Rozdział 2

1.2K 63 60
                                    

"Drogi Senpaiu, nazywam się Ayano Aishi i dzielę z Tobą kilka lekcji. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy, ale spotkaliśmy się raz... Od tamtego momentu nie mogę przestać o Tobie myśleć. Twój przemiły gest wypełnił mnie tak wieloma emocjami, że nie jestem w stanie ich nawet opisać. Tak bardzo chciałam z Tobą porozmawiać, ale czuję się zbyt nieśmiała. Tak więc wyrażę swoje uczucia w tym liście. Kocham Cię Senpaiu i chciałabym być z Tobą na wieki-"

- Co zamierzasz ze mną zrobić? - krzyknęła Kokona, przywiązana do krzesła. Yandere-chan odwróciła się od swojego listu i spojrzała na Kokonę zirytowana.

- ..... - bez słowa wróciła do pisania, udając przed sobą, że już się z nią policzyła.

- Co ty w ogóle robisz!? - płakała fioletowowłosa dziewczyna, bezskutecznie próbując się wyrwać z ciasno związanej liny.

- ...Piszę list miłosny do Senpaia... mojego jedynego... Senpaia, Taro-kuna - Ayano przycisnęła ołówek do kartki tak mocno, że końcówka się złamała. Strzepała połamane kawałki z kartki.

- S-Senpaia!? - Kokona była w szoku. Nie wiedziała, że dzieliły z Ayano obiekt westchnień. Bała się o Taro bardziej niż o siebie. Nie wiedziała co by zrobiła, gdyby cokolwiek stałoby się jej drogiemu Taro. Taro był jej przyjacielem od podstawówki i czasem jadł z nią bento. Pomyślała o nim z czułością. Taro był słodkim chłopcem, zbyt słodkim, żeby być w rękach tego potwora.

- Jakiś problem...? - Ayano spojrzała groźnie na Kokonę, jakby wyczuła jej zaniepokojone myśli. Fioletowowłosa dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę i pokręciła głową. Ayano wstała z krzesła i powoli podeszła do swojej ofiary. Brutalnie chwyciła jej twarz i wbiła swoje długie paznokcie w jej delikatną twarz, powodując cichy jęk.

- Jestem świadoma tego, że lubisz... MOJEGO Senpaia... dlatego tu jesteś.

- Huh...?

- Żebym się ciebie pozbyła! - Ayano gwałtownie kopnęła ją kolanem w brzuch, sprawiając, że Kokona wypluła ślinę. Krzesło zaczęło kołysać się w tę i z powrotem, po czym przewróciło się na zimną podłogę piwnicy. Kokona zaczęła szlochać z bólu i strachu.

Ayano spojrzała na swoją ofiarę i położyła stopę na jej głowie, gotowa ją zgnieść, kiedy w jej zegarku włączył się alarm.
- Masz szczęście, mamy dzisiaj szkołę. Heh, cóż, JA mam szkołę - zachichotała, zabierając nogę z głowy Kokony.

- Nie możesz mnie tu zostawić! - dziewczyna załkała, próbując się podnieść. Znajdowała się w bardzo niewygodnej pozycji, jej ręce były przywiązane do oparć krzesła, a nogi były nieco rozstawione i przywiązane do nóżek od krzesła. Upadek spowodował, że w jej skórę głęboko wbiło się kilka drzazg i mogła poczuć, jak na głowie wyrasta jej guz.

- ...Masz rację - zgodziła się Ayano łagodniejszym głosem. Podniosła krzesło Kokony, która spojrzała na nią z zaskoczeniem i ulgą. Ayano podeszła do stołu, przy którym pisała jej list miłosny dla Senpaia i odłożyła go do teczki, żeby popracować nad nim później. Następnie otworzyła jedną z drewnianych szuflad i wyciągnęła z niej środek uspokajający, który ukradła szkolnej pielęgniarce. Igła strzykawki była tak długa jak jej ołówek. Powoli odwróciła się do Kokony i obserwowała, jak oczy jej ofiary rozszerzają się z przerażenia.

- Nie chcemy, żeby ktoś cię usłyszał, prawda...?

- Nie... NIE! Będę cicho, przysięgam! - wyszlochała Kokona, kręcąc głową ze strachem.

Ayano uśmiechnęła złośliwie, zbliżając się do swojej bezradnej ofiary ze strzykawką w ręce.

- NIE... NIEEE!!!

Jeśli nie mogę mieć Senpaia (tłumaczenie fanfika DollySonikku)Where stories live. Discover now