Rozdział 5

360 27 10
                                    

Dotarli do najstarszej części lasu, powietrze było w nim ciężkie a magiczna moc ogromna. Można było poczuć, swego rodzaju obciążanie- jakby jakaś siła ciągnęła ich w dół. Od paru minut podążają za czarownicą, która sama nie wiedziała co robi. Jakaś rzecz przyciągała ją do siebie, może czarodziej chciał spotkać się z tymi wojownikami?

-Drzewa szepczą, las czuje zagrożenia- odezwał się lekkim głosem Legolas.

Aragorn rozejrzał dookoła, poznana kobieta zatrzymała się w chwili wypowiedzi elfa a Gimli uniósł wyżej swoją siekierę.

-Gimli opuść topór- zwrócił się do krasnoluda, gestykulując ręką w dół.

Syn Gloina poczerwieniał ze wstydu i zniżył swój oręż . Natomiast elf przeczuwał nowe zagrożenie, spojrzał na dziedzica Gondoru a ten spojrzał na dziewczynę- zniknęła.

-Czarodziejka zniknęła!- powiedział Aragorn.

-Czyli to od początku było kłamstwo- odparł zły krasnolud.- Była to pułapka!

Każdy odwrócił się do siebie twarzą, Aragorn powoli wyjął swój miecz z pochwy, książę Mrocznej Puszczy napiął cięciwę swego łuku a krasnolud mocno chwycił za rękojeść siekiery.

-Na mój znak- odezwał się gondorczyk.

Wiedźma uznała to za zbyt śmieszne, jednak nic nie powiedziała.  Oddaliła się nieco i przysiadła przy wielkim, potężnym drzewie. Gdy usiadła na miękkiej trawie chwyciła za swoją łaskę i zamknęła oczy. Pogłębiła się w swoich myślach kompletnie wyłączając się ze świata ją otaczającego.  Poczuła na koniuszkach wszystkich palców mrowienie, później przemieściło się wyżej i co raz wyżej aż dotarło do jej głowy.  Magia zawładnęła jej umysłem i poczuła, że lewituje pomiędzy dwoma światami. Znajdowała się w miejscu, które sama stworzyła. Była to brama pomiędzy jej życiem a światem pełnej nagromadzonej przez lata wiedzy- tylko tak mogła znaleść odpowiedz na nurtujące ja pytania.

W tej części jej świata znajduje się wielka- jak góra - złota brama a zaraz po niej ogromnej przestrzeni zbiór ksiąg, które mimo swojej ślepoty znała wszystkie litery.

Już dawno stwierdziła, że magia to jej bliska przyjaciółka, patronka jej życia, która wychowała ją i strzegła przed złem. Gdy jej ojciec uznawał to za przekleństwo ona za dar- bo dzięki niemu widziała rzeczy oraz osoby, których pospolity plebs nigdy nie ujrzał by na oczy, jednak ona zapamiętała właśnie dzięki niej.

    W wieku praktykującego czarodzieja stworzyła zaklęcie, które pozwalało na odtwarzaniu słów czytającego księgę. Wszystkie czytane księgi miały głos jej mentora, wędrującego staruszka, którego nazywała dziadkiem. Dostrzegł jej moc, gdy podróżował z dalekich krajów do Rivendale. Wyśmiewana i tłamszona niczym nic nie warty skrawek papieru ślepa dziewczyna została później zabrana przez niego i wychowana w podróży przez swojego nauczyciela, który zmarł zaraz po wyleczeniu z gniazda swojej uczennicy. Nie słyszała jego ostatnich słów ani ciała, dowiedziała się przypadkiem, gdy była w drodze by go odwiedzić. Rozpacz nie minęła do tej port, ale wiedziałam, że miała przy sobie cząstkę jego w tych księgach.

Do czego jestem Sauronowi potrzebna?






Jeśli napisałam riverdale, albo po prostu źle  napisałam to wielce przepraszam. Ostatnio za dużo o riverdale się nasłyszałam. 

Wiedźma z RohanuWhere stories live. Discover now