Rozdział 4.

2.6K 126 26
                                    

Na stole leżało pudełko od pizzy. Kuba podszedł do niego z uśmiechem. Otworzył, a tam nic nie było. Jego mina była piękna. Rzucił wkurzone spojrzenie Łukaszowi i Wojtkowi.

Złapał Filipa i mnie za nadgarstek. I zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Zwolnij chłopie bo jak się wyjebie to przestanie być śmiesznie.

- Idziemy do maka! - powiedział. - Dawaj Krzychu. Wy kupicie alko i spotkamy się w hotelu!

Popatrzyłam na Krzycha, który szedł z moją przyjaciółką i o czymś rozmawiał. Puść mnie w końcu. Chłopak jakby czytał mi w myślach. Puścił mnie gwałtownie przez co wpadłam na jego plecy.

***
Jest godzina 0:25 a ja siedzę w maku. A raczej przed. Que zapytał nas co chcemy ale nie dał nam odpowiedzieć bo poszedł zamówić. O co chodzi?

Siedziałam obok Filipa na przeciwko mnie był Krzyś z Julką, którzy coś nagrywali.

- Patrzcie znalazłem siostrę bliźniaczke!- powiedział do telefonu.

- A potem będzie jak zawsze ... - zaczął Filip ale różowo włosy się do nad odwrócił.

- A tutaj siedzi mleko i miód. - uśmiechnęłam się patrząc w jego telefon. - obok niej Fifi.

- Cześć. - powiedział chłopak, który był obok mnie.

Kiedy chłopak wrócił do swojego zajęcia. Filip na mnie popatrzył i kontynuował.

- Jem takie rzeczy przez co musze częściej chodzić na siłownię! - mówił to z taką powagą. - Widzisz jak ja wyglądam? - próbował udawać głos Kuby.

- Nadal nie potrafię zrobić flagi!- wtrącił się Krzysiek.

- Ciężko z nim macie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - brunet pokręcił głową.

W końcu Que przyszedł z jedzeniem. Jedliśmy w spokoju. Do momentu, w którym moja wspaniała przyjaciółka chciała rzucić we mnie frytką. Skończyło się tak, że to Que dostał. I zaczęli rzucać się jedzeniem. Wstałam od stołu, żeby nie dostać.

- Jak dzieci. - skomentowałam.

- Gorzej. - dodał Filip rzucając we mnie frytkami i kartonikiem, w którym były. Aha. Ten karton mógł sobie darować.

- Filip dupku!

- Już nie gnojek? - zapytał z uśmiechem.

Dobrze, że siedział. Podeszłam do stołu i wzięłam frytki, które wystpałam mu na głowę. Potem postawiłam mu kartonik.

- Wstyd robicie. - powiedziała Julka. Sama zaczęła. Z kim ja żyję?

Posprzątałam tyle o ile z chłopakami. Bo Julką uznała, że nie warto. Przecież za coś im płacą. Jeżeli jutro zobaczę gdzieś filmik jak rzucamy się jedzenie to zabije. Teraz to mi szkoda tych frytek. Ahh.

Pojechaliśmy do hotelu. Chłopacy mieli apartament, do którego się udaliśmy. Czuje, że to może źle się skończyć.

Alkohol lał się litrami. Nawet nie wiem ile razy biegali do sklepu po kolejny. Graliśmy w chowanego. Właściwe to próbowaliśmy. Bo wszyscy ledwo stali na nogach. Que jak zrobił dwa kółka od razu wylądował na podłodze. Całe szczęście, że nie wymiotował bo nie wiem kto by to sprzątał.

Damian zadzwonił po taksówkę i pojechał z Julką. Miałam jechać z nimi ale Krzysiek zaczął się kłócić, że mam zostać.

Wojtek siedział na kanapie i jadł kanapkę? Filip zaczął mówić, żeby zostawił tą kanapę i przyszedł do nas. W końcu jego kanapka wylądowała na podłodze.

- Wkurzyłeś moją kanapkę!

Picie z wesołą ekipą jest ciężkie. Filip powiedział, że idzie spać bo ma nas dość. Nie dziwię się. Na suficie był wiatrak, na którym aktualnie jest papier toaletowy. Zaczęli kręcić tym wiatrakiem. Postanowiłam iść w ślady Filipa. Weszłam do jakiegoś pokoju. Pierwsze co zobaczyłam to lustro.

- O kurwa! Ale mam siwe włosy musze iść do fryzjera. - powiedziałam i poszłam w stronę łóżka.

Już zasypiałam gdy nagle ktoś wszedł do pokoju i zaczął spać po mnie płatkami róż. Będę spać w kwiatach. Cudownie.

***
- Karolina!- ktoś szarpał moim ramieniem. Człowieku litości!

Otworzyłam oczy nade mną był Filip. Zamknęłam oczy chcąc iść siać dalej. Ale po sekundzie dotarło do mnie co się dzieje.

- Filip, co Ty robisz? - zaczęłam się rozglądać. Zobaczyłam jego walizki. - W swojej sypialni?

- Czemu tu są jakieś kwiaty?! - zapytał, a ja wstałam z łóżka.

- Ktoś w nocy nas spynął. - zaśmiałam się. A chłopak patrzył się z niedowierzaniem. - idę się myć.

Gdy się wyszłam z łazienki już ogarnięta bo przy okazji się pomalowałam.  Weszłam do pokoju szukając swojej torby. Brunet poszedł do drugiej łazienki się umyć. Można było to wywnioskować po lekko mokrych włosach.

- Widziałeś może moją torbę? - spytałam.

- A wyglądam jakbym widział?- westchnął. - może w salonie.

Weszliśmy do salonu. Que spał na stole. Łukasz na kanapie. Krzysiek i reszta normalnie gdzieś na podłodze. Gdzie Wojtek? Filip popatrzył na pomieszczenie, a potem na mnie.

- Chcesz to jakoś skomentować?

- Nie.- powiedziałam. Moja torba była pod stołem. - Ide się ubrać, a ty ich obudź.

Ubrałam różową koszulkę, która była na mnie za duża. Do tego spodnie, które miałam wczoraj. Wróciłam do salony. Wojtek się znalazł.

- Gdzie ty byłeś? - spytałam patrząc na chłopaka.

- Na balkonie spałem. - zaczął. - Te zjeby mnie zamknęły!

Po śniadaniu poszłam z chłopakami zwiedzać rynek. Czy tam jest co zwiedzać? Que bardzo chciał więc idziemy. A ja robie za przewodnika. Świetnie.

Chodziliśmy po rynku, na którym jak zwykle się coś działo. Przez chwilę patrzyliśmy na faceta, który miał na sobie tylko spodnie. Śpiewał coś i tańczył. Nawet nie wiem czy to można nazwać śpiewem. Nagle zaczął machać do Grabowskiego.

- Macha do mnie obcy pół nagi mężczyzna. Mam iść? - popatrzył na nas.

W końcu uznał, że nie będzie tam szedł i robił z siebie debila. Oczywiście podeszło do nas kilka osób, które chciało zdjęcie z chłopakami.

Gdy skończyliśmy chodzić po rynku pożegnałam się z chłopakami i pojechałam do domu.

♡♡♡
Następny w niedziele c:

Mleko & Miód | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now