[9.]

126 15 8
                                    

Święta mijały im przyjemnie, choć niezbyt emocjonująco. Kobieta spędzała czas z rodziną, przyjaciółmi i dużo spacerowała po stolicy Francji. Natomiast piłkarz, który zaraz po Wigilii opuścił rodzinny dom i udał się na lotnisko, planował wygrzać się w słońcu. Zakupił bilety na lot z Berlina do Azji Południowej, do stolicy Malediwów, a następnie na jedną z mniejszych wysepek. Wynajął w niewielkim resorcie sypialnię, sąsiadującą z apartamentem jego przyjaciela Sead'a i jego narzeczonej. I całymi dniami wygrzewał się w słońcu.

Po części był piątym kołem u wozu, ale gdy zakochanym zbierało się na czułości, niezbyt świadomie dzwonił do Blondeau, z którą rozmawiał chodząc brzegiem morza i mocząc stopy w ciepłej wodzie.

Czasem, gdy miejscowi chłopcy grali w siatkówkę, przyłączał się i pokazał im parę skutecznych odbić czy wybić.

Czuł, że nieco odreagowuje ostatni rok, że nie ma żadnych obowiązków, zobowiązań wobec nikogo. Robił dokładnie to, co chciał i czuł się coraz bardziej beztrosko, spokojniej. Spędzając czas z samym sobą, oswajał się z rzeczywistością, zaczynał akceptować własne wady, które dotąd wypierał. Malediwy były dla niego terapeutyczne.

- Chyba najbardziej w tej robocie lubię podróże, to, że mnie na nie stać - powiedział, przerywając kilka minut ciszy.

Rozmowy z Anastasie były już jego rutyną wieczorną. Nie czuł, że kobieta w jakikolwiek sposób na niego naciska, co odczuwał nawet przy własnej siostrze. Była dla niego odskocznią od rzeczywistości, a kto nie lubi czasem znaleźć się gdzie indziej?

- Dlatego cholernie żałuje, że nie urodziłam się chłopcem i nie gram teraz w jakimś Liverpoolu - skwitowała brunetka.

- Ja tam się cieszę, że jednak jesteś kobietą. Świat za dużo by stracił, gdybyś miała być kolejnym przygłupem z piłką u nogi.

W reakcji na te słowa, studentka uśmiechnęła się słabo. Słyszała, jak się zmienił. Dostrzegała, że nabrał dystansu, że brał głębsze i rzadsze oddechy. Zupełnie, jakby ktoś go podmienił.

- Co robisz? - zagadnęła, otulając się kołdrą.

- Siedzę na plaży - odparł. - Strasznie tu przyjemnie nocą.

Stassie nie wiedziała jak zareagować. Rozczulały ją jego opowieści o wyspie, o widokach, ale gdy jego głos stawał się melancholijny, wypoczęty — chciała tam po prostu być.

- Świat bywa cholernie zaskakujący, nawet na codzień, ale gdy siadam o północy na plaży, jak teraz, uświadamiam sobie jakie to wszystko jest beznadziejne i piękne zarazem. Jest tyle wspaniałych miejsc, rzeczy, które każdy powinien zobaczyć, tyle ludzi. Stass, czemu my wciąż, kurwa mać, wegetujemy?

Uśmiechnęła się. Leżała z głową opartą na poduszce, słuchając jego głosu i było dobrze. Tak naprawdę dobrze.

- Nie wiem, piłkarzyku, ale mów dalej. Magia świąt dobrze na ciebie działa.

Czwartego dnia pobytu na wyspie, usiadł do śniadania z przyjaciółmi i stwierdził, że wraca. Do rodziny, że spróbuje się przekonać do świąt, że zrobi to dla brata i siostry, którzy przez jego konflikty z rodzicami za bardzo na tym tracą. Był w końcu najstarszy, odpowiedzialny za nich w pewnym sensie.

A może po prostu kumulacja empatii i magia świąt dały mu się we znaki?

Pytanie bez odpowiedzi, ale ze skutkiem takim, że nim się obejrzał, wrócił do Niemiec i próbował pojednać się z rodziną.

______
kurcze yyy zjebalam to opowiadanko, bo poprzednie rozdziały to nxndnsns TRASH
ten aż pisałam od nowa bo wstyd..

..........jestem: zażenowana i nie wiem co robić..

spoiled boy _ draxlerWhere stories live. Discover now