherlock zdecydował się zażegnać topór wojenny i przyszedł porozmawiać. Naprawdę muszę przestać wiązać z nim jakiekolwiek oczekiwania, bo nic nigdy z tego nie będzie.
- Nie powinieneś teraz pilnować swojej żony i waszego nienarodzonego dziecka? – zagaduję i staram się odzyskać swój normalny ton.
- Wpadłem na chwilę po parę rzeczy i przyszedłem w odwiedziny. – tłumaczy i siada na krześle przy stoliku.
Nie wierzę mu. John nie umie kłamać.
Nie komentuje też zniszczonych ciasteczek i rozlanej kawy, za co jestem wdzięczna. Być może pomyślał, że postanowiłam rozpocząć dietę i podeszłam do tematu ze zbyt dużym entuzjazmem.
Nastaje cisza. John, pomimo upływu czasu, nie zapomniał mi jeszcze tamtej akcji w moim dawnym mieszkaniu. W sumie nie powinnam być zdziwiona. Kto by się chciał nagle dowiedzieć, że krewna z rodziny, którą się dobrze znało, jest przeszkolona w zabijaniu.
Ale Watson też coś o tym wie.
- Byłeś u Sherlocka? – pytam, żeby przerwać ciszę.
John chrząka i potakuje. Wygląda teraz na zmartwionego, ale wciąż stara się pozostać w miarę przychylnym nastroju.
- Pokłóciliście się? – odpowiada pytaniem.
- Mamy po prostu odmienne zdanie w jednym temacie.
Watson kiwa głową, marszczy brwi i potem postanawia zdradzić mi prawdziwy powód swojej wizyty, który sama zdążyłam już wykoncypować.
- Lestrade do mnie zadzwonił.
Chwila prawdy. Siadam na łóżku i wzruszam ramionami. Nie jestem pewna czy Greg powinien zdradzać takie informacje osobom trzecim, a w zasadzie, jestem przekonana, że obowiązuje go tajemnica zawodowa, ale nie chcę się o to teraz sprzeczać.
- Zanim się wściekniesz, musisz wiedzieć, że to miała być zwykła akcja. Coś poszło nie tak i...
- I o mały włos znowu cię nie zabili! – John podnosi głos.
Doktor szybko jednak opanowuje nerwy, więc nie odpowiadam atakiem na jego atak. Z jednej strony jestem zła, że dowiedział się o przyjęciu i całym tym zamieszaniu, ale z drugiej cieszę się, że mimo wszystko, John wciąż traktuje mnie jak swoją rodzinę. I, że wciąż zależy mu na mnie.
Szkoda tylko, że niechcący weszłam pomiędzy niego i Sherlocka.
- To jego sprawka, prawda? Sherlock wystawił cię jako swoją przynętę.
- Nie! – zaprzeczam szybko, ale John nie słucha moich wyjaśnień.
Następnie John postanawia zademonstrować mi swój szybki chód w jedną i w drugą stronę po moim pokoju, ale kiedy proszę go, by usiadł, zatrzymuje się nagle i patrzy na mnie z lekką furią w oczach, jeśli mogę to tak określić.
BINABASA MO ANG
"I observe everything"
FanfictionSherlock poznaje resztę rodziny swojego przyjaciela Watsona, a dokładniej jego kuzynkę, która ma więcej za uszami, niż wydaje się na początku. Czy dobrze funkcjonujący socjopata otworzy się na uczucia, które go nie dotyczą?
