Rozdział VII

772 42 23
                                    

Nigdy nie wiesz, jak silny jesteś, dopóki bycie silnym to jedyny wybór, który ci został.

                                                     – Cayla Millis.

Astrid już nie płakała. Nie potrafiła wydobyć z siebie więcej łez. Jedyne, co czuła, był dziwny ciężar w klatce piersiowej. Kłujący ból uciskał ją tuż nad mostkiem, ale dziewczyna przestała zwracać na to uwagę. Rozmyślała o dzisiejszym dniu, roztrząsała każde wypowiedziane przez Czkawkę i Breenę słowo. Powtarzała je w głowie niemal jak mantrę.
- Wichurka, chodź - Astrid przywołała smoczycę, która podskoczyła do niej radośnie. Jednak wojowniczka nie zamierzała wskakiwać na siodło przyjaciółki. Spoglądając w górę, na cudowne gwiazdy, które świeciły tej nocy bardzo mocno.
- Idziemy na plażę - dodała jeźdźczyni. Wichura szła blisko ramienia Astrid, nie zdając sobie sprawy z obecnej sytuacji młodej kobiety. Berk była pogrążona w głębokim śnie, tylko pojedyncze jednostki okazały się nocnymi markami.

Noc była bardzo chłodna, zewsząd nadciągnęły ciemne chmury, przysłaniając częściowo księżyc oraz gwiazdy. Delikatna mżawka zaczęła przeszkadzać Astrid, która przeklnęła na brzydką pogodę. Dotarła jednak na plażę. Woda falowała mocnej niż zazwyczaj, odbijając się o pobliskie skały. Wojowniczka przysiadła więc niedaleko kamieni, opierając głowę o brzuch Wichury, która opiekuńczo objęła swą panią.
- Dzięki, że jesteś, mała - zaszczebiotała Astrid, delikatnie głaszcząc chropowate łuski na nodze śmiertnika.
Blondynka obserwowała niespokojne morze. Jego szum często potrafił ją uspokoić. Ręka dziewczyny nadal wolno gładziła skórę przyjaciółki, która zacieśniła skrzydła wokół jeźdźczyni, by dać jej jak najwięcej ciepła. Pogoda zaczęła coraz bardziej doskwierać. Deszcz zaczął szaleć na całego, duże krople odbijały się o cielsko Wichury, której jednak nie przeszkadzała niedogodna sytuacja. Smoki z natury były odporne na wysoką temperaturę oraz bardzo niską.
Astrid powoli zaczęła przysypiać. Schowana pomiędzy dużymi skałami a skrzydłem smoczy poczuła się bezpieczniej. Szum morza ukoił jej zszargane nerwy, niosąc powolny sen. Wojowniczka w końcu uległa i przymknęła oczy, zasypiając.

Obudziła się późnym rankiem, gdy coś huknęło głośno. Nie do końca rozbudzona Astrid podniosła wzrok, rozglądając się w poszukiwaniu przyczyny hałasu. Jak się okazało, była to Wichura. Smoczyca zionęła ogniem w wodę, tworząc co jakiś czas mały wybuch. Po kilku chwilach na brzegu pojawiły się świeże rybki.
- Zuch dziewczynka! - Uśmiechnęła się blond kobieta, wyciągając dłoń, by pogłaskać ukochaną smoczycę. Wichura zadbała nawet o opał na ognisko. Drzewo leżało na niemałym stosiku, czekając na podpalenie.
- Jesteś kochana.
Astrid uśmiechnęła się do przyjaciółki, a potem nabiła na kij kilka rybek i zaczęła je delikatnie przypiekać z obu stron. Podczas czekania na pyszne śniadanie, młoda kobieta zaczęła rozmyślać nad dalszym postępowaniem. Nie mogła wrócić do domu. To już nie było jej miejsce. Z Czkawką temat był zamknięty, więc o pomoc też nie mogła poprosić. Jedynie mogła liczyć na pozostałych jeźdźców, choć to też nie było łatwe. Bliźnięta raczej nie zrozumieją, Śledzik zacznie zadawać pytania, zapewne wezwie Czkawkę. Astrid pomyślała nawet o Sączysmarku, ale była pewna, że Jorgerson zacznie rzucać docinki. A to było ostatnie, czego blondynka potrzebowała.
Ryba przypiekła się idealnie po dwóch stronach, więc blondynka szybko ją zdjęła, a kiedy wystygła, zaczęła zajadać. Bez przypraw nie smakowała najlepiej, ale dziewczyna była tak głodna, że nie narzekała. Zakaszlała mocno, co było wynikiem spania w chłodnym deszczu. Dodatkowo świtem zaczął wiać silny, przybrzeżny wiatr, ale nawet on nie potrafił przepędzić Astrid w głąb lądu. Po dłuższym zastanowieniu, wojowniczka postanowiła, że pójdzie do wodza. Zapewne Stoick wiedział o zerwaniu zaręczyn, ale na pewno nie odtrąci niedoszłej synowej. W końcu był wodzem całej wyspy, dbał bezwzględnie o każdego z mieszkańców.
Po godzinie siedzenia na plaży, Astrid powstała. Rozprostowała się jako tako.
- Możesz tu zostać. Ja zaraz wrócę - rzuciła jeźdźczyni do swojej przyjaciółki. Wichura bawiła się w wodzie, machając i uderzając skrzydłami o taflę wody.

The warrior's wayTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang