Pisałem do ciebie listy, mój ukochany. Dziesiątki listów. Każda myśl moja, ostra niczym klinga miecza lub rozmyta jak atrament na papierze, przelana i zdefiniowana. Umysł mój szukający kierunku, piszący te słowa w porywach skrajności, otumaniony niszczącymi siłami. Cisza po długotrwałej burzy. Cisza przed burzą. Chcąc poczuć więcej we wszechogarniającym otępieniu i pragnąc nie czuć nic. Każda myśl, jak eteryczne pióro ptaka, ulatująca ze mnie bezdźwięcznie. Żałuję tylko, iż nigdy nie zdobyłem się na to, aby je do ciebie wysłać. A teraz... teraz jest już na to za późno. Przepraszam Cię, mój ukochany. Przepraszam. Zawsze byłem uszkodzony.