Rozdział 13

203 16 5
                                    

"Jesteś dla mnie bardzo ważna."

______________________________________________________________________________

- Znowu popełniłeś błąd, od początku! - mężczyzna w średnim wieku, noszący kimono do trenowania sztuk walki, spojrzał surowo na swojego młodego ucznia. Był już zmęczony jego ciągłymi pomyłkami i nie zamierzał dłużej go trenować bez zobaczenia jakiejś oznaki poprawy.

- Tak, Sensei - odpowiedział uczeń. Twarz i ubranie chłopca były kompletnie zalane potem, a jego pięści były potłuczone i poranione od nieustannych prób przełamania deski. Chłopiec spojrzał na nią ze złością i determinacją w oczach. Zmagał się z nią już od pięciu godzin. Był wykończony, ale nie chciał zawieść swojego Senseia. Chciał, żeby Sensei choć raz był z niego dumny. Już miał cofnąć rękę i zamachnąć się na deskę, kiedy z wejścia do dojo dobiegł go czyjś głos.

- Oi, Sensei, czy on już skończył? - przy wejściu stał chłopiec przebrany już w swoje kimono. Spojrzał na Senseia swoimi brązowymi, niecierpliwymi oczami. - Naprawdę bym chciał poćwiczyć.

- Cierpliwości, Sho - wzrok Senseia złagodniał, gdy tylko padł na jego ulubionego ucznia. Sho nigdy nie popełnił żadnego błędu, nigdy nie zawalił testu. Był idealnym studentem. - Została nam jeszcze minuta - Sensei z powrotem odwrócił się do zmagającego się chłopca, a w jego oczach powróciła srogość.

Chłopiec wytarł pot z twarzy i skupił się na desce trzymanej przez Senseia. Powoli cofnął swoje ramię i wyobraził sobie swoją pięść łamiącą deskę na drobne kawałeczki. Młody uczeń wziął głęboki oddech i zamachnął się z całej siły.

- HYAHH! - pięść chłopca spotkała deskę i natychmiast rozległ się głośny trzask. Chłopiec otworzył szeroko oczy, czując piekący ból w ręce. Wydał bolesny jęk i chwycił swoją dłoń, czując zbierające się łzy. Na westchnienie Senseia oczy chłopca szybko powędrowały do deski. Była cała. Niezniszczona.

- Nie udało ci się... znowu - rzekł Sensei bez cienia zaskoczenia w głosie. To powiedziawszy upuścił deskę, a ta upadła z hukiem przed chłopcem. Malec spojrzał na Senseia bezradnie, ale spotkał się jedynie z zimnym, srogim spojrzeniem. Szybko odwrócił wzrok ze wstydem.

- Super, teraz moja kolej! - ucieszył się Sho i podbiegł do Senseia, kłaniając mu się z szacunkiem.

- Tak, ale wyjdźmy na czas treningu na zewnątrz.

- Na zewnątrz?

- Zgadza się. Z twoimi umiejętnościami bardzo ważne jest uzyskanie harmonii z naturą i zapoznanie się z otoczeniem - odparł mężczyzna i poklepał Sho po głowie niczym dumny ojciec. Sho rozpromienił się słysząc pochwałę i wybiegł natychmiast na dwór się przygotować. Sensei też już się odwrócił do wyjścia, kiedy chłopiec nagle się odezwał.

- J-ja wiem, że ciężko się mnie trenuje... ale proszę... proszę dać mi jeszcze jedną szan- - zaczął chłopiec, ale mężczyzna mu przerwał.

- Ani słowa, cisza! - powiedział stanowczo. Miał już dosyć stresu związanego z trenowaniem tego beztalencia, poza tym ich czas się skończył, a trening Sho był znacznie ważniejszy.

- ...... - uczeń spojrzał na ziemię, zaciskając pięści i próbując powstrzymać łzy. Dlaczego nie mógł być tak dobry jak Sho Kunin. Chęci miał, ale nie miał wystarczająco siły, żeby je zaspokoić. Był słaby.

- Myślałem, że w końcu się poprawisz, ale twój poziom jest dokładnie taki, jak na samym początku - ciągnął nauczyciel, mierząc chłopca wzrokiem.

- W-wiem, ale błagam-

- Dość, wynoś się z mojego dojo - uciął Sensei, odwracając się plecami. - Mam ważniejsze sprawy na głowie.

Jeśli nie mogę mieć Senpaia (tłumaczenie fanfika DollySonikku)Where stories live. Discover now