Rozdział 16

26 4 0
                                    

Obudziło mnie ciepłe słońce wpadające do pokoju przez lekko uchylone zasłony, powoli otworzyłam oczy i usiadłam, zaczesując ręką włosy do tyłu. Dominik odwrócił się w moją stronę i uchylił niewyspane powieki.

- Nie śpisz już?

- Przed chwilą się obudziłam - odparłam

- Która godzina? - zapytał zdezorientowany, i teraz wpatrywał się we mnie zmrużonymi oczami.

- Hmm, nie mam pojęcia. - wzruszyłam ramionami, po czym sięgnęłam po telefon który leżał pod poduszką. Na ekranie widniała ósma trzydzieści dwie, odwróciłam telefon ekranem w jego stronę, tak by mógł zobaczyć godzinę, a potem schowałam go spowrotem pod poduszkę.

- Kiedy chcesz wracać?

- Może wieczorem? Prawdę mówiąc nie mam ochoty się teraz pakować. Muszę napić się kawy.

- Świetny pomysł. Byłbym ci wdzięczny, gdybyś mi też zrobiła.

- Zaraz zejdę - posłałam mu uśmiech

- Za chwilę do ciebie dołączę.

- No mam nadzieję

Podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony, słońce wpadło teraz do całego pomieszczenia, oświetlając twarz Dominika. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, wyobraziłam sobie jak przywieram do jego ust, a potem całujemy się namiętnie, nie mogąc złapać tchu. Przygryzłam wargę. Czułam do niego pożądanie, marzyłam o jego ciele, ale musiałam nieźle się namęczyć, żeby to ukryć, i nie dać po sobie niczego poznać. Miałam wielką ochotę wpić się teraz w te usta, zamiast tego poprawiłam koszulkę, i podciągnęłam spodenki, i jakby nigdy nic podeszłam do swojego łóżka i zaścieliłam je, Dominik wciąż mi się przyglądał, miałam nadzieję, że myśli o tym samym, że również tak jak ja, pragnie aby doszło do pocałunku. Wzdycham. Kieruję się do drzwi, nim się orientuję Dominik stoi już za mną.

- Marlena... - odzywa się niepewnie - Poczekaj - łapie mnie za ramię. Odwracam się. Patrzę w jego oczy, a mój oddech przyśpiesza. Nigdy nie byłam z nim tak blisko, czuję jak moje ciało styka się z jego ciałem. Po chwili mój świat wiruje, bo on nie czekając dłużej przybliża swoje usta do moich, zwleka z pocałunkiem, doprowadzając mnie do zniecierpliwienia. Po chwili czuję jak jego usta muskają moje wargi. Całujemy się przez chwilę. Najpierw powoli, a później coraz szybciej i coraz łapczywiej. Muszę przerwać, by wrócić do siebie. Odrywam usta. Dominik się speszył.

- Marlena, przepraszam, wiem że nie powinienem, ale od dłuższego czasu miałem ochotę to zrobić... Wybacz jeśli...

Nie pozwoliłam mu dokończyć, zachłannie zaczęłam znów go całować, tak jakbym chciała nadrobić wszystkie niewykorzystane chwile. Jego język wsunął się niepewnie, a ja odpowiedziałam na to zaproszenie, nasze języki tańczyły a ja czułam że zaraz odlecę, marzyłam o tym od dłuższego czasu. W moim ciele biło się setki odczuć. Zdziwienie, przyjemność, tęsknota, szczęście, podekscytowanie. Wiedziałam, że jeśli zaraz nie przestanę, wydarzy się coś więcej. Jedna część mnie właśnie tego pragnęła, ale druga się wzbraniała. Tym razem postanowiłam posłuchać rozumu. Niechętnie przerwałam, odsuwając się od niego, spojrzał na mnie pytająco.

- Pójdę zrobić kawę - powiedziałam z zakłopotaniem, i nie patrząc na niego zeszłam na dół, zostawiając go z własnymi myślami.

***

Kiedy weszłam do kuchni wszyscy siedzieli przy stole, a Kasia smażyła naleśniki, które podawała Radkowi a ten smarował je dżemem i zwijał. Cudowny widok, doskonale się uzupełniali. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Dzień dobry wszystkim.

- Cześć - odpowiedzieli chórem, czekając na naleśniki.

- Ale pięknie pachnie - powiedziałam, parząc sobie kawę.

- Dominik jeszcze śpi? - Kasia zwróciła się do mnie z uśmiechem.

- Nie, powinien zaraz zjeść na dół.

- To dobrze, bo my jemy i będziemy się zbierać.

- Już? - Dosiadłam się do stołu, pozostali toczyli zaciekłą rozmowę, nie zwracając już na nas uwagi.

- Tak, chcemy zdążyć na najbliższy samolot. Czeka nas kilka godzin lotu.

- Aaa, no tak. - odparłam, upijając łyk kawy, i oplatając kubek dłońmi z obu stron.

- Proszę, częstuj się, Radek się napracował. - Kasia wskazała na stertę naleśników.

- Bardzo chętnie, nie odmówię naleśników z dżemem malinowym.

Nakładałam sobie kilka na talerz, kiedy z góry zszedł właśnie Dominik.

- Siema - przywitał się - Co tak pięknie pachnie?

- Naleśniki Radka i Kaski - uśmiechnęłam się - Usiądź i jedz, bo wystygną. Kawę masz na blacie. Nie słodziłam.

- Jesteś kochana.

Godzinę później staliśmy na podwórku i żegnaliśmy się z każdym po kolei, a potem patrzyliśmy jak odjeżdżają, machając im na dowidzenia. Ostatni wyjechał Mirek z Kingą. Zanim wszedł do samochodu, podszedł do mnie i zmierzył mnie z góry do dołu.

- Cześć malutka, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.

- Oby nie. - Spojrzałam na niego z wrogością w oczach.

- No cóż, chyba nigdy nie dasz się poderwać. Narka.

- Pa.

Pożegnał się z Dominikiem, i po chwili odjechali.

- Pakujemy się, czy chciałabyś jeszcze coś zwiedzić?

- Wolałabym już wrócić, nie ma co przedłużać.

- Masz rację, im szybciej wyjedziemy, tym szybciej będziemy w domu.

Zgodnie wróciliśmy do środka i w ciszy się pakowaliśmy. Pod wieczór byliśmy już w trasie. Przez całą drogę wpatrywałam się w niego, a on bez słowa położył jedną dłoń na moim udzie, a drugą trzymał na kierownicy, opierając łokieć o drzwi. Było to tak niewiele, a ja przez moment poczułam się dla niego ważna, i pragnęłam aby ta chwila trwała wiecznie. Jechaliśmy w milczeniu. Nie musieliśmy nic mówić. Rozumieliśmy się bez słów.

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now