Uschnięte strzępki pamięci

24 0 0
                                    

Pod koniec tego rozdziału znajdują się treści makabryczne. Osoby o słabych nerwach niech pominą koniec rozdziału. 

-------------------------------------------------------------------------------

Zbliżyłem się do mojej laleczki. Spojrzała na mnie w odbiciu lustrzanym po czym odwróciła się w moją stronę. Oplotłem się wokół jej tali po czym spojrzałem na nią z uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech zrywając się na równe nogi. 

-Występ Jacka !-powiedziała spoglądając na mnie. Złapała mnie za rękę biegnąc na trybuny. Usiadła jak najbliżej i przyglądała się jak Jack robi różne rzeczy z sztyletami. Spojrzałem na moją laleczkę zafascynowany jej zainteresowaniem do występu. Była taka skupiona i oceniała każdy ruch sztyletów że aż wzruszyłem się. Taka idealna do mojej kolekcji. Czułem jak bym już w tej chwili pragnął ją przerobić. Otrząsnąłem się zapominając o tej nagłej chęci. 

-Nie. Nie zrobię tego. Nie zrobię tego co zrobiłem Rose. Za bardzo jestem samotny by stracić kolejną osobę na której mi zależy. Nie pozwolę by moje ciało ogarnęła chęć tego postanowienia. Nie pozwolę! -biłem się ze swoimi myślami. Wyszedłem z przedstawienia Jacka by zaczerpnąć świeżego powietrza który mi może wybije z głowy te durne pomysły, które mi moja pusta głowa podsunęła. Poczułem na ramieniu czyjąś dłoń. Spojrzałem na tą osobę. 

-Wszystko w porządku ?- powiedziała Alex trochę załamana. 

-Wszystko w porządku -odparłem z uśmiechem na twarzy. Uśmiechnęła się promieniująco. Cudowna kobieta. Złapała mnie za rękę ciągnąc w stronę Jacka. Spojrzałem na jej włosy które pod każdym podmuchem wiatru latały w każdą stronę. Wyglądała jak z obrazka.  Cudowna i zawsze zaskakująca mnie za każdym dniem. Stanęliśmy przy Jack'u który czekał na nas ze sztyletami w swoich długich rękach. 

-Chcesz spróbować ? -powiedział Jack do mojej laleczki na co ona pokiwała głową na tak. Czułem się jakbym miał na gardle nóż. Z każdą sekundą analizowałem ruch sztyletów które błyskały w powietrzu swoimi ostrymi krawędziami. Próbowałem przewidzieć ich ruch aż nagle jeden z nich poleciał za wysoko tak że Alex nie mogła już go złapać. Ułamek sekundy i powiększająca się  plama krwi na podłodze cyrkowej sali. Alex otworzyła załzawione oczy po czym zaczęła ronić łzy patrząc na moją twarz. 

-Ja-Jason!- wykrzyczała przez łzy patrząc na moją czerwoną koszulę. Sztylet się wbił w mój brzuch powodując utratę dużej ilości krwi. Jack szybko podniósł mnie i położył tak bym patrzył na światło na suficie. 

-Ni-nic ci nie będz-dzie.... obiecuję .... daję ci słowo... tylko mnie nie zostawiaj ... nie zostawiaj... -wyszeptała mi Alex wpłakując się w moje ramię. Podniosłem drżącą rękę ku górze po czym zmierzyłem nią w stronę sztyletu. Szybkim ruchem wyjąłem go. Przygryzłem wargę swoimi zębami z bólu gdzie czerwony strumyk krwi wpłynął na blady policzek mojej laleczki. Spojrzała ze łzami na moją twarz po czym szybko spojrzała na ranę gdzie już nie było sztyletu. 

-Jezus Maria! Jack ! chodź tu szybko !!-wykrzyczała naciskając na ranę by przestała krwawić. Jack o dziwo szybko przybył z bandażami i różnymi środkami przeciwbólowymi. Rzucił je szybko na podłogę gdy zobaczył mnie w kałuży krwi. 

