Frank Zhang - Piknik

232 5 1
                                    

Dziewczyna mieszkająca nieopodal Houston razem ze swoimi rodzicami miała stadninę razem ze swoimi swoimi rodzicami w którym prowadziła jazdy konne dla młodzieży i dzieci oraz opiekowała się tymi majestatycznymi zwierzętami.Jej życie wydawało się całkiem normalne,aż do czasu w którym poznała jego - Franka Zhanga - w połowie boga,w połowie człowieka,i choć to brzmi jak kompletna bujda,była to prawda.Frank był herosem.A dodatkowo bohaterem.Jej bohaterem.
Dzisiejszy dzień zaczął się dość niespodziewanie,gdy usłyszała pukanie do swojego pokoju o piątej nad ranem.Nie wiedząc o co chodzi,[Twoje Imię] otworzyła drzwi,a w nich zobaczyła wysokiego i wysportowanego chłopaka z dziecięcą twarzyczką.
- Cześć Franek. - przywitała go i przeciągnęła się po czym dała mu całusa w policzek - Co tak wcześnie?
On tylko przeczesał włosami dłonie.
- Zobaczysz. - odparł nieśmiało. - Ubieraj się.
Dziewczyna posłusznie poszła po rzeczy a potem skierowała się do łazienki,gdzie ubrała się w czerwony t-shirt i czarne Jeansy,a na wszystko położyła jeansową niebieską kurtkę.
Chłopak chwycił ją za rękę,i cicho skierował się schodami w dół domu.
- Jak się tu dostałeś? - zapytała
- Wleciałem oknem. - odparł.
No tak,to logicznie.A jak inaczej miałby się tu dostać.
Stanęli przed jej domem,a [Twoje Imię] zobaczyła na ziemi koszyk z jedzeniem.Były w nim kanapki,sok pomarańczowy,Coca Cola i wasze ulubione słodycze - muffinki.
Cieszyła się niemiłosiernie.
- Wiesz jaki jest dzisiaj dzień? - zapytał
- Dzisiaj jest..
- [Dzień i miesiąc twoich urodzin] 2018
- O matko.Moje urodziny.Pamiętałeś..
- No a jak inaczej. - uśmiechnął się do niej miło,po czym zamienił się w karego konia i machnął łbem na znak,że ma wskakiwać.
Ona wzięła koszyk do ręki i wdrapała się na niego.
- Dalej,koniku.Zawieź mnie tam..
Frank ruszył spokojnie a po chwili trucht zamienił się w galop i brnęli oboje przez pola,aż dziewczyna podniosła ręce do góry z koszykiem i krzyknęła szczęśliwa.
W pewnym momencie wjechali do lasu gdzie się zatrzymali i rozłożyli koc razem z koszykiem i jedzeniem.
- To wszystkiego najlepszego. - powiedział
- Dzięki.Za to wszystko.
Na horyzoncie widać było wznoszące się powoli słońce.
- Jak na to wpadłeś? - zapytał się [Twoje Imię]
- A nie zezłościsz się? - zapytał,i zrobił minę pieska.Zaśmiałaś się.
- Chyba że przegniesz.
Powiedziała,a on z kieszeni spodni wyjął kartkę.[Twoje Imię] nie przyjrzała jej się dokładnie,ale widziała że to była kartka z jej..pamiętnika?!
- Czy ty mi grzebałeś w pamiętniku?Ty..Frank! - krzyknęła zdezorientowana - Tak nie wolno!
On otworzył kartkę z rumieńcem na twarzy.
- Cytuję „moim marzeniem na urodziny jest między innymi to,aby mój chłopak zabrał mnie na piknik do lasu.O ile go w ogóle znajdę Haha.No,zawsze pozostaje  mi wycieczka z przyjaciółmi." - powiedział i zaczął robić z kartki samolocik.
- Jestem na ciebie zła..ale ci wybaczam za to że spełniłeś jedno z moich marzeń.
Powiedziałaś i pocałowałaś go mocno w usta.Przez chwile był zdezorientowany,ale zaraz potem odwzajemnił pocałunek.
- Kocham cię,[Twoje Imię].
- A ja ciebie jeszcze mocniej. - powiedziałaś i przytuliłaś się do niego a ten cię objął ramieniem.

Gdybym mogła wybrać... preferencje z OH/PJ (zakończono) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz