- To Henry wybrał tą sukienkę. Jest koszmarne ciężka, tandetna, a te koraliki wyglądają jak z plastiku!
- Faceci nie mają gustu! - odpinam kilka guziczków na plecach i po chwili sukienka wisi na wieszaku, a ekspedientka dostarcza nam te wybrane przeze mnie - Przymierz, chociaż to i tak bez znaczenia - wciąga ją na swoje szczupłe ciało, związuję gorset i pochylam się, aby być bliżej niej - Gotowa na wolność?

- Tak bardzo się boję, Vi - przykłada dłoń do ust i próbuje się nie rozpłakać. Moje serce reaguje na ten widok, bo ta Bogu ducha winna dziewczyna naprawdę cierpi - Jeśli nas złapią, będzie po wszystkim.
- Ciii, nikt nas nie złapie. Henry nic nie podejrzewa, a to, że z nim nie mieszkasz ułatwia nam sprawę. Jeśli masz jakąś perukę, wykorzystaj ją. A jeśli nie masz, zafarbuj włosy. Musisz zmienić wygląd, aby w razie czego kamery nie rozpoznały, że to ty. Domyślam się, że macki Henry'ego sięgną i do monitoringu lotniska.
- Wierz mi, o wiele, wiele dalej również. Ten człowiek ma ogromne możliwości, może nas obie zniszczyć.
- Nie możesz myśleć w ten sposób, bo gówno z tego wyjdzie, Kath. Weź się w garść, bądź dzielna i udawaj.
- Nie masz pojęcia, jakie to trudne. Wczoraj wziął moje ciało nie pytając o zgodę. To było straszne.
- Ja pierdolę - odsuwam się, opieram czoło o ścianę, a moje bebechy wywijają salto. Zbiera mi się na wymioty, ponieważ nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić, jakie to uczucie. Uprawiam seks z człowiekiem, którego kocham, który kocha mnie. Który jest czuły, troskliwy, delikatny. Nigdy nie robi nic, na co nie mam ochoty, zawsze pyta, czy wszystko w porządku. A ona musiała rozłożyć nogi dla tego bydlaka, bo nie dał jej innego wyjścia - Spokojnie, Vivi. Jest dobrze, poradzę sobie z tym - układa dłoń na moich plecach i głaszcze uspokajająco - Jutro już mnie tutaj nie będzie. Ten koszmar się skończy.
- Właśnie tak - odwracam się, przytulam ją do siebie i dodaję otuchy - Mimo tego, iż prawie w ogóle cię nie znam czuję, że jesteś dobrą osobą, Kartherina. Dlatego ci pomagam, ponieważ zasługujesz, aby żyć na własnych warunkach. Nie na zasadach mafii - szlocha cichutko i wciąż szepcze "dziękuję".


Katherina pokazuje wszystkie trzy suknie, które dla niej wybrałam. Stoję obok Justina, ściskam jego dłoń i tak bardzo chciałabym mu powiedzieć czego się podjęłam. Pragnę, żeby mnie uspokoił, dodał otuchy, poparł, a nawet pomógł. Niestety nie mogę pisnąć nawet słowa! Gdyby tylko wiedział, zapewne wściekłby się niemiłosiernie i nie jestem pewna, do czego byłby w stanie się posunąć. Nie wierzę, że mógłby mnie skrzywdzić fizycznie, nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Nigdy nie pozwolę na to żadnemu mężczyźnie, Justinowi tym bardziej. Liczę na to, że tajemnica nigdy się nie wyda, Katherina wyjedzie daleko stąd i będzie wiodła normalne, spokojne życie. Z dala od tych chorych, wyrządzających krzywdę ludzi.


Wieczorem lądujemy u Justina. Oglądamy film akcji, zajadając się pyszną pizzą z sosem. Patrząc na nas siedzących na dywanie, w dresowych spodniach i zwykłych, białych koszulkach, upapranych od sosu i przejedzonych, mam ochotę roześmiać się na głos. Trzy i pół tygodnia temu nigdy nie pomyślałabym, że będę tak obrzydliwie szczęśliwa i zakochana. Jak to możliwe, że potrafiłam to zrobić? Zakochałam się w tak krótkim czasie, kompletnie straciłam głowę i pragnę więcej, więcej jego, więcej szczęścia, które mi daje. Za każdym razem, kiedy mnie dotyka, przytula, całuje, moje serce zaciska się przyjemnie, a przez ciało przechodzi znajomy prąd. Uwielbiam wpatrywać się w jego piękne, czekoladowe oczy, całować te pulchne słodkie usta i wsuwać palce w jego włosy. Jest moim ideałem, chociaż niedawno nie sądziłam, że w ogóle go mam! Justin zmienił tak wiele w moim życiu. Zmienił mnie. Przy nim czuję się sobą, nie przeszkadza mi to, że zobaczył moją drugą twarz, tą dziewczęcą, nieco zagubioną, tęskniącą za uczuciem. Tak długo ukrywałam się przed wszystkimi, grałam twardą, pewną siebie kobietę, aby nie widzieli smutku w moich oczach, zwątpienia, popapranego dzieciństwa. Tak było po prostu lepiej, wygodniej. Po co obnażać swoją duszę? Aby ktoś mógł rozerwać ją na strzępy, wyrzucić do kosza? Lepiej było się schować i maskować prawdziwe uczucia, które teraz wychodzą na powierzchnię. Czy to naprawdę jestem ja?

Show Me The WayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz