[12] świat pozbawiony granic

2.7K 414 169
                                    

was it our fate to suffer like that? ~×~

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

was it our fate to suffer like that?
~×~

Być może zmienił się sposób, w jaki poruszały się kości nadgarstka chłopca bezpośrednio pod skórą. Być może Park Jimin to zauważył, wieczorem przypatrując się, jak przemieszczały się delikatnie, gdy obracał wolno dłoń. Patrzył wtedy na drobne uwypuklenia na skórze a potem wyżej, na chude palce i kościste, wiecznie posiniaczone knykcie. Schudł jeszcze bardziej, rozpoznał to po tym, jak napięta była skóra na jego nadgarstku i jak doskonale mógł obserwować przez jej cienką warstwę ruch kości. Nie miał odwagi spojrzeć w lustro, ale gdyby to zrobił, dostrzegłby jedynie zapadnięte policzki, sine z zimna wargi pomimo letniego wieczoru i wystające obojczyki, zakończone zaokrąglonymi kośćmi ramion. Nie miał na sobie koszulki, tylko dżinsy, w których pojawił się w progu mieszkania Yoongiego poprzedniego wieczoru.

Może był wtedy zmęczony i zupełnie nieidealny. Może popełnił błąd, próbując na cmentarzu własnych marzeń zbudować piękny wieżowiec marzeń kogoś innego. Całe życie unikał porażki, a teraz uderzyła go z całej siły, zaraz po tym, jak zrezygnował z treningów tańca na rzecz opieki nad babcią, którą przecież miał tamtego dnia odwiedzić. Ale tego nie zrobił.

Może to wszystko było szopką dla rodziców. Może Park Jimin po prostu taki był. Fałszywy, słaby i niedotrzymujący obietnic.

Podniósł wzrok, żeby napotkać wnikliwe spojrzenie ciemnych oczu zaraz za swoim lustrzanym odbiciem. Zgrabnie uniknął patrzenia we własne oczy, wpatrując się zamiast tego w zatroskane tęczówki, częściowo przysłonięte niesforną i wymagającą podcięcia grzywką. Chłopiec nie zajerestrował momentu, w którym starszy pojawił się w małym, kwadratowym pokoiku, zbyt zajęty badaniem oznak swojej słabości. Nie zobaczył, kiedy Yoongi przesunął wzrokiem wzdłuż jego drobnej sylwetki, ani kiedy zmęczone spojrzenie spoczęło na odbiciu jego twarzy.

- Moglibyśmy stąd uciec. Wiesz, ty i ja. Zacząć zupełnie od nowa - mruknął Yoongi nienaturalnie spokojnym tonem. Zawsze mówił sarkastycznie, co jakiś czas szyderczo parskał krótkim śmiechem, a w kącikach warg tańczył ironiczny i kpiący uśmiech. Ale wtedy jego odbicie było nadzwyczajnie ciepłe, zatroskane, opiekuńcze. Zupełnie poważne.

- Jesteś głupi - odparł Jimin, nie zdejmując wzroku z odbicia czarnowłosego. Gdyby to zrobił, być może spojrzałby na siebie, a wtedy zobaczyłby swoją zmęczoną twarz człowieka, który urodził się, by odnieść sukces. Ale nawet mimo ogromnych możliwości, roztrzaskał się u stóp szczytu, który podobno był w stanie zdobyć. - Przecież my się prawie nie znamy, Yoongi. Rozmawialiśmy kilka razy, parę razy wypiliśmy, może dzieliliśmy się papierosami. I niby co daje ci powód do myślenia, że to cokolwiek znaczy?

- Jesteś głupi, gałganie - odparował, uśmiechając się lekko, ale Jimin nie odpowiedział tym samym. - Bo ja myślę, że to znaczy bardzo dużo.

Sam był zdziwiony, że powiedział to głośno. A przynajmniej do momentu, w którym Jimin przymknął oczy i się odwrócił, aby nie rozmawiali już ze swoimi odbiciami w lustrze. Teraz Yoongi mógł zaobserwować ciemne półksiężyce pod oczyma chłopca aż nadto wyraźnie i może coś w tamtym momencie zacisnęło dłoń na jego gardle. Może coś innego podszeptało mu, żeby wyciągnął rękę, pogładził blondyna po policzku i obiecał, że się nim zaopiekuje. Ale tego nie zrobił, jedynie jego bezradne spojrzenie ugrzęzło w tęczówkach młodszego chłopaka.

Chłopiec bez wiary▪️yoonminWhere stories live. Discover now