Rozdział 15

4.4K 272 59
                                    

- Do sali treningowej też można tędy dojść? 

- Niebezpośrednio, ale dojdziemy do ściany tuż przed wejściem. 

Szłam razem z Alex'em tajnym przejściem do sali treningowej. 

On obiecał nauczyć mnie grać na fortepianie, a ja miałam go nauczyć strzelać z łuku. 

- Okay to chyba tutaj. - Pociągnął wajchę i wyjrzał, rozglądając się. - Tak, to tutaj. 

Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy poza tajny korytarz. 

- Mam nadzieję, że masz klucz... - Stwierdziłam gdy stanęliśmy przed szklanymi drzwiami. 

- No pewnie. 

- Czy to legalne, że się tu tak włamujemy?

- Cóż wiele osób powiedziałoby, że nie, ale tak właściwie to mój dom, także... - Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. - ... do własnego domu chyba się nie da się włamać, prawda?

Poszłam prosto na strzelnicę, na której czasem ćwiczę strzelanie.

- Dobra mam ci pokazać jak ja to robię czy od razu ty próbujesz? 

- Pokaż najpierw ty. 

Wziełam łuk z kołczanem do ręki i podeszłam do odpowiedniego miejsca. 

Było 6 tarcz. 

Wyciągam pierwszą strzałę i celuję w środek. Oczywiście trafiam w wycelowane miejsce. 

- To dla ciebie za łatwe. Spróbuj nie patrząc. 

Chce zobaczyć na co mnie stać, proszę bardzo. 

Nie ruszając się z miejsca i patrząc tylko i wyłącznie na niego, napiełam strzałę na cięciwę i w ogóle nie celując, puściłam strzałę. 

Patrzyłam tylko na niego i jego reakcję. 

W jednej chwili jego oczy zaczęły się coraz bardziej rozszerzać z szoku. 

Odwróciłam głowę patrząc na tarczę i zauważyłam, że nie tylko trafiłam w sam środek tarczy, ale również trafiłam w sam środek strzały rozwalając ją na dwie części. 

- Jak? - Alex nadal nie dowierzał, aż w końcu na mnie spojrzał. - Jesteś niesamowita. 

Uśmiechnęłam się i dygnęłam przed nim.

- Masz. - Ściągnęłam z siebie kołczan i podałam mu go razem z łukiem. 

Poszłam jeszcze po ochraniacz na przedramię, które potem chciałam mu założyć. 

- A po co mi to? - Zapytał, kiedy chciałam mu go przymocować. 

- Żeby w razie czego cięciwa nie podrażniła ci ręki. 

- A ty tego nie miałaś. 

- Bo ja umiem strzelać i wiem jak robić, żeby to coś nie było mi potrzebne. Zaufaj mi. 

- Nie że ci nie ufam, ale uważam, że nie będzie mi to potrzebne. 

Dobra skoro jest taki mądry to niech pokaże co umie.

Jestem nawet bardziej niż pewna, że cięciwa otrze się o jego rękę, szczególnie, że ma na sobie zwykłą bawełnianą koszulkę, przez co ma całe odsłonięte przedramiona. 

- Dobrze, wasza wysokość. 

Pomogłam mu nałożyć strzałę na cięciwę i go ustawiłam. 

- I teraz puszczasz. 

Zrobił jak prosiłam, na co po chwili z jego ust wyleciała wiązanka, którą zapewne nie ośmieliłby się powiedzieć żaden książę. 

UlubienicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz