23. ,,Nie każdą obietnicę da się spełnić"

Start from the beginning
                                    

                                                                 ***

Cztery tysiące pieszych wojowników i dwa tysiące konnych, pod dowództwem Aragorna wyruszyło z Gondoru pod Czarną Barmę. Elvira wmieszała się w jeden z konnych oddziałów, nawet nie zakładała żadnego hełmu i nie próbowała ukrywać swojej tożsamość. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że kobieta bierze udział w walce. I dobrze bo Elvira przynajmniej miała spokój. Złe myśli znów wróciły, w szczególności dobijała ją świadomość, że oni nie jadą po to żeby wygrać ale po to by odwrócić uwagę. Nie mogła tego przeboleć. Owszem brała już udział w nie jednej bitwie ale tej bała się najbardziej. Nawet Helmowy Jar, gdzie mieli beznadziejną sytuację ją tak nie przerażał.

Aragorn jechał na początku. On oraz inni dowódcy wraz z Gimilim, Legolasem, Merrym, Pippinem i Gandalfem. Obieżyświat strasznie się denerwował lecz jechał w milczeniu z uniesioną głową. Wspominał spotkanie z owym Durinem. Był niemal pewien, że to Elvira. Gdy zwierzył się z tego Gimilowi i Legolasowi, to krasnolud go wyśmiał a elf milczał. Mężczyzna co jakiś czas odwracał się do tyłu by sprawdzić czy w tłumie wojowników nie zauważy czarnowłosej. Gdy Elvira przepchała się trochę do przodu widziała jak Aragorn obrócił głowę ze dwa razy ale jej nie dostrzegł. W końcu dotarli do Czarnej Bramy. Nasze gołąbeczki z jednej strony były zadowoleni z tego powodu, gdyż chciały już mieć to za sobą a z drugiej chcieli odłożyć to jak najpóźniej się dało. Aragorn zatrzymał wojsko. Elvira uznała, że chyba pora się ujawnić. Obieżyświat raczej nie będzie się z nią kłócić na oczach swoich poddanych. Zsiadła z Estera, poklepała go po grzbiecie i kazała czekać na siebie w Gondorze. Przepchała się przez kilka rzędów wojowników. Aragorn wraz z Legolasem i Gandalfem zaczęli się zbliżać do Czarnej Bramy.

-Stójcie!-krzyknęła Elvira. Obieżyświat poczuł jak krew w żyłach mu się zmroziła. Zawrócił wraz ze swoją obstawą i podjechał do czarnowłosej.

-Co ty tu robisz?-syknął.

-Będę walczyć u twojego boku. Chcę się też pożegnać, tak na wszelki wypadek. Kocham cię Aragornie-odpowiedziała Elvira.

-Jesteś okropna. Same z tobą kłopoty. Nic cię nie powstrzyma przed autodestrukcją-stwierdził mężczyzna a czarnowłosa uśmiechnęła się na te słowa. Jej ukochany wyglądał teraz jak prawdziwy król. Ta zbroja, czerwona peleryna i kilka spiętych kosmyków włosów.

-Ja obiecałem ci, że przeżyje. Ty obiecaj mi to samo-poprosił Aragorn.

-Dla waszej wysokości wszytko-odparła Elvira z składając lekki ukłon. Obieżyświat machnął ręką i ponownie ruszył wraz Legolasem i Gandalfem pod Czarną Bramę, zastanawiając się jak kobieta uciekła z lochu. Czarnowłosa nie za bardzo wiedziała jak przebiega rozmowa ani po co w ogóle się odbyła ale z daleka zauważyła jak wielkie wrote otwierają się ze straszliwym zgrzytem. Wyszedł z nich posłaniec Saurona, na czarnym jak smoła koniu. Cały był w zbroi która odsłaniała jedynie jego obrzydliwe zęby. Po kilku minutach paktowania Aragorn chyba się zdenerwował i ściął posłańcowi głowę po czym popędził w stronę swojej armii.

