Danny Phantom - Porwanie

167 6 4
                                    

Danny został sam. Trząsł się wokół ciemności, nie mogąc się ruszyć. A to wszystko przez Plasmiusa.
Wredny Vlad porwał biednego czternastolatka podczas snu i zabrał mu jego część duch-mocy.
Potem tylko zamknął go w wilgotnym, zimnym pomieszczeniu, takiego prawie bez sił. Tam młody Daniel miał czekać na swój wyrok.
Chłopak chciał się ruszyć. Ale nie mógł. Chciał krzyczeć, ale jego gardło tylko wydawało z siebie cichy dźwięk, jakby cichy pisk nienaoliwionych drzwi. Nie mógł zmienić przeznaczenia, dlatego tylko siedział tak w kącie sparaliżowany strachem.
Po chwili do pomieszczenia weszła ciemna postać. Kolejny duch, który szczerze nienawidził Duchosmyka i ten właśnie miał zaprowadzić go do Vlada, gdzie miałby stracić wszystko, na czym mu zależało. A potem sam też tam zginąć.
Trzeba to przyznać - jego los był okrutny.
Duch szarpnął skulonego nastolatka, żeby następnie go podnieść, a ten tylko zgrzytał zębami i cicho jęczał z bólu.
Gdy czarna plama w końcu podniosła chłopaka w białym kombinezonie i o kontrastujących z ubiorem włosach, wyleciała z nim przez drzwi.
Danny przymknął oczy, by chociaż spróbować uruchomić duch-moc, ale to tylko pogorszyło sprawę, bo nie miał już na to siły. Czekał więc na ostateczny koniec jego męki.
Minęli jedne drzwi, drugie, trzecie i tak lecieli przez korytarz, aż doszli do samego końca - Gabinetu Plasmiusa.
Nastolatek bardzo dobrze znał to miejsce, ale wolał raczej o nim zapomnieć.
Wlecieli do środka, a ich oczom ukazało się laboratorium, w którym urzędował Vlad.

-Połóż go tutaj.- przekazał duchowi staruszek swym irytującym głosem, wskazując na pobliskie łóżko szpitalne. -Dziś będzie ciekawie. Pochłonę całą moc Duchosmyka, przez co stanę się najpotężniejszym duchem na ziemi!- wytarł skalpel szmatką do połysku, a następnie odłożył te narzędzia. -Oczywiście u boku mojej Maddie.
Zjawa ułożyła Daniela na łożu i zniknęła. Wtedy Vlad zamienił się z przystojnego staruszka w swoją duchową wersję - przerażającego Plasmiusa.
Nachylił się nad synem przyjaciela, a zarazem wroga.

-To nie potrwa za długo.- uśmiechnął się do wpółprzytomnego. -Ale muszę cię niestety zawieść...- podszedł do urządzenia połączonego z łóżkiem. -...mnie zaboli mniej, niż ciebie.- uśmiechnął się szyderczo, pociągając wajchę w dół.
Błysnęło światło. Prąd z urządzenia przedostał się do łoża, a następnie do chłopaka, który zaczął krzyczeć i wić się w agonii. Powoli zaczął się zmieniać w ducha.

-Tak, młody Danielu, dobrze. Gdy już poślubię twoją mamę, przekażę jej, jaki dzielny byłeś. I to w obliczu śmierci!
Danny walczył z przemianą, by zostać dłużej człowiekiem. To uniemożliwiało dalszym zabiegom wujaszka.

-A niech to szlag!- krzyknął Vlad, gdy ten pozostawał nadal żywym chłopcem. -Głupiec! Im szybciej się zmienisz, tym mniej będziesz cierpiał! Nie rozumiesz?!
Czternastolatek na chwilę zaprzestał walce, przez co przemiana już prawie dobiegała końca. Uradowany staruszek zaklaskał w dłonie.

-Wreszcie!!

Wtem z innego pomieszczenia wydobył się znany obydwóm pół-duchom głos.

-Idę z krówkami, Vladziuchna!

Zanim Masters zdążył się odwrócić w stronę głosu starego druha, ojca więźnia, dostał z gumowej zabawki Jacka Fentona w policzek, przez co padł na ziemię oszołomiony.

-Luzerski, ale przydatny przedmiot.- powiedział Tucker, patrząc na mini-Jacka. -Ale chyba wolę moją technologię.- pocałował swojego palmtopa, wyrzucając gdzieś zabawkę autorstwa Jacka.

-Nie ma czasu, Tucker!- do pomieszczenia wbiegła Sam. Wskazała palcem na wrzeszczącego Duchosmyka. -Musimy go uratować, póki Vlad jeszcze się nie ocknął!

-Robi się!

Oboje podeszli do Danny'ego, który powrócił do walki z przemianą. Widać i słychać było, jak cierpiał.

-Danny? Dasz radę, Danny, wierzę w ciebie!- powiedziała czarnowłosa. -Dasz radę Vladowi, jesteś potężniejszy!

-Ha ha ha.- zaśmiał się zza ich pleców Masters. -Wy głupcy, nie wiecie nawet, jak potężny jestem. Bo ja jestem Vlad Plasmius! Najpotężniejszy, najprzystojniejszy i...

-Ekhem, przepraszam.- zwrócił na siebie uwagę Tucker. -Panie i panowie, tutaj Tucker Foley, przystojny, skromny, miły- ruszył brwiami do Sam. -i do tego informatyk.

-Za jakie grzechy?- dziewczyna uderzyła dłonią w twarz.
Wtem ciemnoskóry wyłączył urządzenie, używając wajchy.
Młody Daniel przestał wrzeszczeć. W końcu mógł odpocząć, bo to szatańskie rękodzieło Mastersa już mu nie groziło.
Czternastolatka popatrzyła na niego z uśmiechem i rumieńcem na twarzy. Wreszcie był bezpieczny. No prawie...

-Brawo.- zaśmiał się Plasmius. -tylko jest mały problem. Powstrzymałeś moją Duchozabieraczkowarkę Mastersa, ale zostałem jeszcze tylko ja. Albo może...- stworzył pięć kopii siebie. -aż ja.

-Danny, jeśli mnie słyszysz, to idealny moment, żeby się obudzić i nas uratować.- powiedziała Manson. Dwójka przyjaciół bohatera zaczęła się cofać od psychopatycznego pół-ducha. -Najlepiej teraz!

Jeden z hologramów już robił zamach, by zaatakować młodych, ale oni zniknęli.
To Danny Phantom, młody Duchosmyk, resztkami sił złapał ich i wyleciał w górę, stając się niewidzialnym. Wyfrunęli tak z Duchostrefy, a następnie wylecieli przez portal i fanatyk elektroniki zamknął właz. Wreszcie byli w domu!
Daniel upadł na ziemie, zamieniając się w swoja ludzką postać.

-Dałeś czadu, stary!- krzyknął Foley, przytulając go i uśmiechając się od ucha do ucha.

-Wierzyliśmy, że ci się uda, Danny!- dodała Sam, dołączając się do uścisku trójki najlepszych przyjaciół. Pół-duch odwzajemnił przytulas i też się uśmiechnął.

-Nie. To ja dziękuję.- powiedział, po czym zemdlał. ~

Tak, wiem, mało, ale sądzę, że więcej byłoby przesadą. Droga aimer_elda, zadanie dla Ciebie jest trudne, ponieważ musisz napisać OneShot o Jack'u i Elsie, ALE bez mocy. Możesz zamiast władania ogniem dać na przykład umiejętność w rzeźbieniu (w lodzie) albo po prostu ominąć te super moce i zapoznać bohaterów przez Internet, ale to wszystko zależy od Ciebie i Twojej kreatywności. Do zobaczenia!

LuLa_Cyferka.

OneFiction | OneShot + FanFiction [WSTRZYMANE/zakończone?] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz