Prolog

195 8 0
                                    

MITSUKI

Srebrna tarcza księżyca po raz kolejny została przysłonięta przez chmury. Na niebie nie dało się dostrzec ani jednej świetlistej gwiazdy, ulice wioski ukrytego liścia pustoszały z każdym kolejnym krokiem, trening przedłużył się do wieczora. Słuchałem własnych kroków, by uspokoić się po kiepskim treningu, nie wiem co ostatnio się ze mną dzieje, nie potrafię nawet zatrzymać najprostszego ataku. Może nie powinienem zapominać po co chciałem zostać shinobi, ale w jakiej chwili zgubiłem chęć do obrony przyjaciół... bliskich... bezbronnych nieznajomych, a przede wszystkim Konohagakure. Ciche westchnięcia towarzyszyły mi po drodze przecinając co jakiś czas głuchą cisze ulic. Mocne pchnięcie w plecy wy budziło mnie z amoku myśli. Odwróciłem się, lecz widząc wpatrujące się we mnie lekko przerażone zielone oczy, zdziwiłem się ich wyrazem. Po krótkiej chwili usłyszałem upadek czegoś niewielkiego, bez zastanowienia, schyliłem się i podniosłem niewielką książkę podając właścicielowi, poczułem chłód.

- Dziękuje szanownemu shinobi – ciche podziękowanie wydało się łagodne i szczere.

Kiwnąłem głową i ruszyłem w dalszą drogę, pomimo poczucia, że ten przypadek nie powinien mieć miejsca. 

Słodka NienawiśćWhere stories live. Discover now