Rozdział 10

702 41 56
                                    

Blizny, siniaki i zadrapania. One zawsze były trofeami Ayano, a przychodzący wraz z nimi ból był dla niej starym przyjacielem. Ale teraz ból, który odczuwała był rozdzierający i nie do zniesienia. Czuła, jak stare rany znowu zostały otwarte, a jej włosy były wyrywane wraz z korzonkami.

To bolało.

To bolało.

- Sen-Senpai! - Ayano w desperackiej próbie wyciągnęła zranioną rękę do Senpaia. Do jedynego chłopca, który odblokował w niej możliwość odczuwania miłości i innych wspaniałych emocji. Do jedynego, za którego mogła zabić. - P-pomóż mi..!

Taro stał zamrożony ze strachu, obserwując, jak Ayano była zgniatana na miazgę. Trząsł się, a jego zmysły były bardzo wyostrzone przez jego intensywną walkę i ucieczkę. Chciał pobiec i zapomnieć o całej tej sprawie, ale wiedział, że musi pomóc tej dziewczynie. To była właściwa decyzja. Szybko wyciągnął swój telefon Saikou i drżącymi rękami wybrał numer 997.

- Nie tak szybko, przystojniaku~ - delikwentka z fioletowymi pasemkami zamachnęła się swoim drewnianym kijem i uderzyła ręce Taro, sprawiając, że upuścił telefon na ziemię. Uderzenie było tak silne, że jego ręce natychmiast zrobiły się sine.

AAAGHHH!!! - Senpai wrzasnął z bólu i złożył razem zadrapane ręce, czując jak przypływają przez nie fale bólu.

Delikwentka roztrzaskała telefon butem, a wcześniej rozświetlony ekran zrobił się czarny. Zamieszanie sprawiło, że część delikwentów odwróciła się od Ayano, żeby zobaczyć co się dzieje.

- Powinieneś siedzieć w miejscu, przystojniaku - powiedziała delikwentka z fioletowymi pasemkami, podchodząc do Taro. - Teraz będę musiała cię uciszyć... - dziewczyna uniosła kij, żeby znokautować Taro.

Przewidując jej ruch, Taro rzucił się na ziemię, o włos unikając uderzenia. Szybko się pozbierał i spróbował uciec przez bramę, ale delikwentka dostrzegła jego motywy i zablokowała wyjście z przygotowanym kijem.

- N-nie, zostawcie mnie!! - Taro odwrócił się bez zastanowienia i wbiegł do szkoły, przeciskając się przez drzwi i znikając w ciemnościach.

- Cholera, wbiegł do szkoły! - krzyknęła delikwentka z fioletowymi pasemkami do swoich towarzyszek.

- Nie stać tam, do cholery, złapcie go!! - wrzasnęła delikwentka z niebieskimi pasemkami, zirytowana, że nie potrafiły nawet przypilnować chłopaka.

Kilka delikwentek opuściło Ayano i pobiegło do szkoły z brońmi w rękach. Dziewczyna z niebieskimi pasemkami skinęła na pozostałe delikwentki, żeby przerwały swój atak na Ayano. Chwyciła ją za włosy i podniosła z ziemi.

- Widziałaś to? - zapytała zadowolonym tonem, obracając Ayano w stronę szkoły, żeby mogła ją zobaczyć.

- Nngm... - tylko tyle zdołała wykrztusić Ayano. Czuła, jakby jej krtań była zmiażdżona i miała gulę w gardle.

Mglistym i rozmazanym wzrokiem Ayano widziała kilka delikwentek wbiegających do szkoły, prawdopodobnie za jej Senpaiem.

- Wolał ocalić własną skórę - delikwentka zachichotała, spoglądając na nią.

- .....K..to ci.....powiedział..... - wykrztusiła Ayano, sapiąc pomiędzy każdym słowem.

- Hm? - delikwentka spojrzała na nią pytająco i szarpnęła ją za włosy, żeby Ayano była bliżej niej. - Co to było, Aishi-chan? Mów głośniej.

- Nnghhh! Cholera! KTO CI POWIEDZIAŁ! - wrzasnęła Ayano, czując jak płoną jej struny głosowe.

- Hmm, chcesz wiedzieć, skąd wiedziałam, że był twoim... heh, Senpaiem? - delikwentka zbliżyła się do twarzy Ayano. Pomimo maski zakrywającej jej twarz, Ayano wiedziała, że się uśmiechała. - Nie musisz znać szczegółów - dziewczyna napluła na twarz Ayano i rzuciła ją na ziemię.

Jeśli nie mogę mieć Senpaia (tłumaczenie fanfika DollySonikku)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu