Special

1.6K 107 40
                                    

Dziękuję za 3k wyświetleń. Tym razem będzie słodko 💕

- Akashi? - zapytałam wchodząc do jego pokoju.

Chłopak leżał na łóżku, ale nie nie odezwał. Podeszłam do niego.

- Akashi? - znowu nie zareagował.

Zmarszczyłam brwi, a chwilę potem dostałam olśnienia.

- Seijūro? - odezwałam się.

Czerwonowłosy z delikatnym uśmiechem spojrzał na mnie. 

- No widzisz jak chcesz to potrafisz. - wywróciłam oczami.

- Dobrze wiesz, że nie łatwo jest się tak przestawić.

- Cóż, będziesz musiała się przyzwyczaić skoro jesteś moją dziewczyną. - pokręciłam głową rozbawiona.  

- Chodź, idziemy się przejść. - powiedziałam po czym nie czekając na jego odpowiedź pociągnęłam go za sobą.

Wyszliśmy do ogrodu, który był jednym z moich ulubionych miejsc w tej rezydencji. Zawsze dziwiłam się na tak dużą ilość barw i różnych rodzajów kwiatów. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję.

Nagle pisnęłam zachwycona.

- Aka.. znaczy Seijūro, widzisz to? - zawołałam cicho.

Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja wskazałam na lisa, który wolnym krokiem przechadzał się między kwiatami, a gdy zauważył, że się na niego patrzymy zatrzymał się i zaczął nas obserwować.

- Jaki piękny.. - może to głupio wyglądało, ale pomachałam do niego. 
Czerwonowłosy zaśmiał się z mojego zachowania.

- Zwiazałem się z idiotką.

- Zamknij się. - powiedziałam urażona.

Puściłam go i zaczęłam iść dalej, ale nie doszłam za daleko, bo chłopak chwycił mnie w pasie podnosząc.

- Puszczaj jaskiniowcu! - krzyknęłam śmiejąc się.

- Z tego co słyszę to ci się podoba.

Postawił mnie dopiero przy różach. Uwielbiam spędzać z nim czas, zwłaszcza w taki beztroski sposób.

- Nieprawda.

- Na pewno?  - popatrzył na mnie tym wzrokiem, który mówił, że i tak wie lepiej.

Uśmiechnął się delikatnie po czym zniknął za krzakami róż. Nie wróżyło to nic dobrego, bo nie wiedziałam co wymyślił. Po chwili kompletnie zniknął mi z oczu. Rozejrzałam się, ale niestety nigdzie nie mogłam go zauważyć co było dziwne, bo krzaki wydawały się być równo przycięte.

Nie mogłam znaleźć czerwonowłosego, a go szukałam. Poważnie. Zmęczona postanowiłam usiąść pod drzewem, żeby odpocząć. Podeszłam bliżej i zauważyłam chłopaka. Serio?

Ja go szukałam, a on po prostu sobie siedział na trawie. To jakiś żart. Gdy się zbliżyłam zauważyłam bukiet róż leżący na jego kolanach. Wyglądało to niezwykle czarująco, bo wiał delikatny wiatr, który sprawiał, że jego włosy były w nieładzie. Miał przymknięte oczy, więc nie byłam pewna czy mnie zauważył.

- Byłeś tu cały czas?! - wykrzyknęłam do niego.

Akashi leniwie na mnie spojrzał. Nawet nie przejął się moim wybuchem.

- Oczywiście. Długo zajęło ci szukanie. - powiedział, a ja przez chwilę myślałam, że wyjdę z siebie.

To on zniknął bez słowa, nie ja.

- A dla kogo te kwiaty? - zapytałam zmieniając temat.

Nie miałam ochoty na kłótnie.

- Czekam ta taką piękną dziewczynę, wiesz, żeby jej dać.

- Słucham? - zmarszczyłam brwi.

- Nie mów słucham, bo.. - zaciął się. - Nieważne.

- Jak się nazywa ta dziewczyna?

- Po co ci ta informacja? - na jego ustach pojawił się złośliwy uśmiech.

- Tak, żeby wiedzieć komu mam dać popalić. - odpowiedziałam.

Czerwonowłosy zaśmiał się cicho kręcąc głową.

- Jesteś jedyna w swoim rodzaju.

- Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie.

Akashi wstał po czym podszedł do mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Zatrzymał się, a potem podał mi bukiet cały czas nie odrywając ode mnie wzroku.

- Co prawda nie dorównują ci wdziękiem, ale mam nadzieję, że ci się podobają. - powiedział, a jego usta wykrzywiły się w łobuzerskim uśmiechu.

Poczułam ciepło na moich policzkach. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo jego usta znalazły się na moich. Z początku to było tylko muśnięcie, po chwili pogłębiłam pocałunek zarzucając mu ręce wraz z bukietem na szyję.

Chłopak mruknął zadowolony po czym przyciągnął mnie bliżej. Jedna z jego dłoni znalazła się na moich plecach, a druga przytrzymywała moją głowę tak, że nawet jeśli bym chciała (a nie chciałam) to nie miałam jak się odsunąć.

Po kilku minutach, które wydawały się być wiecznością oderwaliśmy się od siebie. Czerwonowłosy złączył nasze czoła. Mogłam zobaczyć uśmiech rozświetlający jego twarz. Właśnie dla takich chwil warto żyć.

- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie uszczęśliwiasz. - szepnął patrząc mi w oczy.

Widziałam w nich miłość i szczęście i nie było to złudzenie. To były prawdziwe emocje, które mogłam wyczytać w tamtej chwili.




Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz