4. Chemia

20 3 1
                                    

Hope siedziała przy toaletce, uporczywie wpatrując się się w swoje ciemne jak smoła włosy. Nie lubiała koloru czarnego. Kojrzył jej się ze smutkiem, żałobą i depresją. Przytłaczał ją. Zawsze marzyła o jasnych pogodnych włosach, które by ukazywały wesołą i spontaniczną nastolatkę jaką jest, a nie smutną emo dziewczynę na jaką wyglądała.

- Nadszedł czas na zmiany...- powiedziała sama do siebie z uśmiechem.

                               ***

- Hope, ale jesteś tego pewna?

- Tak, mamo. Jestem tego pewna. - odpowiedziała z przekonaniem dziewczyna.

- Wiesz, że możesz sie jeszcze wycofać? - dalej ciągnęła rodzicielka, patrząc jak fryzjerka nakłada jej córce farbę na włosy.

- Mamo daj spokój - powiedziała z naciskiem.

                            ***

- O matko...
- Tak wiem, wyglądam całkiem dobrze - dokończyłam za Zacka zamykając szafkę.
- Całkiem dobrze ? Dziewczyno Ty wyglądasz zajebiście! - zachwycał się szatyn.

Moje włosy miały teraz szary kolor w niektórych miejscach wpadający w biel oraz srebrny. Jak na dopiero zaczynające fryzjerkę całkiem dobrze sobie poradziła. Wczoraj kiedy i tak miałam spędzić w salonie około dwóch godzin to przy okazji trochę porozmawiałam sobie z kobietą zajmującą się moimi włosami. Ma na imię Dafne i okazało się, że jest niewiele starsza ode mnie, ma dwadzieścia lat.
Uwielbia modę, kiedyś chciałaby zostać wizażystką jakiejś gwiazdy. Mocno jej w tym kibicuję, w końcu trzeba spełniać swoje marzenia.

Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka, zwiastujący rozpoczęcie lekcji. Wraz z Zackiem ruszyłam ku sali chemicznej.
Przed klasą stał już Justin zawzięcie tłumacząc coś jakiejś dziewczynie. Dosyć wysokiej, aczkolwiek i tak niższej niż on. Miała długie blond włosy, lekko pofalowane oraz zielone oczy.

- O kurwa... niezła laska - wydusił z siebie Zack nie odkrywając wzroku od dziewczyny.

- Zwykły farbowany plastik - stwierdziłam wchodząc do klasy.

- Skąd wiesz, że farbowana? - zainteresował się chłopak.

- Było widać ciemne odrosty - odpowiedziałam wzruszając ramionami jakby to była naj oczywistrza rzecz na świecie.

Lekcja się zaczęła i nauczycielka zaczęła tłumaczyć jakieś reakcje chemiczne na których nie potrafiłam się skupić. Moje myśli krążyły wokół tajemniczej blondynki. Nigdy wcześniej jej w tej szkole nie widziałam. Może to jest dziewczyna Justina i postanowili razem się tu przepisać? Odruchowo spojrzałam w stronę chłopaka, siedział w piątej ławce pod oknem. Czyli dwie ławki dalej ode mnie i Zacka. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, przez co natychmiast spuściłam wzrok i odwróciłam się na miejsce przy okazji strącając piórnik ze stolika przez co wszędzie leżały moje pisaki i kredki. Kątem oka zauważyłam jak Justin wstaje by pomóc mi Zackowi i Emily, która siedziała przed nami pozbierać zawartość mojego piórnika.

- Evans! Nie dość, że nie słuchasz to jeszcze przeszkadzasz w słuchaniu innym! - krzyknęła wysoka, szczupła kobieta o lekko siwych włosach upiętych w mocny kucyk i zapadniętych policzkach. Była to Pani Zimmermann, pochodzi z Niemiec i uczy nas chemii.

- Ale proszę Pani, przecież ja tego nie zrobiłam spe... - nie dane mi było dokończyć moje tłumaczenia, bo znowu zaczęła na mnie krzyczeć.

- Przypominam Ci młoda damo, że z ostatniego testu dostałaś ocenę niedostateczną! A teraz nawet nie raczysz posłuchać gdy tłumaczę rozwiązania zadań!

Jej ostatni rok Where stories live. Discover now