Psycho fan/48 Godzin (Thomas Sangster ff)

82 6 18
                                    

Psycho fan

W pisaniu scenariusza przeszkodził mi głosy dobiegające zza drzwi. Najpierw zrzuciłam zirytowane spojrzenie za przyjaciółkę, a następnie we stronę białych drzwi, przez które weszła trzyosobowa ekipa. Znany mi reżyser - Wes Ball i dwóch młodych mężczyzn.

- Co sprowadza ciebie i twoich kolegów, Wes? - zapytała Madison.

- Mnie, Dylana - Wskazał na zarośniętego bruneta, po czym oparł dłoń na ramieniu wyższego, ciemnego blondyna. - oraz Thomasa, sprowadza film.

- Chcesz pożyczki? - rzuciłam.

- Tak - odparł. - Film będzie się nazywał "więzień labiryntu".

[...]

Wpadłam na plan jak burza.

- Wes! Wes! - krzyczałam najgłośniej jak tylko potrafiłam.

- Nie drzyj... - zaczął mężczyzna, który nie wiadomo skąd pojawił się przede mną.

- Daj mi numer do tego Thomasa i Dylana.

- Po co ci? - zapytał.

- Madison się spodobał ten Dylan, a jutro mamy rocznicę.

- Madison się spodobał ten Dylan, a jutro mamy rocznicę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

48 Godzin

Szatynka dziewczyna weszła do baru, a zaraz za nią wbiegł wysoki mężczyzna. Para usiadła przy barze i założyła zamówienie.

– Wszystko okej? – zapytała dziewczyna.

– Nawet gdybym miał najgorszy dzień będę się czuł wspaniale, bo wiem, że w tym zakłamanym i bezwartościowym świecie istnieją jeszcze takie dobroduszne osoby jak ty, Lili.

– Dziękuje, Jus – powiedziała, a jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Mężczyzna również zareagował uśmiechem. – Naprawdę staram się być kimś, z kim ludzie będą chcieli rozmawiać i będą ufali – szepnęła Lili.

– Jesteś. Uwielbiam z tobą spędzać czas. Czasem nawet dręczy mnie taka myśl, że byłabyś mnie w stanie rozkochać w przeciągu 24 godzin. Oczywiście, gdybym nie był gejem. – Zaśmiał się niebieskooki.

Justin wyciągnął z kieszeni telefon, a jego uśmiech znikał z każdą sekundą.

– Zgaduje, że musisz iść? – rzuciła brązowooka bawiąc się kubkiem, w którym znajdowała się jeszcze resztka kawy.

– Tak – odpowiedział mężczyzna.

– Pa – powiedziała z delikatnym uśmiechem.

– Przepraszam – szepnął przytulając dziewczynę. – Widzimy się jutro na premierze "Więźnia Labiryntu: Lek na śmierć".

Justin wyszedł z baru. Szatynka udała się do stolika znajdującego się w samym rogu baru.

Całej tej rozmowie przysłuchiwał się pewien wysoki, brązowooki, ciemny blondyn. Postanowił przekonać się na własnej skórze, czy nijaki Justin miał racje, a dziewczyna imieniem Liliana jest taka wyjątkowa.

 Postanowił przekonać się na własnej skórze, czy nijaki Justin miał racje, a dziewczyna imieniem Liliana jest taka wyjątkowa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Nigdy Nie Wypełznie Z UmysłuWhere stories live. Discover now