- Jak tam John? Małżeństwo mu służy. Nigdy jeszcze nie widziałam go tak szczęśliwego. - zauważam.
Blondynka posyła uśmiech w moją stronę i siada na kanapie, do której dołączam wraz z dwiema filiżankami herbaty i cukrem.
- Dziękuję.
- Przepraszam za moje zachowanie w sobotę. Nie spodziewałam się tak jawnej niechęci ze strony Sherlocka. John wspominał o jego dysfunkcyjnym sposobie bycia, ale nigdy nie przypuszczałam, że...
- Posłuchaj. - Mary upija łyk herbaty i odstawia filiżankę na drewniany stolik. - Nie masz za co przepraszać. Sherlock po prostu nie ufa obcym.
Kiwam głową. To akurat wiem. Szkoda tylko, że nie ufa również mnie. Ale tak naprawdę wcale mu się nie dziwę. Tajemnice czuć ode mnie na kilometr. Sama bym sobie nie ufała, gdyby ktoś otwarcie mnie o to kiedyś zapytał.
- Więc...? - unoszę brwi. - Co cię do mnie sprowadza?
Mary przygryza wargę i zastanawia się jak ubrać w słowa to, co może przykro zabrzmieć. Asekuracyjnie przygotowuję się na mocną rzecz i staram się wmówić sobie, że cokolwiek by to nie było, ja i Mary pozostaniemy przyjaciółkami.
- Wiesz, moja przeszłość nie jest kolorowa. - zaczyna. - Przez wiele lat uciekałam przed tym, z czym powinnam się dawno pogodzić. Ale to do mnie wraca każdego dnia i choć obecnie czuję się bezpiecznie, podejrzewam, że nie będzie tak przez cały czas.
Marszczę brwi.
- Mary, o czym ty mówisz?
- Wiem, że uciekasz, Constance. Coś się stało, prawda? Jesteś w Londynie z tego powodu.
Skąd wie? To znaczy, podejrzewałam, że wszyscy domyślają się, że nie mam chlubnej przeszłości, ale do jasnej cholery! Nie mogę powiedzieć jej prawdy.
Patrzę na żonę kuzyna i mrugam kilkakrotnie, jakbym mogła w ten sposób przegonić wszystkie gnębiące mnie demony. Kim jest ta kobieta? Skoro Mary ma niełatwą przeszłość, a mimo to Sherlock i John zaakceptowali ją taką, jaka jest, to może i ja mam szansę?
Nie! Sherlock znienawidziłby mnie, gdyby dowiedział się o tym co zrobiłam. A John prawdopodobnie by się mnie wyrzekł.
Tak samo jak moi rodzice.
- Nie musisz mi się zwierzać. - blondynka kontynuuje. - Przyszłam powiedzieć ci tylko, że w razie jakichkolwiek problemów możesz zwrócić się do mnie. Zawsze ci pomogę. Może John i Sherlock nie są twoją najlepszą opcją, ale ja nigdy nie osądzam.
Pomimo moich usilnych starań, nie umiem powstrzymać łez wzruszenia. Ocieram szybko oczy, żeby żadna z nich nie sięgnęła policzków i pociągam nosem. Kiwam głową, wyrażając tym gestem całą wdzięczność jaką czuję do Mary.
To naprawdę niesamowita kobieta.
- Chcesz jeszcze herbaty? - pytam, a pani Watson potakuje.
Szybko zmieniamy temat i do końca jej wizyty prowadzimy rozmowę na przeróżne aspekty naszego życia. Nie da się jej nie lubić. Nie wiem czy to jej charakter, czy ciąża, ale Mary jest naprawdę bardzo mądrą i współczującą osobą.
Żegnam się z nią z wielkim trudem, ale jednocześnie czuję ulgę, że poszła. Ta cała paczka nie daje mi spokoju. Gdy przez okno dostrzegam blondynkę skręcającą w główną ulicę, odsuwam się od firanki i podchodzę ostrożnie do dziwnej przesyłki.
Nasłuchuję tykania czy jakichkolwiek innych dźwięków, jednakże nie staram się potrząsać pudełkiem. Nie wiadomo co jest w środku. Klepiąc w pamięci zdrowaśki, postanawiam dostać się do środka pudełka. Biorę nóż i nacinam krańce kartonu.
YOU ARE READING
"I observe everything"
FanfictionSherlock poznaje resztę rodziny swojego przyjaciela Watsona, a dokładniej jego kuzynkę, która ma więcej za uszami, niż wydaje się na początku. Czy dobrze funkcjonujący socjopata otworzy się na uczucia, które go nie dotyczą?
