W tym momencie wszystko było idealne. I po raz pierwszy od dłuższego czasu, mogłam wyobrazić sobie przyszłość, gdzie jestem szczęśliwa...



O dwudziestej trzeciej przebieram się w czarną, satynową koszulkę, prezent od Justina. Kupił go dzisiaj razem z tymi dziwnymi sznurkami, klamerkami, i jak zapewnił, jeszcze kilkoma gadżetami, które pokaże mi innym razem. Nie wiedziałam, że lubi takie rzeczy, jednak pozytywnie mnie tym zaskoczył. Nigdy wcześniej nie używaliśmy z Joshem niczego podobnego, dlatego tym bardziej jestem ciekawa, co jeszcze wymyśli Jay. Eksperymenty są fajne, a dzięki temu można przeżyć coś niesamowicie zmysłowego.
- Ta koszulka wygląda na tobie obłędnie, wiesz? - Jay pojawia się w drzwiach sypialni, opiera się ramieniem o futrynę i wlepia we mnie te piękne oczy - Mam naprawdę świetny gust, prawda? Przyznaj to, rybko.
- Tak, staruszku, masz świetny gust. Nawet wstrzeliłeś się w rozmiar i... - nie kończę. Justin przypiera moje ciało do ściany, chwyta nadgarstki i unieruchamia na plecach - Co ty wyprawiasz, do cholery?
- Jak to co? Mówiłem ci, że nienawidzę tego słowa - zaciskam usta ze śmiechu i wręcz nie wierzę, że właśnie na to tak gwałtownie zareagował - Mam zamiar zafundować ci karę, żebyś wreszcie przestała mnie tak nazywać - burczy pod nosem i wsuwa dłoń w moje majtki. O nie! - Może mała powtórka, hmm?
- Ani mi się waż, Jay! Mówię poważnie! Przysięgam, że nigdy więcej tak do ciebie nie powiem! Naprawdę!
- W porządku, daruję ci ten ostatni raz. Ale ostrzegam, jeśli ponownie się zapomnisz, spiorę ci tyłek. Masz to jak w banku - wypycham pupę w jego krocze, wzmacnia uścisk na moich nadgarstkach i napiera na moje ciało, mocniej dociskając mnie do ściany - Jesteś dzisiaj niegrzeczną dziewczynką, wiesz? - gryzie płatek mojego ucha, sunie ustami po karku i to samo robi z drugim uchem - Mam ogromną ochotę robić z tobą bardzo sprośne rzeczy, aż będziesz mnie błagać o koniec. Chcesz tego? - zaczyna poruszać palcami, pieści ten wrażliwy guziczek, aż ledwo mogę ustać na nogach - Odpowiedz na moje pytanie, kwiatuszku.
- Chcę - poruszam biodrami, wbijam zęby w wargę, a podniecenie rozlewa się po moim ciele - Proszę.
- Uwielbiam, kiedy prosisz - odwraca mnie w swoją stronę i gwałtownie wpija się w moje usta, pozbawiając mnie tchu. Przykładam dłoń do jego nabrzmiałego penisa, pieszczę przez materiał dresowych spodni i już mam wkładać dłoń do środka, kiedy dzwoni jego telefon - Kurwa mać, ja pierdolę - puszcza wiązankę, wyjmuje telefon z kieszeni i odbiera - Savage! Naprawdę wybrałeś sobie idealny moment na trucie mi dupy! - podnosi głos, jednak to, co mówi Savage zaskakuje go, bo milknie i posłusznie słucha. Ciekawa jestem, o czym rozmawiają - Mówisz poważnie?! Zaraz tam będę, czekaj na mnie - kończy połączenie i zaczyna się ubierać. Stoję zdezorientowana i myślę, co się do cholery znowu stało - Wychodzę.
- Co? Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! - prycham wkurzona i wyrzucam ręce w górę - Co się stało?
- Nic wielkiego, muszę wyskoczyć do klubu - wsuwa na siebie bluzę, kurtkę i bierze dokumenty.
- Proszę, nie zachowuj się w ten sposób, dobrze? Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? To coś złego?
- Nie, rybko! To nic złego, okej? Po prostu mam pewne sprawy do obgadania z Savage'em. To wszystko.
- Martwię się, nie odcinaj mnie od siebie! Mogę pojechać tam z tobą, chcesz? Nie zostawiaj mnie samej.
- Od kiedy zrobiłaś się taka strachliwa, huh? - przewraca oczami, a ja zamieram zszokowana. Układam dłoń na brzuchu, który kuje nieprzyjemnie i wlepiam wzrok w ścianę. Czy on naprawdę to powiedział? - Idź spać, wrócę późno - nie obdarza mnie nawet spojrzeniem, po prostu wychodzi trzaskając drzwiami.