-Synowie Gondoru, Rohanu, bracia moi! Widzę w waszych oczach ten sam strach, który pożera moje serce! Być może przyjdzie dzień gdy odwaga ludzi zginie, gdy porzucimy druhów, rwąc więzy przyjaźni! Ale to nie jest ten dzień! Godzina wilków i strzaskanych tarcz, gdy Era Ludzi chyli się ku upadkowi. Ale to nie jest ten dzień! Dziś stajemy do walki! Na wszystko, co wam na tej dobrej ziemi drogie, wzywam was do walki, ludzie Zachodu!-zagrzmiał Aragorn, głosem godnym króla. Odpowiedział mu krzyk, tak głośny, że słyszeli by go w Minas Tirith. Ludzie zaczęli uderzać włóczniami w tarczę robiąc jeszcze większy hałas. Po chwili umilkli. Wszyscy pozsiadali z koni i odsyłali je do Gondoru.

-Powiedz mi, jak się wydostałaś z lochu?-szepnął Aragorn wyjmując miecz.

-Ta informacja będzie nagrodą, za twoje przeżycie-odparła szybko Elvira. Z Czarnej Bramy zaczęło się wyłaniać coraz to więcej obrzydliwych kreatur. Wszyscy patrzyli na to w milczeniu. Aragorn jako dwódca jednego z oddziałów wysunął się na przód, po czym obrócił się do swoich żołnierzy.

-Dla Froda...-powiedział ze łzami w oczach i sam pobiegł go armii Mordoru. Chwilę później Marry i Pippin z krzykiem ruszyli za nim. Elvira pragnęła spojrzeć być może ostatni raz po swoich przyjaciołach. Nagle jej wzrok napotkał na Eomera. Kobieta przypomniała sobie jak bardzo go nienawidzi. Zaraz potem ona i cała armia ruszyła w bój, naprzeciw śmierci.

Elvira walczyła jak nigdy. Wymachiwała mieczem na wszystkie strony a każdy jej ruch zadawał przeciwnikowi śmierć. Po godzinie walki czułą jak każdy jej mięsień pulsuje okropnym bólem. Orków było bez końca. Kobieta walcząc z nimi czuła się tak jakby walczyła z katarem. Zasmarkałeś już milion chusteczek, a wciąż masz zatkany noc, na dodatek obolały. Co chwila jakiś człowiek tracił życie. Wszyscy już byli wyczerpani, ale każdy obiecał sobie walczyć do ostatniej kropli krwi. Elvira biła się już od niechcenia. Była tak zmęczona, że objęte już jej było czy zginie czy nie. Miecz stał się niezwykle ciężki a sama czarnowłosa byłą pewna, że to koniec oraz że Suron wygra. Patrzyła się na walczącego Eomera, który co jakiś czas spoglądał się na nią. Nagle mężczyzna pochylił się w dół a Elvira zobaczyła coś czarnego, lecącego w jej stronę. Po chwili poczuła okropny ból w dolnych partiach brzucha. Ujrzała czarną strzałę wbitą w jej ciało. Spojrzała się na Eomera, który zaczął iść w jej kierunku. Czarnowłosa wyjęła sobie strzałę i powoli, kulejącym chodem, trzymając rękę przy ranie doszła do Eomera.

-Pozwoliłeś, żeby ta strzała mnie trafiła-wysapała wściekle. Mężczyzna milczał. Kobieta już wcześniej obiecała sobie, że go zabije choćby to była ostatnie rzecz jaką miałaby zrobić. No i chyba tak się stanie. Czarnowłosa ostatnimi siłami rzuciła się na niego, powaliła go na ziemię, próbując go dusić. Niestety Elvira w tym stanie nie miała żadnych szans. Eomer zrzucił ją z siebie.

-Uspokój się wreszcie!-huknął rohrrim-Zostaw mnie w spokoju!

Nagle ziemia zadrżała, zerwał się straszny wiatr. Drzewa zaczęły szumieć jak nigdy. Czarna Wieża zawaliła się a orków pochłonęły wnętrzności ziemi. Frodo wypełnił swoją misję. Pierścień zniszczony. Śródziemie ocalone. Nagle Elvira ujrzała nad sobą Aragorna.

-Wygraliśmy...-wyszeptała.

-Obiecałaś...-jego oczy zaszły łzami.

-Nie każdą obietnicę da się spełnić, Aragornie. Będziesz dobrym królem-odparła Elvira.

I will never forget these daysWhere stories live. Discover now