-Kurwa! normalny ty jesteś ?! teraz jest rana otwarta i więcej krwi tracisz!-powiedział wściekły clown szybko oczyszczając miejsce po sztylecie. Wstrzyknął mi środki przeciwbólowe po czym zaczął zszywać ranę. Bolała niemiłosiernie lecz próbowałem opanować ból. spojrzałem na moją laleczkę która trzymała mnie za rękę cały czas. Lekko się uśmiechnąłem na co również się uśmiechnęła przez łzy. Zawiązał mi na całym brzuchu bandaż przecierając pot z czoła. Gotowe -oznajmił Jack z lekkim uśmiechem na twarzy. 

~z perspektywy Alex~

Trzymałam za zimną rękę Jasona przez cały czas, gdy Jack zszywał jego ranę. 

-Po co się rzuciłeś ? -powiedziałam załamującym się głosem. 

-Bo cię kocham -wyszeptał z uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam uśmiech całując go namiętnie. 

-Nie ruszaj się nigdzie bo w każdej chwili mogą zerwać się szwy -powiedział Jack wychodząc z sali. 

-Podałabyś mi wodę ?-powiedział ledwo Jason wskazując palcem na salę obok. Pokiwałam głową na tak i czym prędzej ruszyłam w stronę tego pomieszczenia. 

~z perspektywy Jason'a~

Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem powoli stanąć na nogi. Podniosłem się na równe nogi patrząc na brzuch lecz nic się nie działo. Powoli stawiałem swoje dygoczące nogi na równej podłodze. Doszedłem do drzwi gdzie za nimi była moja laleczka.Usłyszałem jakąś rozmowę. 

-Zaczynasz mnie denerwować! -powiedziała nieznajoma dla moich uszu osoba

-Goń się!

-Bądź miła bo pożałujesz.

-Nie boję się ciebie -usłyszałem to zdanie po czym rozległ się głośny trzask. Wszedłem szybkim krokiem do pokoju gdzie zauważyłem Alex z rozwaloną głową pośród krzeseł. Spojrzała na mnie lekko przyćmiona. Spojrzałem na oprawcę którym był nieznany mi chłopak. 

-Kim ty jesteś ? -powiedział chłopak z gniewem. 

-Nie twój zasrany interes! co jej zrobiłeś ?!?!

-Oj jeszcze nic, ale mogę! -uśmiechnął się łobuzersko wyjmując pistolet z kurtki. 

Cała krew buzowała we mnie. Gniew osiągnął u mnie już zenitu. Rzuciłem się na chłopaka z psychicznym nastawieniem. Zdenerwowany zacząłem wyrywać mu na siłę kończyny. Zabrałem mu pistolet i strzeliłem we wszystkie stawy. Zaczął krzyczeć niemiłosiernie gdy wyrywałem mu ręce i nogi. Psychicznie zacząłem się śmiać gdy łamałem mu palce. Jego krzyki nic nie dawały gdy ja zagłuszałem go. Wziąłem do ręki kawałek drewna po czym wbiłem mu go w oko. Swoimi szponami rozerwałem mu bluzkę wraz ze skórą na brzuchu z którego wylały się wnętrzności. Chłopak zginął w męczarniach które zadałem mu okrutnie. Wstałem powoli podchodząc do mojej laleczki. Byłem zdenerwowany na nią gdy ten chłopak zaczął coś mówić do niej. Wziąłem ją na ręce i zmierzyłem w stronę wyjścia z tego cyrkowego pomieszczenia. Była nieprzytomna. Jej ciało całe w siniakach i z drzazgami gdzieniegdzie wyglądało okropnie. Szedłem dobre 20 minut aż dotarłem do swojego sklepu. Wszedłem do niego zamykając go na klucz po czym zmierzyłem w stronę swojej sypialni. Położyłem tam swoją laleczkę delikatnie i przykryłem ją kocem. Sam poszedłem do innego pokoju gdzie przyniosłem sobie koc i poduszkę i tam próbowałem zasnąć. Delikatnie podwinąłem koszulę gdzie bandaż był w nienaruszonym stanie. Odetchnąłem z ulgą zasypiając na twardej sofie. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za wszystkie niezrozumiałe przez was wyrazy i ortografię. Zachęcam do przeczytania następnego rozdziału gdzie przewiduję koniec tego opowiadania. Z całego serca dziękuję za czytanie mojego opowiadania który powstał z moją współpisarką Sonią_The_Vampir_10

♥ Te Amo ♥Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz