W tym samym czasie ale w domu czwórki braci. Raphael , Leonardo i Michelangelo leżeli w swoich łóżkach. Drzwi od domu były zamknięte na klucz. Żaden z nich nie potrafił zasnąć, dobrze wiedzieli jaki jest jutro dzień. Każdy kręcił się z boku na bok , aż w końcu zasnął. Nadszedł ranek , Donatello obudził telefon, chwycił go do ręki i spostrzegł że ma nową wiadomość. Przeczytał ją, wyraz jego twarzy mówił wszytko. Sprawdził tylko która jest godzina. Bardzo ostrożnie i bardzo wolno wstał, miał szczęście że spał w pozycji pół siedzącej. Chwycił się kuli i powoli zszedł po schodach na dół. Doszedł do drzwi wejściowych, przekrecil kluczyk i wyszedł z domu. Zaczął iść na wskazane przez Jonse'a miejsce. Po kilku chwilach już tam był.
-Siemasz Debilu -zaśmiał się Jones.
-Odpuść , nie dziś -powiedział najwyższy.
-Bo co ? -zapytał.
- Bo dziś jest pogrzeb mojego ojca -przy ostatnim słowie w jego oczach pojawiły się łzy.
-Nie odpuszczę, nie ma mowy -mówiąc te słowa uderzył Donniego z pięści w twarz. Po czym zaczął go bić. Donatello milczał,znosił cierpliwie każdy cios który mu zadawał Jones.
Po kilku minutach Jones sobie poszedł. Donny ledwo wstał z ziemi, chwytając się kul zaczął wracać do domu. Ledwo szedł, wszystko go bolało. Mimo to udało mu się dojść do domu. Otworzył tylko drzwi i w tym momencie padł na podłogę. Dźwięk upadku sprawił że wszyscy się obudzili. Od razu wyszli z łóżek, skierowali swoje kroki ku schodą , pospiesznie zeszli na dół. Jako pierwszy zszedł Raphael.
-Donny !!!-krzyknął na całe gardło.
Jego krzyk usłyszał Leo razem z Mikey'm i Aprli. Pobiegli do niego , zatkało ich jak zobaczyli Donatello który leżał na podłodze. Raph ostrożnie do niego podszedł.
-Donny ? -zapytał.
-Raph...-otworzył oczy , bardzo słabo się czuł. Udało mu się wyciągnąć dłoń do swojego brata. Czerwono włosy chwycił go mocno za lewą rękę i pomógł wstać. Jak już wstał to ostrożnie pomógł mu przejść do salonu i tam go posadził na kanapie. Od razu poleciał po apteczke.
- Donny co się stało? -zapytał Leo.
-Nic , tylko jakiś gościu mnie napadł jak wyszedłem z domu by kupić pieczywo, no a potem mnie pobił, udało mu się uciec - Okłamał ich , bo Jones zabronił mu mówić prawdy.
Raph usłyszał co mówił jego brat , domyślił się że kłamie gdyż w chlebaku było pełno pieczywa. Nie wiedział czemu Donny kłamał zaczął się bardzo o niego martwić. Czuł że jest coś nie tak ale nie wiedział co.
-Miałeś dużo szczęścia że skończyło się tylko na siniakach -powiedział Czarno włosy.
-Taa...szczęścia -westchnął pod nosem najwyższy.
-Mówiłeś coś? -zapytał Mikey.
-Nie-zaprzeczył Donny.
-Porozmawiamy później , teraz trzeba się szykować na pogrzeb -poganiał ich Leo. Każdy udał się do swojego pokoju by przygotować się i odpowiednio się ubrać do pogrzebu.
April pomogła Donniemu dojść do pokoju. O kuli doszedł do łóżka i na nim usiadł.
-Dobra Donny co jest grane ? -zapytała.
-Nic -odparł.
-Przestań ścieniać tylko mów prawdę -lekko warknęła na niego.
-Ja n-nie m-moge p-powiedzieć p-prawdy b-bo w-wtedy b-bedzie g-gorzej -wyznał patrząc się prosto w jej oczy.
أنت تقرأ
II TMNT II Braterskie Więzi
قصص الهواةCzwórka rodzeństwa, czterej bracia mieszkają całe życie z Ojcem...ale jeden wypadek niszczy wszystko, tracą ojca. Zostają sami , łączy ich nierozerwalna Więź. Jeden z nich jest naocznym świadkiem tego wypadku i jednocześnie poszkodowanym. Ukrywa pr...