Jay POV:
Wchodzę do klubu wkurwiony jak diabli. Lepiej dla wszystkich, żeby dzisiaj zeszli mi z drogi, inaczej może zrobić się kurewsko nieprzyjemnie. Nikt nie będzie ze mną zadzierał, a już na pewno nie jeden skurwiel, który i tak zaszedł mi za skórę. Przysięgam, jak tylko dorwę go w swoje ręce, pożałuje, że się urodził.
- Szybki jesteś - Savage uśmiecha się szeroko, jednak kiedy tylko widzi moją minę, uśmiech znika - Dave pojawił się piętnaście minut temu, podjechał pod klub i po prostu zaczął strzelać jak obłąkany.
- Czy jego już kompletnie popierdoliło?! Co on sobie wyobraża, żeby robić nalot na mój klub, huh?!
- Nie mam pojęcia, ale czuję, że to jeszcze nie koniec niespodzianek. Svenson zaraz tutaj będzie.
- Świetnie! Pogawędka z komisarzem to jedyne, na co mam w tej chwili ochotę! Mógłby wyluzować.
- Mówisz poważnie? Dave ostrzelał klub, przed którym byli ludzie. Ktoś mógł zginąć, a wtedy gliny nie dałyby ci żyć, stary! Ciesz się, że nie celował w nich, a jedynie zrobił niezłe zamieszanie. Trzeba będzie wymienić dwadzieścia trzy okna i odmalować boczną ścianę. Wpakował w nią chyba ze dwieście naboi.
- Parszywy gnojek, uduszę go kurwa własnymi rękoma - chodzę nerwowo i szarpię za włosy. Ten człowiek od dawna przechodzi samego siebie - Gdzie on teraz jest? Wysłałeś chłopców, żeby go śledzili? Mają coś?
- Uspokój się. Tak, wyjechali chwilę po tym, jak otworzył ogień. Do tej pory jednak nie mają nic.
- To są chyba jakieś jaja! Jakim cudem?! Ma jakieś mocne znikania, bo rozpływa się w powietrzu!
- Dobrze się maskuje, ty również to potrafisz. Atakuje, spierdala, a trzy przecznice dalej przesiada się do innego samochodu i odjeżdża, jak gdyby nigdy nic. Wiesz jak to działa, skąd to zaskoczenie?
- Stąd, że jestem kurewsko sfrustrowany tym, iż wciąż się nam wymyka! Tak nie może być, Savage! Ten człowiek jest popierdolony i musi zginąć. Nie wiemy, co jeszcze siedzi mu w głowie, jakie ma plany.
- To prawda. Uderza niespodziewanie, z ukrycia. Zadziwia mnie nawet jego spryt. Od zawsze był mięczakiem, cykorem i wyręczał się innymi. To dziwne, że nagle postanowił działać sam. Nie uważasz?

- Coś w tym jest, ale nie mam ochoty nad tym myśleć. Muszę go dorwać, zanim posunie się jeszcze dalej.
- Jay - do środka zagląda Nathan i kiwa głową w tył - Komisarz Svenson chce zamienić z tobą kilka słów.
- Tsa! Już widzę to kilka słów. Dawaj go - siadam w fotelu, odpalam fajkę i nalewam whisky do szklanki.
- Miło cię widzieć, Justin - zaciskam szczękę, kiedy komisarz wchodzi do środka i siada w fotelu naprzeciwko mnie. Jestem zbyt wkurwiony, aby z nim rozmawiać - Słyszałem, że ktoś ostrzelał twój klub?
- Poważnie? Niemożliwe! Tak się składa, że ja również o tym słyszałem i chcę mieć tutaj tego skurwiela!
- Wiem, że masz na celowniku Dave'a Waldorf'a. Nam również zależy na schwytaniu go, ale jest sprytny.
- Wiem o tym. Gdyby było inaczej, już dawno gryzłby glebę. Ci wasi gliniarze do niczego się nie nadają.
- Radzę odrobinę wyhamować, mój drogi. Mogę zapomnieć o sprawie albo rozdmuchać ją, co wybierasz?
- Opcję numer jeden. Zawsze, komisarzu - podchodzę do szafki, kucam i otwieram ją. Ukazuje mi się sejf, wpisuję kod i odliczam dwadzieścia tysięcy - Tyle powinno wystarczyć za zapomnienie. Może być?
- Oczywiście - zagląda do koperty, wsuwa ją do kurtki i po sprawie. Tak właśnie działa Svenson.

Wracam do domu o trzeciej nad ranem. Jestem nieprzytomny, marzę o śnie i ledwo wlokę dupę na górę. Kiedy uchylam drzwi od sypialni, a światło z korytarza wkrada się do środka, zastaję puste łóżko. Marszczę brwi, gwałtownie popycham drzwi, aż odbijają się od ściany i rozglądam się po pokoju. Co to ma być?!
- Vivienne?! - podnoszę głos, zaglądam do łazienki, garderoby i zbiegam na dół. Adrenalina wybucha w moich żyłach niczym fajerwerki, zmęczenie odchodzi, a alkohol wyparowuje ze mnie w mgnieniu oka - Rybko, gdzie jesteś?! - wrzeszczę jak obłąkany, sprawdzam kolejne pomieszczenia chociaż wiem, że to bez sensu. Nie ma jej! Zostawiłem ją samą, wyszedłem wkurwiony i w dodatku wyżyłem się na niej, a nic nie zrobiła! Zastanawiam się, czy Dave mógł tu wtargnąć i zabrać ją, a ta myśl napawa mnie pierdolonym przerażeniem! Gdyby wpadła w jego ręce, zemściłby się na niej bez cienia litości - Jasny chuj - wyjmuję telefon, wykręcam jej numer i wsłuchuję się w sygnał. Jeden, drugi, trzeci, czwarty, poczta głosowa. Jebana.poczta.głosowa, która sieje w mojej głowie spustoszenie - Niech to szlag - opuszczam dom, wsiadam do samochodu i ruszam z piskiem opon. Jeśli coś jej się stało, rozpieprzę to miasto na drzazgi!



********************************
Hejka :)

Na blogspocie sonda, z którym ff ma być weekend :)

(adres w linku zewnętrznym)

Ściskam

Kasia

Show Me The WayOn viuen les histories. Descobreix ara