Prolog

1.9K 59 8
                                    

  
                   Gdyby życie było łatwe, zapewne niewielu z nas potrafiłoby zdobyć siły i odpowiednie doświadczenie, by w przyszłości iść pewnie z podniesionym czołem. Przeskakiwać kolejne przeszkody, przeć naprzód. I z czasem przeszłość odchodzi w cień zapomnienia, odchodzi na bok, dając odetchnąć pełną piersią. Gdzieś z tyłu głowy zawsze będzie jakaś rana, stara blizna, która tylko może przypomnieć o dawnych dziejach. Ale już nie krzywdzi. Już nie krwawi. Nie można więc jej na nowo rozdrapywać, zmuszając serce do cierpienia. Patrzysz na bliznę i tylko wspomnianasz. Może z uśmiechem, a może i nawet z uczuciem dziwnej nostalgii. A potem odwracasz wzrok i idziesz dalej, ściągając szczęście, biegnąc za nim jak szalony. Otaczający świat stara się z ciebie kpić, ale nie ma tyle siły, by móc cię złamać, znów zdradzić, śmiejąc się perfidnie w twarz. A nawet jeśli upadniesz. To powstaniesz z okaleczonych kolan, których ból jest ci znany, a potem obierzesz nową drogę. I znów gonisz za szczęściem. Bo w końcu się podda i przestanie uciekać. A ty z uśmiechem schowasz je w sercu i ubierając szeroki uśmiech, podejmiesz nowe wyzwanie. Może trudniejsze. Ale jakże fascynujące.

Ale czy na pewno tak się da?

Pojawia się to nieszczęsne "ale". Jedno słowo, które potrafi wzbudzić tak wiele wątpliwości... Rozdarte serce, każdy kawałek kruszy się na jeszcze więcej części, których nie sposób skleić na nowo. A jeśli naprawdę się nie da? Pomimo zagojonych blizn, pomimo złudnego zapomnienia o przeszłości? Bo ona wraca. W najmniej oczekiwanych momentach. Potrafi odebrać szczęście, przytupując penqoe nogą. A ty? Nie wiesz, co się dzieje. Rozglądasz się wokół, wołasz o pomoc, a potem zdajesz sobie sprawę, że tę walkę musisz stoczyć sam. Przyjaciele mogą być ramieniem do wypłakania, ale nie podejmą za ciebie decyzji. Nie staną na twoim miejscu. Oni też mają przeszłość. I też muszą walczyć. Ale to nic. Macie siebie. Rozmowy przy ognisku zdają się być wybawieniem, żarty ogrzewają złamane serce, a uścisk potrafi wydusić łzy wzruszenia i ciche podziękowanie. Pomimo wszystko, idziesz dalej. Pomimo bólu biegniesz. Bo tak trzeba. Inaczej ciemność przeszłości pochłonie twoje szczęśliwe "ja", zostawiając cię bez niczego. Bez uśmiechu, chęci do czegokolwiek, bez marzeń.

Nie jesteś słaba. Masz chwilę kryzysu. Ale powstaniesz niczym dzielny wojownik w blasku chwały. Musisz tylko poczekać...

Astrid rzuciła okiem na kolejny list. Papier był nieco pogryziony przez straszliwca, a jego ślina wciąż zalegała na owym pergaminie. Jednak blondynka nie zraziła się. Z westchnieniem wyciągnęła rękę i odebrała przesyłkę. Mały smok zamruczał cicho i wyleciał przez otwarte okno w pokoju Astrid. Dziewczyna odwinęła delikatnie sznurek trzymający rulon i zaczęła czytać list.

Droga Astrid!

