^7^ Zawsze i wszędzie, razem

2.8K 125 17
                                    

Miraz przyjął wyzwanie. Tego się obawiałam. Właśnie wychodzę z kopca wraz z Edmundem a na środku idzie Piotr. Tak strasznie się o niego martwię. Mam nadzieję, że mu się uda. Staram się nie myśleć o najgorszym. Chce żeby...napewno mu się uda. Napewno.

Zobaczyłam Miraza. W tym momencie chciałam się na niego rzucić z mieczem. Zrobiło mi sie niedobrze gdy na niego spojrzałam. Gdy Miraz mnie zobaczył zaśmiał się bezczelnie.

- Kogo my tu mamy. Moja kochana bratanica.

- Daruj sobie. - odpowiedziałam podchodząc do niego wraz z Edmundem. - Nie masz prawa mnie tak nazywać.

- Zna Król zasady, prawda? - upewniał się Edmund.

Wuj wykrzywił usta w  nieszczerym uśmiechu

- Ma się rozumieć.

- Żegnaj wuju. - powiedziałam z radością i już miałam odejść gdyby Miraz nie złapał mnie za rękę.

- Lepiej pilnuj swojego braciszka.

Spojrzałam za siebie. Cholera. Faktycznie go nie ma. Gdzie on się podziewa?

- Co mu zrobiłeś? - warknęłam łapiąc go za ramię.

- Ja? - udawał niewinnego i wyciągnął ręce w geście obrony. - To ty teraz podnosisz rękę na Króla.

-Eliza uspokój się. - mówił Edmund odciągając mnie. - Narobisz nam kłopotów. Lepiej jedź poszukać Kaspiana.

Gdyby nie jego ostatnie zdanie przysięgam że poderżnęłabym Mirazowi gardło.
Wraz z Edmundem wróciliśmy do Piotra, a ja ostatni raz go przytuliłam.

- Powodzenia. - szepnełam. - Ja muszę jechać. Wrócę jak najszybciej. Bądź ostrożny.

- Wiem. - zaczął. - Jedź go szukać. Uważaj na siebie.

Posłał mi ciepły uśmiech co odwzajemniłam. Zarzuciłam na siebie pelerynę i wsiadłam na konia. Ostatni raz spojrzałam się w strone pola bitwy. Z bólem serca zostawiłam Piotra modląc się, aby wygrał pojedynek.

~~~

Jadę już tak dłuższy czas i ani śladu mojego brata. Przysięgam że nie daruję Mirazowi jeśli włos z głowy mi spadnie. Ku mojej radości zauważyłam go. Jechał z Zuzanną w moim kierunku.

- Eliza? Co ty tu robisz? Nie miałaś być przy walce?

- Cholera Miraz. Sprowokował mnie - przeklnęłam, po czym rozejrzałam się. - A gdzie Łucja?

- Pojechała dalej. - odpowiedziała brunetka.

Przytaknęłam głową i szybko wróciliśmy do Piotra i reszty. Chłopak gdy zobaczył nas przybiegających na arenę  poprosił o przerwę. Podszedł do nas lekko kulejąc.

- A Łucja? - spytał momentalnie widząc, że Zuzanna jest z nami.

- Wydostała się. - wytłumaczyła Zuza. - Z małą pomocą. - wskazała na Kaspiana.

Piotr spojrzał się na niego i podszedł w jego stronę.

- Dziękuję. - powiedział głośno.

- Ty byłeś zajęty.

Zuzia nagle podeszła i przytuliła brata.

- Bądź ostrożny. - powiedziała i podeszła do mnie.

Przytuliłam ją, a ona pobiegła na swoje miejsce na górce.

- Uśmiechnij się. - mruknął Edmund do brata.

Ten wyciągnął miecz w stronę naszej armii z szerokim uśmiechem. Narnijczycy zaczęli wiwatować. Poczułam lekkie ukłucie w brzuchu. Nie byłam w nastroju aby się cieszyć tak jak oni.

Ostatnia Szansa [Siostra Kaspiana] - W Trakcie KorektyWhere stories live. Discover now