😭 ~ 8 ~ 😭

210 13 7
                                    

W tym samym czasie ale w domu czwórki braci. Raphael , Leonardo i Michelangelo leżeli w swoich łóżkach. Drzwi od domu były zamknięte na klucz. Żaden z nich nie potrafił zasnąć, dobrze wiedzieli jaki jest jutro dzień. Każdy kręcił się z boku na bok , aż w końcu zasnął. Nadszedł ranek , Donatello obudził telefon, chwycił go do ręki i spostrzegł że ma nową wiadomość. Przeczytał ją, wyraz jego twarzy mówił wszytko. Sprawdził tylko która jest godzina. Bardzo ostrożnie i bardzo wolno wstał, miał szczęście że spał w pozycji pół siedzącej. Chwycił się kuli i powoli zszedł po schodach na dół. Doszedł do drzwi wejściowych, przekrecil kluczyk i wyszedł z domu. Zaczął iść na wskazane przez Jonse'a miejsce. Po kilku chwilach już tam był.

-Siemasz Debilu -zaśmiał się Jones.

-Odpuść , nie dziś -powiedział najwyższy.

-Bo co ? -zapytał.

- Bo dziś jest pogrzeb mojego ojca -przy ostatnim słowie w jego oczach pojawiły się łzy.

-Nie odpuszczę, nie ma mowy -mówiąc te słowa uderzył Donniego z pięści w twarz. Po czym zaczął go bić. Donatello milczał,znosił cierpliwie każdy cios który mu zadawał Jones.

Po kilku minutach Jones sobie poszedł. Donny ledwo wstał z ziemi, chwytając się kul zaczął wracać do domu. Ledwo szedł, wszystko go bolało. Mimo to udało mu się dojść do domu. Otworzył tylko drzwi i w tym momencie padł na podłogę. Dźwięk upadku sprawił że wszyscy się obudzili. Od razu wyszli z łóżek, skierowali swoje kroki ku schodą , pospiesznie zeszli na dół. Jako pierwszy zszedł Raphael.

-Donny !!!-krzyknął na całe gardło.

Jego krzyk usłyszał Leo razem z Mikey'm i Aprli. Pobiegli do niego , zatkało ich jak zobaczyli Donatello który leżał na podłodze. Raph ostrożnie do niego podszedł.

-Donny ? -zapytał.

-Raph...-otworzył oczy , bardzo słabo się czuł. Udało mu się wyciągnąć dłoń do swojego brata. Czerwono włosy chwycił go mocno za lewą rękę i pomógł wstać. Jak już wstał to ostrożnie pomógł mu przejść do salonu i tam go posadził na kanapie. Od razu poleciał po apteczke.

- Donny co się stało? -zapytał Leo.

-Nic , tylko jakiś gościu mnie napadł jak wyszedłem z domu by kupić pieczywo, no a potem mnie pobił, udało mu się uciec - Okłamał ich , bo Jones zabronił mu mówić prawdy.

Raph usłyszał co mówił jego brat , domyślił się że kłamie gdyż w chlebaku było pełno pieczywa. Nie wiedział czemu Donny kłamał zaczął się bardzo o niego martwić. Czuł że jest coś nie tak ale nie wiedział co.

-Miałeś dużo szczęścia że skończyło się tylko na siniakach -powiedział Czarno włosy.

-Taa...szczęścia -westchnął pod nosem najwyższy.

-Mówiłeś coś? -zapytał Mikey.

-Nie-zaprzeczył Donny.

-Porozmawiamy później , teraz trzeba się szykować na pogrzeb -poganiał ich Leo. Każdy udał się do swojego pokoju by przygotować się i odpowiednio się ubrać do pogrzebu.

April pomogła Donniemu dojść do pokoju. O kuli doszedł do łóżka i na nim usiadł.

-Dobra Donny co jest grane ? -zapytała.

-Nic -odparł.

-Przestań ścieniać tylko mów prawdę -lekko warknęła na niego.

-Ja n-nie m-moge p-powiedzieć p-prawdy b-bo w-wtedy b-bedzie g-gorzej -wyznał patrząc się prosto w jej oczy.

II TMNT II Braterskie Więziحيث تعيش القصص. اكتشف الآن