,,Noc Duchów"

710 30 0
                                    

Maraton 3/5

Dzisiejszy dzień to 31 października 1991 r. Noc Duchów. Cały dzień chodziłam przygnębiona. Za to Harry był najradośniejszym dzieckiem w szkole. Oczywiście tego dnia. Nie wiem, jak on może. Dziesięć lat temu zginęli nasi rodzice, a on się cieszy. Hańba. Z tego powodu, że była sobota mogliśmy chodzić w mugolskich ubraniach. Założyłam czarną suknię i przygnębiona rozpoczęłam dzień. Poszłam do dyrektora i zapytałam się, czy mogę dziś iść z jakimś opiekunem do Doliny Godryka na grób rodziców. Powiedział, że ciocia Emily nie długo przyjedzie i ze mną pojedzie. Podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Poszłam do brata, którego zapytałam:

- Chcesz jechać do Doliny Godryka?
- Nie, innym razem — oburzona wróciłam do gabinetu Albusa.
- I jak? - spytała ciocia.
- "Nie innym razem"- powiedziałam, pokazując "króliczki".
- To idziemy.

Kiedy wyszłyśmy do Hogsmeade, teleportowałyśmy się na cmentarz do Doliny Godryka. Po pięciu minutach doszłyśmy do grobu. Ciocia wyczarowała kwiaty i je położyła na grobie. Usiadłyśmy na ławce. Na nagrobku napisano:

Lily Potter ur. 30 stycznia 1960 zm. 31 października 1981

James Potter ur. 27 marca 1960 zm. 31 października 1981

Pozwoliłam, by łzy płynęły mi po twarzy. Przytuliłam się do cioci i zaczęłam szlochać. Ciocia oparła głowę na moim czole i zorientowałam się, że starała się być dzielna, ale w końcu nie wytrzymała i poczułam jak jej łzy spływają po moich włosach. Ja nawet nie starałam się powstrzymać płaczu i już, po chwili zaczęłam szlochać, a moje łzy pomoczyły skurzaną kurtkę cioci. Nie wiem, czemu Harry nie chciał przyjść na grób rodziców. Bardzo smutna ze śladami od łez na policzkach i pod oczami razem z ciocią wróciłyśmy do zamku. Kiedy wracałam do Pokoju Wspólnego, spotkałam brata i jego przyjaciół, czyli Mionę i Rona. Zaciągnęli mnie do pustej klasy i braciszek stwierdził:

- Płakałaś.
- Nie, a skądże — powiedziałam z przykrym sarkazmem w głosie.
- To stwierdzenie. O co chodzi?
- O co chodzi?! O co chodzi?! Nie chcę o tym rozmawiać!

Chciałam wyjść, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek. To oczywiście mój kochany braciszek.

- Puść mnie!!
- Nie.
- Dlaczego?! Dlaczego to robisz?! A poza tym to boli!!! - uścisk lekko ulżył.
- Puszczę cię dopiero jak mi, a nie przepraszam, jak nam powiesz o, co chodzi i czemu płakałaś.
- Nie powiem.
- To cię nie puszczę.
- Powiem tylko wtedy, jak po tym będę mogła wyjść.

Harry pokazał jakiś znak Hermie, a ona coś tam mruknęła pod nosem. Harry na chwilę mnie puścił, a ja podbiegłam do drzwi z zamiarem otworzenia ich. Moje zamiary poszły na marne. Próbowałam sięgnąć różdżkę, ale jej nie miałam. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam ponownie szlochać. Bardzo mocno się na nich zawiodłam. Moje zaufanie do nich zostało zerwane. I bardzo trudno będzie je odbudować. Nagle ktoś próbował mnie złapać za rękę, ale szybko się odsunęłam i uderzyłam tę osobę w ramię bardzo mocno. Teraz tak było mi smutno, że szlochając, powiedziałam:

- Myślałam, że mogę wam ufać. Nawet nie wiedziałam, jak się myliłam. Dlaczego to robicie? Dlaczego jesteście tacy okrutni? Zaciągnęliście mnie tutaj. Chcecie wszystko wiedzieć. Zamknęliście mi drzwi. I na dodatek ukradliście różdżkę. Może być coś gorszego?
- Może. Ciesz się, że nie dopadła cię Bellatriks i nie oberwałaś zaklęciem Cruciatus. - mruknął Ron.
- Skoro jesteście tacy, to proszę, rzućcie na mnie zaklęcie torturjące, no proszę.
- Nie mamy serca, by to zrobić Nicki. Poza tym nie zrobimy ci tego – odparła Hermiona.
- Oddajcie MOJĄ różdżkę, to wam powiem — odzyskałam własność. - Jak chcecie. Jest mi smutno, bo dziś jest dziesiąta rocznica śmierci naszych rodziców. A ja i ciocia Emily byłyśmy na cmentarzu w Dolinie Godryka! Ale ktoś tu nie chciał, bo powiedział "NIE KIEDY INDZIEJ"! Ja bym za ciebie życie na tamtym meczu oddała, gdyby nie...- niedane mi było dokończyć.
- Gdyby nie co?! – wymamrotał Harry.
- Gdyby nie to, że prawdopodobnie profesor Quirrell rzucił na mnie klątwę, przez którą nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć! A gdyby nie Lily i Lisa, które zawołały ciocię i dyrektora, mogłabym być martwa! A to dlatego, bo też ten profesor, gdy wygraliście, zaczął zaciskać na moim ciele niewidoczne węzły! To tylko, dlatego że wiedział, że wiem, oraz chciał, by ktoś miał o jednego Pottera mniej! A teraz z drogi! Nie szukajcie mnie! - nawet nie wiedziałam, że tym ostatnim zdaniem popełniłam duży błąd. 

Kiedy otworzyłam drzwi za pomocą zaklęcia Alohomora, pobiegłam do łazienki dziewcząt. Siedziałam tam z dwie godziny, ale przeszkodziły mi hałasy. Do łazienki wszedł dorosły troll górski. Skryłam się w jednej z kabin. Nagle ktoś wbiegł do łazienki i uratował mi życie. Później profesorzy ochrzanili ich, a ja usłyszałam głos cioci Emily. Wybiegłam z kabiny i podbiegłam do cioci. Przytuliłam się do niej, nie zważając na zdziwione spojrzenia wszystkich. Zaczęłam szlochać i powiedziałam do cioci cicho, ale i tak wszyscy to słyszeli.

- Dlaczego?
- Co, dlaczego kochana? – zapytała.
- Dlaczego on to zrobił?
- Kto co zrobił?
- Dlaczego on nam zabił rodziców? Dlaczego? Tak bardzo chciałabym się do nich przytulić. Do mamy. Do taty. Ale przez niego nie mogę — jeszcze mocniej wtuliłam się do cioci.

Tej nocy dręczyły mnie koszmary. Śmierć rodziców.

___________________________________________________________________________

POPRAWIONE

Przepraszam, że taki krótki (tylko 860 słów).


Bliźniaki Potter.Where stories live. Discover now