21

1.5K 127 22
                                    

Akashi POV:

Nie wiem co się ze mną stało. Sachiko mnie uderzyła, a ja nawet nie pomyślałem o tym, żeby ją jakoś skrzywdzić. Może dlatego, że ona to ona. Każdy inny nie miałby już życia. Westchnąłem cicho po czym sięgnąłem po zdjęcie białowłosej. Siedziała na krześle wesoło się uśmiechając. Nie pamiętam w jakich okolicznościach zostało zrobione, ale raczej przed tym jak ją spotkałem. 

Teraz już się tak często nie uśmiecha, a szkoda, bo wtedy jest jeszcze piękniejsza. Sięgnąłem po album po czym schowałem fotografię, żeby nic jej się nie stało. Cały czas zadziwia mnie to ile poświęcam jej uwagi. W końcu jest moja. Wziąłem telefon i wybrałem numer Sachiko. 

Do Sachiko: 

Sachiko.

O dziwo odpowiedź przyszła po kilku sekundach. Nie spodziewałem się tego, zwłaszcza, że jest już dosyć późno i podobno mnie nie lubi.

Od Sachiko:

Nie powinieneś spać?

Uśmiechnąłem się pod nosem. Gdyby mnie ktoś teraz zobaczył to stwierdziłby, że coś ze mną nie tak, bo szczerzę się do telefonu.

Do Sachiko:

W twoim łóżku z tobą? Tak. 

Od Sachiko:

Zapomnij. Nie było pytania.

Jest taka przewidywalna..  

Do Sachiko: 

Nie złość się księżniczko. 

Od Sachiko: 

Słucham? Że jak mnie nazwałeś? 

Do Sachiko:

Jesteś księżniczką. Moją księżniczką dla jasności. 

Przez jakiś czas nie odpisywała. Czyżby się zawstydziła? A może jej serce zabiło szybciej? Jestem pewien, że nie jestem jej obojętny. To widać po zachowaniu dziewczyny. 

Od Sachiko: 

Ugh, miłej nocy dupku.

Do Sachiko:

Tobie też księżniczko. 

Odłożyłem telefon na szafkę po czym położyłem się na łóżku. Chwilę potem usłyszałem pukanie, a do środka weszła pokojówka. Szybko przybrałem obojętny wyraz twarzy. Pochyliła się, żeby nie patrzeć mi w oczy. 

- Paniczu, pan Akashi wzywa. - powiedziała cicho. 

Uh, ile razy mam powtarzać, żeby nie mówiła takim głosem. Jeszcze trochę, a nic nie będę słyszał z jej ust. 

- Dobrze, już idę. - odpowiedziałem oschle po czym wyminąłem ją i poszedłem do gabinetu ojca. 

Szczerze to nie wiedziałem o co może chodzić. Jest dosyć późno w nocy, a on mnie wzywa. Coś jest nie tak. Albo ma mi coś ważnego do powiedzenia, albo zrobiłem coś nie tak. Po przemyśleniu stwierdzam, że druga opcja jest niemożliwa. Że niby Absolut zrobił coś źle? No błagam. 

Stanąłem przed drzwiami i bez pukania wszedłem do środka. Mężczyzna od razu na mnie spojrzał. 

- Seijuro. 

- Ojcze. - skinąłem głową z szacunkiem. 

- Odkryłem ostatnio coś niepokojącego. - powiedział, a ja zmarszczyłem brwi. 

- Co masz na myśli? 

Ojciec westchnął cicho po czym położył na stole zdjęcia. 

- Sądzę, że doskonale wiesz. - spojrzałem na fotografie i zamarłem. 

Była na nich Sachiko, a kilka z nich było z mojej kolekcji. Nie wiedziałem w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. 

- Kto to? - zapytał, a ja podniosłem głowę. 

Może i kłamstwo nie jest najlepszym wyjściem, ale dzięki niemu Amori najprawdopodobniej nie ucierpi. 

- Moja dziewczyna. - odpowiedziałem. 

- Rozumiem. Jaka jest? 

- Taka jak byś chciał. - mruknąłem, a w myślach już zacząłem żałować mojego wyboru. 

Chociaż to i tak lepsze niż powiedzenie, że to dziewczyna, którą próbuję zdobyć od dłuższego czasu, ale mi nie idzie. 

- W piątek wyprawiamy bankiet. - powiedział nagle. 

- Wiem. 

- Zaproś ją, chętnie ją poznam. - pokazał dłonią, że to wszystko. 

Wyszedłem z gabinetu. Cholera, przecież ona nie zgodzi się przyjść. Westchnąłem ciężko, chyba zostałem wystawiony na jakąś próbę, bo nawet jeśli przyjdzie to nie będzie udawać mojej dziewczyny. Wróciłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Uda mi się ją przekonać. Nie ma na tym świecie niczego czego Absolut nie mógłby zrobić. 

  ~^~  

No to szybkimi krokami zbliżamy się do końca. 

  ~ Vemiś  

Akashi Seijūro xOCWhere stories live. Discover now