Nie uwierzysz, co właśnie widziałem. Jestem teraz gdzieś na południu, na archipelagu wysp. Wczoraj wieczorem, latając ze Szczerbatkiem, po raz pierwszy mogłem zobaczyć gniazdo wrzeńców. Jest naprawdę imponujące! Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli oglądać cud narodzin tych smoków. Nie miałem pojęcia, że wrzeńce są tak oddane rodzinnym życiu. Cóż, przynajmniej w księdze smoków puste strony w końcu zostaną zapełnione. Jeśli chodzi o mnie, czuję się świetnie. Nie wyobrażałem sobie wcześniej, że mogę czuć się tak niesamowicie szczęśliwy. Chyba nic więcej do tego mi nie potrzeba. Odkrywanie nowych lądów, smoków - to jest to, o czym zawsze marzyłem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo. Niedługo wrócę na Berk. Nie wiem, kiedy dokładnie. Zostało mi do zwiedzenia kilka wysp, a droga powrotna zajmie mi przynajmniej dwa tygodnie. Mam nadzieję, że bliźniaki nie spaliły mojego domu. Chciałbym gdzieś spać.
Wkrótce znów się odezwę. 

                                             – Czkawka H.

Blondynka uśmiechnęła się słabo. Odłożyła list na bok i z szorając nogami, podeszła do łóżka, na które rzuciła się niedbale. Wspominała o Czkawce. Nie jednak jako o ukochanym, który wyruszył w podróż. Jako ktoś, kto zostawił wszystko i wyleciał z domu, niemal nic nie mówiąc. I Astrid to rozumiała. Do czasu. Po dwóch tygodniach nieobecności Czkawki otrzymała pierwszy list. Chłopak wyjaśnił jej, dlaczego opuścił Berk. Chciał zasmakować jeszcze wolności, zanim przejmie władzę od Stoicka. Hofferson odpisała więc, że rozumie i że będzie czekać. Jednak z każdym otrzymanym listem, tęskniła bardziej, i coraz mniej rozumiała jego potrzebę wolności. Prawda była taka, że ją zostawił. Nie zdradził nawet, gdzie się wybiera! I choć uczucie wojowniczki do narzeczonego było bardzo silne, dziewczyna przestała się starać. Jak być z kimś na odległość? Jak może funkcjonować związek dwóch osób, które są niemal na dwóch krańcach świata?
Astrid przewróciła się na drugi bok i spojrzała na tablicę. Zapisywała tam ważne daty. Wyjazd Haddocka był jedną z nich, tak samo jak pierwszy list. Dziewczyna liczyła nawet dni nieobecności szatyna. Było ich dokładnie dwieście dwadzieścia cztery. Ponad siedem   miesięcy. A ona wciąż czekała. Tak samo jak inni, dla których Czkawka był ważny. Stoick tęsknił za synem chyba najmocniej. Starał się tego nie pokazywać, ale Astrid czasem przyłapywała go jak wpatruje się w niebo ze smutkiem w oczach. Jako rodzic niezbyt dobrze radził sobie z rozłąką z jedynym dzieckiem. Wódz odpisywał na listy mówiąc, że nie ma się spieszyć. Że Berk na niego będzie czekać, aż on sam będzie gotów, by wrócić. Astrid było smutno, patrząc na rozdarte serce wodza. Ale czuła, że Stoick poradzi sobie. Możliwe, że lepiej niż przyjaciele Czkawki, czy też sama narzeczona.

Nie wiedziała, jak zareaguje na powrót jeźdźca. Na pewno będzie się cieszyć, ale nie wiedziała, co dalej z nimi. Czkawka myślał, że tłumacząc się, Astrid zrozumie i będzie jak dawniej. Ale nie miał pojęcia, że dziewczyna zaczynała odpuszczać. Nie miała ochoty odpisywać na jego listy. Czytała je, ale potem lądowały w skrzynce.   Heathera starała się pocieszać przyjaciółkę, jednak z marnym skutkiem. Każdy jednak wiedział, że związek Astrid z Czkawka był pod wielkim znakiem zapytania, jednak nikt nie chciał dołować Hoffersonówny jeszcze bardziej. Ona sama nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Na razie czekała aż Czkawka wróci. A zanim to nastąpi, minie jeszcze trochę czasu...

Jak się podoba? 😏
Słowem wstępu: ta opowieść będzie miała około dziesięciu rozdziałów, może ciut więcej. Dobra wiadomość jest taka, że osiem rozdziałów jest już gotowych. Będę dodawać je raz na tydzień❤️

Miłej niedzieli!😘

The warrior's wayWhere stories live. Discover now