Rozdział 1 - Ataki

955 27 2
                                    

- Katniss, nie wiem jak umawiałaś się z Haymith'em ale i mi też coś obiecał. - zatrzymał się na chwilę - Jeśli ty zginiesz a ja przeżyję, nie będę miał nikogo. Zostanę zniczem

- Peeta.. - szepnęłam

- Ty to co innego, rodzina cię potrzebuje. - zamilkł na chwilę i dał mi medalion który dostał od Effie. - Powinnaś przeżyć, dla nich - dodał patrząc na zdjęcia

- A ty?

- Nikt mnie nie potrzebuje

- A ja? Ja cię potrzebuje - zbliżyłam się do niego i pocałowałam go. *

...
Właśnie...potrzebuje go. To on odgania ode mnie koszmary. To on jest mi teraz potrzebny..nie samotność w której teraz żyję. Chyba powinnam z nim pogadać. Tylko jak?
No właśnie jak? Moje przemyślenia zostają przerwane, przez pukanie do drzwi.. kto to może być? Nie spodziewam się aby był to Peeta. Śliska Sea? Albo Haymitch....

Nie myliłam się, przed moimi drzwiami stoi jak zwykle nawalony Haymitch Abernathy. 42 letni alkoholik, zwycięzca 50-tych igrzysk głodowych, mój i Peety Mentor oraz można powiedzieć że przyjaciel... osoba która nam (mi i Peecie) dużo pomogła.
Jestem mu wdzięczna, kiedyś dla mnie był zwykłym "nauczycielem" jak przeżyć na arenie. Teraz jest jedyną osobą z którą można porozmawiać o koszmarach związanych z areną. Z Śliską Sea tez mogę porozmawiać o tym ale ona nie widzi tego jak my zwycięzcy.
Ostatnio przez ponowny napływ wspomnień, Sea podsunęła mi pomysł abym to gdzieś opisała. Nie jestem dobra w takich rzeczach jak przemowy, opisywanie uczuć czy jakiś zdarzeń. Chciałam pójść z tym do Peety,ale pomyślałam że może mnie wyśmiać lub nie będzie miał ochoty na takie rzeczy związane ze mną.
- Cześć Skarbie - odezwał się, od razu do mojego nosa dostał się odór alkoholu.
- Cześć Haymitch, co cię do mnie sprowadza? Jakoś ostatnio się mną nie interesowałeś

- Myślałem że sama sobie dasz rade.. poza tym z Peetą jest gorzej. - rozsiadł się na kanapie. Spojrzałam na niego z przerażoną miną. - Ataki - dodał widząc moją minę.
- Dlaczego ja nic nie wiem?! Jak długo już trwają?
- Miesiąc po jego powrocie się zaczęły ponownie nasilać. - wytłumaczył się - Poza tym Peeta nie chciał abyś się dowiedziała i martwiła o niego.. Prosił mnie o to ale widząc jak się męczy... - nie dałam mu dokończyć bo wybiegłam z domu tylko usłyszałam krzyk Haymitcha. - Nie idź do niego! Zabije mnie ze ci powiedziałem!
- To nie moja sprawa czy cię zabije czy nie! - odkrzyknęłam. Zapukałam do drzwi domu w którym mieszka Mój chłopiec od chleba. Otworzył natychmiast. Chyba nie spodziewał się moich odwiedzin sądząc po jego zdziwionej minie. - Musimy pogadać. Wiem o twoich atakach - wyrzuciłam z siebie.
Zauważyłam e jego oczach wściekłość zwróconą w stronę Haymitcha stojącego przy swoim domu. - Wejdź - westchnął i wpuścił mnie do środka. - Chcesz coś do picia? - spytał
- Nie - juz chyba wie co go czeka
- O czym chciałaś pogadać? - usiadł na kanapie obok mnie.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś o atakach? Przecież wiesz ze ci pomogę, zawsze.
- Sądziłem, że nie jestem już ci do niczego potrzebny i masz mnie gdzieś. Że juz nie musimy nic udawać i chcesz żyć swoim życiem w samotności - wyznał
- Juz nie pamiętasz co ci mówiłam...wtedy na plaży na arenie? Myślałeś że, nikt ciebie nie potrzebuje i nie masz dla kogo żyć. A ja.. - przerwał mi
- Że ty mnie potrzebujesz - wyszeptał
- I tak właśnie jest... potrzebuje cię a ty najwyraźniej potrzebujesz mnie...
- Potrzebuje cię. Jesteś moim lekarstwem na ataki. - przytuliłam się do niego.
- Zostaniesz ze mną? - spytałam szeptem
- Zawsze - schował twarz w moich włosach. Czułam, że jego usta się uśmiechają. Na mojej twarzy także zagościł uśmiech. Chyba musze przeprosić i podziękować Haymitchowi. Przeprosić za to, że się na niego wydarłam i podziękować za to, że mi o wszystkim powiedział.

* kursywa - sny

"STAY WITH ME" - Katniss & PeetaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz