Die in your arms

27 1 0
                                    

Cały dzisiejszy dzień zwiedzamy. Pomimo, że przeszłyśmy dobre kilka kilometrów nie jestem zmęczona a nogi mnie nie bolą. Tak jak obiecałyśmy zrobiłyśmy zdjęcie w każdym miejscu w jakim byłyśmy. Stella i Nina nawet zrobiły selfie w toalecie, co mnie nie zdziwiło, bo one mają różne, dziwne pomysły.

Mamy setki zdjęć i pamięć naszego aparatu, telefonów jest prawie pełna a to dopiero pierwszy dzień. Na całe szczęście wzięłyśmy ze sobą pendrive'a abyśmy mogły zgrać zdjęcia i nie zagracać pamięci, co oczywiście było pomysłem Vanessy. Ona zawsze jest bardzo przygotowana. O niektórych miejscach w Nowym Jorku wiedziała więcej niż przewodnik, co dla nas nie było zaskoczeniem, bo to u niej normalne, ale inni się dziwili. Dlaczego powinnam się dziwić skoro Vanessa Atkinson skończyła szkołę z wyróżnieniem a na studia dostała bez problemu? Van zawsze była typem kujona i właśnie z tego powodu miała mało znajomych, ale na szczęście poznała nas.

Na chwilę zatrzymałyśmy się w jakiejś kawiarni i zamówiłyśmy kawę oraz deser lodowy. Dopiero, gdy usiadłyśmy poczułam zmęczenie. Chciałam dostać moje Americano i lody ciasteczkowe, usiąść i więcej nie wstawać. Taki mam plan a jeśli dziewczyny będą chciały mi przeszkodzić to chyba będą musiały mnie nieść.

- Strasznie mnie bolą nogi. Nie wiem jak wy, ale ja tu zostaję, albo będziecie musiały mnie nieść. - Westchnęłam spoglądając na nie. Stella przeglądała menu, Nina pisała z chłopakiem a Vanessa czytała nasz notatnik i zaznaczała miejsca, które już zwiedziłyśmy.

- W takim razie to ty płacisz za wszystko. - Powiedziała uśmiechnięta Nina.

- Wcale, że nie! Skoro jesteś taka mądra to ty płacisz za wszystko. - Odpowiedziałam wytykając jej język.

- Boże, dziewczyny uspokójcie się! Jestem zmęczona i jedyne o czym marzę to to żeby dostać mojego cappuccino i lody. Pamiętacie jak się umawiałyśmy? Składamy się razem bez żadnego ale. - Warknęła Stella.

- Sorry.

- Sorry.

- A ty z kim znowu piszesz? Cody? - Zapytała Stella.

- Mhm... - Odpowiedziała uśmiechnięta Nina.

- Nina nie pamiętasz, jaka była umowa? Żadnych chłopaków. Żadnych stałych związków, nic a jeśli kogoś poznamy to tylko jednorazowe a nie, że będziemy z nim wracać do Londynu. Ani tych poznanych ani tych z Londynu. - Mówiła lekko zirytowana Stella. Nie dziwię się jej. Umowa to umowa i powinna się jej trzymać.

- Ale Cody nie jest z Londynu. - Przypomniała Nina.

- Nina! - Warknęła Stella piorunując ją spojrzeniem.

- Właśnie Nina, umowa to umowa, powinnaś się jej trzymać. - Powiedziała Vanessa wytykając nos znad notatnika.

- Dobra, dobra. Uspokójcie się już. Wszystko rozumiem. Napiszę mu, że nie ma już pisać i będziemy mogli dopiero porozmawiać jak wrócę. - Mówiła Nina stukając coś w swojego czarnego BlackBerry.

Nagle obok nas pojawiła się kelnerka z naszym zamówieniem. Przez pewien czas była cisza. Każda z nas zajęła się kawą oraz lodami.

- Dziewczyny, a myślicie że spotkamy tu Justina? - Zapytała podekscytowana Nina. Oczywiście. Znowu zaczyna się temat Pana Biebera. Czasami mam go i jej już dosyć. Cały czas a Justin to a Justin tamto. Mam już tego dość. Owszem, lubię jego piosenki, ale nie wariuję tak jak Nina, gdy je słyszę albo, gdy mówią o nim w telewizji czy piszą w gazecie albo w internecie. Nic do niego ani do jego fanek nie mam, ale dlaczego akurat ja muszę przyjaźnić się z chyba najwierniejszą Belieber?

Za barierkąWhere stories live. Discover now