Rozdział 7 cz. II

109 18 12
                                    

Droga do domu minęła mi bardzo szybko. W jej trakcie dzieliłam się z moimi przyjaciółmi swoimi przemyśleniami, dopóki nie zauważyłam łez, które ocierała Kaja. Pomyślałam, że pewnie jest jej smutno, że sama nie czuje się tak wspaniale jak ja i nie chcąc jej sprawiać przykrości, zajęłam się cichą obserwacją mijanych miejsc. Nigdy nie zwróciłam uwagi na to, jaki Poznań był kolorowy. Wszystko błyszczało i poruszało się, falując.

Mój zachwyt nie minął, gdy Eryk surowym głosem kazał mi wysiąść z samochodu. Zrobiłam to ochoczo i tanecznym krokiem, powstrzymywana przez przyjaciółkę przed upadkami, dotarłam do mieszkania. Oboje usadzili mnie na kanapie i usiedli w ciszy.

- Tu jest głupio. Wolałam być tam - powiedziałam, żeby się upewnić, że znają moje zdanie na ten temat.

- Emilia, co wzięłaś? - spytał Eryk, nie odrywając ode mnie ciężkiego spojrzenia.

Nie podobało mi się, że się nie uśmiechał i mówił do mnie pełnym imieniem, a nie "Milka", przyzwyczaiłam się już do tego. Jego wyraz twarzy był zbyt poważny i miałam wrażenie, że się bardzo denerwował.

- Nic - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Nie rób z nas debili! Czego się naćpałaś?! Myślisz, że to jest śmieszne, że to jakaś zabawa?! - Wybuchnął i zerwał się, po czym zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu.

Nie chciałam widzieć wściekłego Eryka, więc uciekłam do Kai i schowałam się za jej plecami wystraszona. Pierwszy raz ktoś odezwał się do mnie z taką złością. Chłopak usiadł na kanapie obok mnie, wzdychając z frustracją.

- Nie krzycz, to nieładnie. - wyszeptałam, zerkając na niego.

- Dobrze, postaram się, ale skup się. - Zaczął jeszcze raz, tym razem spokojniejszym tonem, hamując emocje, które widocznie szarpały nim od wewnątrz. - Martwimy się o Ciebie i chcemy wiedzieć co się stało.

- Nie wiem, wypiłam tylko jednego drinka. - powiedziałam cicho, nadal kryjąc się za dziewczyną.

- Na pewno nic od nikogo nie brałaś? Żadnych cukierków, proszków, płynów? - Dopytywał dalej, mierząc mnie przenikliwym spojrzeniem.

- Eryk, może ktoś jej coś wrzucił do tego alkoholu? - Wtrąciła się milcząca od dłuższego czasu Kaja. - Nie ma sensu się na nią wkurzać, to nie jej wina. Pierwszy raz była w klubie, to my powinniśmy jej pilnować. - Dodała, stając w mojej obronie.

W odpowiedzi pokiwał jedynie głową i potarł skronie zrezygnowany. Widząc jego kapitulację moja przyjaciółka odsunęła się ode mnie, zmuszając mnie tym samym, żebym przestała się chować.

Całą trójką siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy w ciszy na dalszy rozwój wypadków. Nasze imprezowe ubrania i ponure miny musiały tworzyć zabawny kontrast, ale nikomu oprócz mnie nie było do śmiechu. Dalej nie rozumiałam o co była cała awantura, skoro czułam się świetnie. Jedyną wadą było to, że robiło mi się coraz bardziej gorąco.

Nie myśląc długo ruszyłam do swojego pokoju, żeby zdjąć sukienkę. Po niemym porozumieniu między moimi przyjaciółmi, dołączyła do mnie Kaja. Moje drżące lekko ręce nie ułatwiały zdania i byłam jej wdzięczna za pomoc. Gdy tylko materiał odsłonił moją skórę, pokryła ją gęsia skórka, mimo że nie było mi zimno. Cały czas czułam wzrastającą temperaturę, jakbym cierpiała na gorączkę. W końcu po namowach dziewczyny, zgodziłam się ubrać w piżamę, chociaż moje ciało pokrywała lepka warstwa potu i chętnie bym się wykąpała. Powiedziała, że boi się mnie puścić samą do łazienki, więc uległam, chociaż wydawało mi się to irracjonalne.

Opuściłam pokój wystrojona w luźne dresy i za dużą koszulkę, po czym bez zastanowienia ruszyłam do okna. Wystraszony Eryk szybko rzucił się w moją stronę i złapał mnie mocno za ramię, zanim zdążyłam je otworzyć.

Nie uda Ci się ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz