8. Masz coś do powiedzenia kolego?

3.3K 190 26
                                    

Niall wyszedł z domu rodziców. Właśnie bez wiedzy alfy zaniósł Zahira do dziadków. Brunet miał swoje ostatnie zajęcia w trakcie wakacji dla dzieciaków, przed swoim urlopem.
Horan stał pod budynkiem szkoły, z dużą torbą przewieszoną przez ramię.
Brunet uśmiechnął się widząc swojego chłopaka i bez wahania do niego podszedł.

- Zee! - omega stanęła na palcach i przytuliła się, na tyle ile pozwalała duża torba.

- Ni. - mruknął - Co tu robisz? I gdzie mały?

- Mały u dziadków. - odparł spokojnie, patrząc w ciemne oczy - A my jedziemy celebrować twoje urodziny.

- Mówiłem Ci, że to nic wielkiego. - jęknął.

- Nie prawda. - pokręcił głową i pocałował alfę -Jedziemy do Bournemouth

- Co? - zdziwił się - Żartujesz?

- Nie, cały weekend, w naszym domku - jego oczy błyszczały.

- W tamtym domku? - zagryzł wargę.

- Mhm. - zachichotał - Wszystko zorganizowałem

- Jesteś niesamowity. - pokręcił głową brunet.

- Po prostu cię kocham. - odparł szczerze i odsunął się od starszego - Chodźmy do samochodu, ta torba nie jest lekka.

- Nie dałeś mi się pożegnać z Zahirem. - mruknął odbierając torbę od omegi.

- Wybaczysz mi to? - zrobił oczy szczeniaczka.

- Jakoś będę musiał. - pokręcił głową i cmoknął usta blondyna.

Horan rozpromienił się, kiedy poszli do samochodu.

- Twoi rodzice chyba jeszcze nie wiedza na co się porwali, biorąc Zaha na cały weekend. - zaśmiał się Malik.

- Oj nie. - również się zaśmiał - Nasz mały diabełek

- Rośnie jak na drożdżach. - westchnął mulat.

- Tak. - otworzył swoje drzwi - Ale martwi mnie to, że nic nie mówi.

- Każde dziecko ma swój czas. - odparł brunet - Dajmy mu jeszcze chwilę, a potem pójdziemy do lekarza.

- Okej. - niepewnie skinął głową i zapiął swoje pasy - Wiesz, że Louis jest w ciąży?

- Tak? To dobra wiadomość. - uśmiechnął się.

- Tak, ale będzie musiał wziąć przerwę na studiach, Harry szaleje...

- Ale Harry skończył pierwszy rok. - zastanowił się - Dadzą radę.

- Muszą dać. - uśmiechnął się - Zostawiłem kwiaciarnie pod ich nadzorem.

- Możesz być spokojny w takim razie.

- Możemy, to też twój biznes. - przypomniał alfie.

Kwiaciarnia wchodziła do życia dzięki ich wspólnej pracy, a teraz ma dużo stałych klientów.

- W większości to twoja zasługa. - pochwalił Nialla.

- Ale mimo wszystko, to jest nasze. - odparł lekko czerwony.

Już od paru miesięcy oszczędzali na większy dom, jak i przyszłość.

- Jak wolisz. - zaśmiał się.

- Jedź, a nie. - fuknął i ułożył nogi na jego udach. Dobrze, że mieli nawigację.

- Już panie niecierpliwy. - ruszył.

Summer Of My Life||ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz