18

1.7K 135 73
                                    

'A ja dbam o moje rzeczy.' Pff też mi coś. Nie jestem żadnym przedmiotem. Nie dam się tak traktować. Z cichym westchnieniem weszłam do domu.

- O, kochanie wróciłaś. Chodź, już Ci daję obiad. - powiedziała mama  gdy tylko mnie zobaczyła.

Posłałam jej nieco wymuszony uśmiech, ale chyba nie zwróciła na to uwagi. Usiadłam przy stole, a po chwili miałam przed sobą talerz z obiadem.

Kobieta usiadła naprzeciwko mnie.

- Jak tam w szkole? - zapytała mierząc mnie ciekawskim spojrzeniem.

- Nic nowego. - odpowiedziałam po prostu.

Naprawdę nie chciałam jej mówić o ostatnich zdarzeniach. Nie dlatego, że jej nie ufam czy coś. Po prostu wiem, że by to przeżyła. I pewnie jeszcze bardziej chciała Akashiego jako mojego chłopaka, na to w szczególności nie mogłam pozwolić.

- A jak tam ten młodzieniec co tu był? - zachichotała.

- Mamoo.. - jęknęłam przestając jeść.

- Co 'mamo'? Ja tylko chcę dowiedzieć się czegoś o życiu swojej córki.

- Jasnee. - odpowiedziałam z uniesioną brwią.

- To jak?

- Mam go dosyć. On wcale nie jest taki jak ci się wydaje. Jest o wiele gorszy i denerwujący. W ogóle się ze mną nie liczy.. - i w ten sposób zaczął się mój kilkominutowy wywód na temat czerwonowłosego. 

Obrażałam go, ale skoro jestem w swoim domu to mogę sobie na to pozwolić. Patrzyłam jak mimika na twarzy mamy się zmienia z wesołej na bardziej skonsternowaną. Trudno, jakoś to przeżyje.

- Kochanie, przecież nie może być aż taki zły..

- Nie? Nie!? To jest AKASHI, mamo. AKASHI, rozumiesz?

- Ja tam go lubię. Dobra partia dla ciebie.

- O nie, nie nie. Nawet nie próbuj. - posłałam jej groźnie spojrzenie. 

Nie dam się zeswatać z czerwonowłsym. Kategorycznie nie.

- Ale Sachi.. - zaczęła lecz nie dałam jej skończyć.

Dlaczego nawet po tym co jej powiedziałam bierze jego stronę? Co to za rodzicielka, która nawet w takim momencie się z tobą nie zgadza i stara się przekonać, że jest inaczej. 

- Po prostu zakończmy ten temat. - powiedziałam.

- To może go adoptuję? - zapytała nagle, a moja woda, którą do tej chwili miałam w ustach wylądowała na stole.

- Słucham? - chyba się przesłyszałam.

Nie powiedziała tego, prawda? Już miała powtórzyć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi, więc wstała i poszła zobaczyć o co chodzi. Po chwili usłyszałam jej śmiech z korytarza. Już wiedziałam kto przyszedł. Razem z mamą do salonu wszedł Seijūro. 

- Akashi, właśnie o tobie rozmawiałyśmy. Może cię adoptuję, co ty na to? Zobacz, Sachi się cieszy.

Nie miałam zielonego pojęcia gdzie na mojej przerażonej twarzy zobaczyła radość, ale w tej chwili bardziej zastanawiałam się dlaczego czerwonowłosy tu jest.

Przez kilka sekund wyglądał na zdezorientowanego, ale szybko się opanował.

- Ja bardzo chętnie. Zawsze chciałem mieć taką siostrę. - tu spojrzał na mnie.

- NIE! - wykrzyknęłam nagle robiąc z siebie idiotkę.

Kobieta pokręciła głową rozbawiona. 

- Zawsze jest inna opcja. Mogę Ci ją oddać jako żonę. Zależy co wolisz.

Myślałam, że się popłaczę. Własna matka chce mnie tak po prostu oddać. Co to za żart?

- Hm, nie wyobrażam sobie lepszej kandydatki na żonę. - w jego głosie usłyszałam wyzwanie, którego aktualnie nie chciałam się podjąć.

Co za upokorzenie. Podeszłam do okna tak samo jak poprzednio. Tym razem chyba naprawdę wyskoczę.

- Oh, zapomniałam tych gumek ostatnio! Zaraz wracam! - wykrzyknęła, a potem wyszła zostawiając mnie samą z czerwonowłosym.

No dzięki mamo.

- To co teraz? - zapytał chłopak podchodząc do mnie.

- N-nic. - mruknęłam cicho odsuwając się.

Nadal nie wiem co się stało z tamtą dziewczyną i Hinatą. Wolę nie ryzykować. Akashi chyba właśnie zrozumiał, że się boję, bo jego wyraz twarzy złagodniał.

- Sachiko? Wiesz, że nie masz się czego bać, prawda?

Pokręciłam głową.

- Nie rozumiesz.. mogę skończyć jak ona lub Hinata! Tylko dlatego, że zrobię coś co ci się nie podoba..

- Iditoka. - powiedział po czym potargał mnie po włosach. - Ciebie nie skrzywdzę.

- Czyli innych tak?! - chłopak westchnął zirytowany.

- Zależy od sytuacji i kontekstu.

- Nie możesz tak po prostu krzywdzić innych. - powiedziałam dyplomatycznie.

- Nie robię tego "tak po prostu". Muszą wiedzieć, gdzie jest ich miejsce.

- Ale jednak ich krzywdzisz..

- Muszą wiedzieć, gdzie jest ich miejsce. Ty też. Twoje miejsce jest przy mnie. - odpowiedział.

- Nie będziesz mną kierował, w końcu nie jestem rzeczą. - uśmiechnęłam się krzywo.

- Możesz spróbować się sprzeciwić. Ale pamiętaj, jestem absolutem.

- Nie obchodzi mnie to. Mam dosyć. - mruknęłam zła.

- Czego masz dość? - zapytał.

-  UGH. Ciebie. - odparłam zirytowana jego zachowaniem.

- A dokładnie? Wiesz, nie mogę mieć niezadowolonej żony, skoro już twoja mama zaoferowała mi twoją rękę.

- Akashi, nie będę twoją żoną. - uśmiechnęłam się najmilej jak potrafiłam, by chociaż trochę złagodzić to co powiedziałam.

- Będziesz. I nawet nie będę musiał Cię do tego zmuszać.

- Już nawet nie mam siły by się z tobą kłócić.

Pan i Władca się znalazł, wszystko wie lepiej, pomyślałam.

W tym samym momencie mama wróciła cała rozanielona. No tak, jeszcze tylko jej tu brakowało.

- Mam te prezerwatywy! - krzyknęła wchodząc do salonu gdzie aktualnie byliśmy. - Chwila.. a co to za mroczna atmosfera?

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz