,,Mecze Quidditcha"

761 30 0
                                    

Maraton 2/5

Pierwszy mecz Quidditcha to Gryffindor-Slytherin. Na śniadaniu dałam buziaka braciszkowi i poszłam na trybuny. Widać, że był bardzo spięty. Trzymałam flagę Gryffindoru. WSZYSCY Krukoni liczyli, że wygrają Gryfoni. Nikt z naszego domu nie chciał wygranej Slytherinu. Zawodnicy wzbili się w powietrze.

Obserwowałam jak dom lwa radzi sobie z sytuacją. Patrząc, jak punkty rosną, poczułam straszny ból. Prawie upadłam na ziemię, ale dziewczyny mnie podtrzymały. Z tego, co widziałam Harry, prawie że tego nie poczuł. Dziwne... zaraz! Miotła brata zaczęła wariować! On się zaraz zabije! Nie mogę go stracić!

Próbowałam zejść, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Jakby to była jakaś klątwa..., bo to jest klątwa! Spojrzałam kątem oka na 'wieżę' profesorów. Była jedna osoba, która wpatrywała się w Harry'ego bez mrugnięcia okiem. Profesor Snape, ale chwila... Jest jeszcze profesor Quirrell, który macha różdżką, którą miał pod płaszczem, mamrocze coś i równie dobrze patrzy się i na Harry'ego, i na mnie.

To on rzucił na nas klątwę!

Urok sprawił też, że nie mogłam mówić nic, a nic. Ze łzami w oczach siedziałam, nie mogąc nic zaradzić, patrząc, jak mój brat się zaraz tam zabije. Dziewczyny nie wiedziały, co się dzieje. Próbowałam, ale jak pytały, siedziałam, jak słup soli. Zmartwione zawołały Dumbledore'a i...ciocię Emily? Przyszła na pierwszy mecz Harry'ego, jakie słodkie.

Ze względu na to, że siedziałyśmy w ostatnim rzędzie, nikt nie zwracał na nas uwagi. Dorośli również nie wiedzieli, co się ze mną dzieje. Chciałam, tak bardzo chciałam im powiedzieć, ale klątwa jest silniejsza. Zauważyłam, że ktoś podpalił szatę Severusa, tym samym uwalniając Harry'ego od uroku, lecz dziwne, bo na mnie wciąż działał.

To w 100% Czarna Magia.

Kiedy Gryfoni wygrali, zaczęły oplatać mnie niewidoczne więzy. On chciał, bym nikomu nie powiedziała, bo wiedział, że wiem! Snapezawołał profesora i od razu, jak odeszli spadłam z ławki i zemdlałam. Jedyne, co usłyszałam to krzyk dziewczyn i załamany krzyk cioci Emily.

Obudziłam się w bardzo jasnym miejscu. Światło mnie oślepiało, więc zamknęłam oczy. Kiedy oswoiłam się ze światłem, otworzyłam je. Nade mną stał dyrektor, profesor Flitwick, przyjaciółki, ciocia Emily i Golden Trio. Wszyscy zauważyli, że się obudziłam, więc pani Pomfrey wyprosiła moich przyjaciół.

Harry tylko uścisnął mi rękę i musiał wyjść. Ciocia Emily zadała pytanie, którego się spodziewałam:

- Kochana co się stało? Tak się martwiłam.

- Ile tu jestem? - zapytałam słabym głosem.

- Tydzień.

- Tydzień?! Mogę wodę? - musiałam się napić, a po wypiciu zaczęłam - Gdzieś w trzy czwarte meczu blizna strasznie mnie zabolała. Gdyby nie Lily i Lisa upadłabym na ziemię. Nagle zauważyłam, że miotła Harry'ego wariuje. Spojrzałam w stronę nauczycieli i zauważyłam, że profesor Snape wpatruje się w Harry'ego bez mrugnięcia okiem. Okazało się również, że profesor Quirrell macha różdżką, mamrocze coś pod nosem i patrzy bez mrugnięcia okiem na nas obu.

Nagle, kiedy chciałam biec bratu na ratunek, moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Nie mogłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Bałam się, że stracę brata. Dziewczyny zawołały dyrektora i ciocię Emily, a w tym czasie na moim ciele zostały zaciskane niewidzialne węzły. Kiedy profesor Snape zawołał profesora Quirrella, klątwa minęła. A resztę już znacie.

W Skrzydle szpitalnym przebywałam tydzień. Notatki przepisałam od przyjaciółek. Za kilka dni miała się zacząć Noc Duchów, ale ta historia na kiedy indziej.
_

_____________________________________

POPRAWIONY

Jak myślicie jak Nicole będzie się czuć w Noc Duchów? I co się wtedy stanie? :)

Bliźniaki Potter.Where stories live. Discover now