Kiedy będziesz chora cz2

733 15 13
                                    

Dean Winchester🔫
Chłopaki razem z Castielem trafili na gniazdo wilkołaków. Ty w tym czasie, byłaś w szpitalu przy jednej z ofiar, obawiałaś się, że mogła zostać ugryziona. Na całe szczęście nic takiego się nie stało. Wróciłaś do pobliskiego motelu, w którym się zatrzymaliście. Postanowiłaś się czymś zająć, więc przeglądałaś wiele podań na temat tych potworów. Po jakiejś godzinie zmęczona postanowiłaś się przespać.
- Pora ruszać, [T. I], ile zamierzasz spać?
- Dean weź się odczep, źle się czuję.
Poczułaś zimną rękę na karku, aż do tego stopnia, że spadłaś z łóżka.
- Cholera, gdzieś ty ją trzymał.
- W sumie wracam z prosektorium. Wsiadaj do auta, zahaczymy o jakąś aptekę.

Sam Winchester 📂
Tego dnia byłaś strasznie poddenerwowana. Przysięgałaś w duchu, że jeszcze jedna kąśliwa uwaga Deana, a ręce, mózg na ścianie. Sam chyba to zauważył i postanowił rozładować atmosferę, dając znać Deanowi, żeby poszedł się zgubić.
- To pójdę po ciasto.
Kiedy blondyn opuścił bunkier, szatyn wgapiał się prosto w ciebie.
- Sam możesz przestać być creepem?
- Przepraszam, to z przyzwyczajenia. Co jest?
- Migrena, to jest. Szukałam jakiś tabletek, ale się skończyły.
- Zrobię ci melisy i poszukam u siebie.
Po jakiś kilku minutach wrócił z tabletkami i kubkiem parującej cieczy.
- Dzięki Sam.

Castiel #AniołPański
Nasz anioł stara się zapoznawać się z typowo ludzkimi sprawami i po małych wytycznych od Jody i Sama, mniej więcej ogarniał. Miał też momenty typowo Castielowe, ale czym by był bez tego. Sytuacja między Winchesterami była dosyć poważna. Sam nie zgadzał się, na tak duże poświęcenie ze strony Deana i postanowił na własną rękę poszukać innego wyjścia. Dean razem z Charlie siedzieli na kanapie, jednocześnie pożerając kolejną paczkę ich ulubionych chrupek. Natomiast Castiel wciągnął się w rozwiązywanie krzyżówek.
- Pójdę do pokoju, jakoś mi niedobrze.
- Może jesteś w ciąży [T. I]
- Chyba z duchem świętym. Za to ty jesteś już w szóstym miesiącu z twoim ciastem.
Charlie się zaśmiała, za co została zbesztana spojrzeniem starszego z Winchesterów.
Castiel wstał i przyłożył ci rękę do czoła, tym samym uzdrawiając.
- Dzięki chociaż ty mi nic nie mówiłeś o ciąży.
- Nie byłaś w stanie błogosławionym, to tylko hamburgery Deana.
- Cas!
Gabriel🍫
Jako iż byłaś córką Jody, byłaś zawsze przygotowana na przeziębienie. Nikogo nie było w domu, oprócz twojego zwierzaka [nazwa twojego zwierzaka] i przyznajesz, że miałaś ochotę na coś słodkiego. Nigdzie nie pójdziesz, po pierwsze dlatego, że nie masz przy sobie kasy, a po drugie chciałaś uniknąć kazania twojej rodzicielki. Wsypałaś jedzenie zwierzakowi i momentalnie krzyknęłaś.
- Jezusie!
- Gabriel, nazywają mnie Gabriel. Czemu mnie zawsze mylą z kolesiem w sandałach.
- Co tutaj robisz, nie miałeś przypadkiem pomagać chłopakom?
- Nie mam tego w kontrakcie, nudziło mi się i usłyszałem wzmiankę o słodyczach. Patrz co mam.
W ręce miał dwie przepełnione reklamówki z różnymi słodyczami.
- Tak wiem, jestem genialny. To co jemy?
- Pytanie.

Lucyfer 🗝️
Dla Lucyfera zrobienie apokalipsy byłoby przyjemniejsze niż słuchanie twojego marudzenia. Lucek, księciuniu podaj mi chusteczki, pilota. Po cholerę wychodził z tej klatki, aż tak źle mu tam było? Nie mógł tego wytrzymać i udał się jak najdalej, zostawiając jednego ze swoich przydupasów.
- Dobre i tyle, kierowniku..

Jack😸
Tego dnia chodził za tobą jak cień. Gwałtownie się zatrzymałaś, niestety Jack nie zdążył już wyhamować zderzając się z twoimi plecami.
- Jack możesz mi wytłumaczyć, co ty robisz?
- Od samego rana nic nie zjadłaś, nawet nie odpowiedziałaś na uwagi Gabriela.
- Nie wszystko jest w porządku. - miałaś podkrążone oczy i kapało ci z nosa jak ze starego kranu.
- Przecież widzę, chodź zrobiłem ci tosty z serem i herbatę. Dopóki Deana nie ma, powinno stać.
Zaśmiałaś się i udałaś się z chłopakiem do kuchni.

Claire⚠️
Pech chciał, żebyście obie były przeziębione i być pod opieką Castiela i Deana. Chociaż to było zabawne, zachowywali się jak typowi matka i ojciec, nie zgadzający się w technikach wychowawczych.
- Dean ciastem i Metallicą ich nie wyleczysz! Nie widzisz, Clarie poszła po pistolet, a [T. I] odłóż ten kij!
- Ja już tak nie mogę, głowa mnie już boli.
- Dobra, wyłączyłem. Zadowoleni?
Wszyscy pokiwaliście głowami na tak.

*Związany Misha dla pogody ducha*
RJ

Preferencje MCU/Superlock❤Where stories live. Discover now