Czwórka braci razem z ojcem , wybrała się na dwudniowa wycieczkę do Nowego Jorku. Wyjechali bardzo wczesnym rankiem , mieli jakieś cztery godziny drogi do miasta. Cała drogę spali, jedynym który nie spał był ciemno brązowo włosy chłopak, najwyższy z całego rodzeństwa. Miał brązowe oczy, ubrany był w fioletową bluzę i ciemne jeansy. Jego włosy były przydługie jak na chłopaka, więc były związane w kucyka. Donatello bo tak mu było na imię siedział obok ojca na przednim fotelu. Reszta jego braci siedziała z tyłu, po stronie ojca siedział najstarszy czarno włosy nastolatek imieniem Leonardo, na środku usiadł blondyn w kręconych włosach który miał na imię Michelangelo i był najmłodszy z całej czwórki, po prawej stronie siedział czerwono włosy chłopak imieniem Raphael. Każdy z nich był zapięty pasami. Siedzący z przodu uważnie obserwował drogę, którą jechali do miasta. Chociaż bardziej skupiał się na tym co było dookoła drogi niż na samej drodze. Ich ojciec , miał już siwe krótkie włosy, brązowe oczy i lekki zarost który każdego dnia golił. Minęły dwie godziny jak najmłodszy się obudził , od razu przetarł swoje błękitne oczy. Rozejrzał się uważnie.
-Długo jeszcze ? -zadał pytanie z nudów i jednocześnie by się dowiedzieć ile jeszcze będą jechać.
-No wiesz Mikey jeszcze jakieś dwie godziny, tak myślę o ile nie będzie żadnych nieprzewidzianych zdarzeń -opowiedział jego brązowooki brat.
-To mnie pocieszyłeś, dzięki -opowiedział z ironią w głosie.
-Od tego przecież mnie masz -takie słowa padły z ust jego brata , który siedział z przodu.
Najmłodszy nic nie powiedział, zaśmiał się po cichu , wyciągnął swojego smartphone i zaczął sobie grać w piłkę nożną. Miał szczęście że zeszłej nocy podłączył telefon do ładowarki, w przeciwnym razie nie mógł by grać gdyż jego telefon był by rozładowany.
Nad kierownicą zegar odmierzał kolejne minuty drogi. Yoshi był bardzo skupiony na drodze, koła samochodu raz zwalniały a raz przyspieszały, za sprawą prędkości z jaką poruszał się pojazd. W pewnym momencie najmłodszy wydarł z gardła okrzyk radości gdyż właśnie doszedł do finału ligi mistrzów, jako iż na komórce miał wgraną fife 17 i grał swoim ulubionym klubem czyli Realem Madryt. Jego radość wyrwała z objęć morfeusza Raphael'a i najstarszego z czwórki.
-Mikey musisz tak się drzeć, ja śpię -takie słowa padły z jego ust, chociaż nie widział co się stało ponieważ jego oczy były zmrużone.
-Ej Raph , śpij już. Mikey nie budź mnie więcej -wypowiedział jego brat , nawet na niego nie zerknął bo głowę miał przechyloną w bok i przytuloną do zagłówka.
Mikey w ogóle ich nie słuchał tylko dalej grał. Minęła pełna godzina jak tym razem wydarł się na pełny regulator.
-Jeste wygrałem, nareszcie zdobyłem ligę mistrzów, UEFA champions legue! !!!
Jego niezwykle głośny krzyk całkowicie obudził czerwono włosego, było pewne że nie był tym faktem wielce ucieszony.
-Mikey ja spałem! !!!-krzyknął ze złością w głosie.
-Wiem ale Raph , w końcu wygrałem! -krzyknął ponownie.
-Czyli ta Twoja wczorajsza noc , jak poszedłeś o trzeciej w nocy spać to była ci potrzebna być mógł wygrać -zaśmiał się jego brat, powiedział to tylko po to by się swego rodzaju "zemścić" za przerwany sen.
-Mikey czy to prawda ? -takie pytanie padło nagle z ust ich ojca.
-Yyyy- zaczął się jąkać.
-Tak prawda -powiedział po chwili cały mokry od potu.
-To w takim razie , dziś możesz zapomnieć o smartphone bo go ci zabieram na cały dzień. W nocy się już dużo nim bawiłeś -powiedział Yoshi, musiał być stanowczy gdyż Mikey bardzo często siedzi godzinami na telefonie. Już i tak ma popsuty wzrok , prze co musi nosić okulary.
![](https://img.wattpad.com/cover/149693959-288-k353114.jpg)
आप पढ़ रहे हैं
II TMNT II Braterskie Więzi
फैनफिक्शनCzwórka rodzeństwa, czterej bracia mieszkają całe życie z Ojcem...ale jeden wypadek niszczy wszystko, tracą ojca. Zostają sami , łączy ich nierozerwalna Więź. Jeden z nich jest naocznym świadkiem tego wypadku i jednocześnie poszkodowanym. Ukrywa pr...