II

19 2 0
                                    

Dlaczego tak bardzo kochasz mnie niszczyć?

Robisz to tak swobodnie, jakby nie było to dla Ciebie nic specjalnego. Może w tym tkwi powód, dlaczego nie jestem w stanie odpowiedzieć na żadne twoje słowo, które jest jak nóż prosto w me strzaskane już serce? Może to dlatego zapiera mi dech, może to dlatego nie jestem w stanie myśleć poprawnie a wszelkie odpowiedzi umykają przede mną niczym piasek spomiędzy mych palców? 

Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. 

A ja i tak... jedyne czego pragnę, to Cię przytulić. 

Dlaczego zawsze mówisz to, co najbardziej zaboli? Dlaczego tak skrzętnie przebierasz w słowach, wybierając najostrzejsze, takie które rozrywają moją duszę najbardziej? Czuję się jakbym był zrobiony ze szkła, które raz po raz rozbijane jest na mnóstwo malutkich kawałeczków. Złożony z ostrych kantów, poznaczony dobrze już znanymi i zapamiętanymi liniami bólu, wciąż pękam nieco inaczej. Zawsze znajdzie się jakaś rysa, która pojawi się w zupełnie innym miejscu, całkowicie nowa.

Czy kiedykolwiek zostanę tak rozbity, że nie będę już w stanie zebrać w całość mikroskopijnych kawalątków?

Gdybyś choć na moment przestał być tak zapatrzony w siebie, we własne krzywdy, zapracowanie i zmęczenie, może wtedy dostrzegłbyś, że ja także jestem człowiekiem, nie tylko Ty. To znaczy, nie mam zamiaru Cię obwiniać... Chcę tylko powiedzieć że zachowujesz się tak, jakbym nie miał prawa odczuwać negatywnego samopoczucia. Ale ja nie jestem manekinem. Naprawdę chciałbym, byś od czasu do czasu mi współczuł. 

Mam dziś lepszy dzień, ale Ty tego nie przeczytasz, bo najzwyczajniej w świecie to do Ciebie nie trafi. Chyba na szczęście. Nie wiem co bym zrobił, jeśli kiedykolwiek ujrzałbyś ten list. Chyba już wolałbym ci to powiedzieć prosto w twarz, w innych słowach ale jednak... 

Nie chcę byś się na mnie denerwował. 

I tak już wystarczy, że codziennie Cię czymś drażnię.

Kocham twoje pocałunki. Kocham dotyk twej aksamitnej, chłodnej skóry, kocham opuszki twych palców kreślące własne drogi na mych kościstych biodrach. Kocham wszystko co mi ofiarujesz, naprawdę. Chyba nie ma bardziej wdzięcznej osoby niż ja, a ty to doskonale wiesz.  Gdzieś głęboko w sercu...

Chciałbym, byś kiedyś dostrzegł to, jak bardzo Cię potrzebuję. 

Co mógłbym zrobić byś w końcu to dostrzegł?

Burnin' CandleWhere stories live. Discover now