Zabawkarz

136 1 0
                                    

-Kolejny dzień pod tytułem żyję bo muszę - wspomniałam w myślach wypuszczając z ust biały dym, wpatrując się w krople wody widoczne na zewnętrznej szybie. Wzięłam do ręki małego pluszowego misia i przyglądałam mu się uważnie, wypuszczając w jego stronę kolejną białą kulkę dymu.  Rzuciłam miśka na łóżko, gasząc papierosa i schodząc z parapetu. Podeszłam do szafy i nie wybierając z pośród całej sterty ubrań, wzięłam jakąś czarną bluzkę i czarne spodnie. Ubrałam swoje czarne glany i związałam włosy w niedokładny kok. Wzięłam mały plecak i wyszłam z pokoju, zjeżdżając po poręczy schodów ubierając kurtkę, po czym wyszłam z mieszkania. Zmierzałam na przystanek autobusowy aby zdążyć na autobus do centrum miasta. Kiedy doszłam na przystanek na którym nikogo nie było, zapaliłam kolejnego papierosa. Po 10 min autobus na którego wyczekiwałam przyjechał. Wsiadłam do niego siadając na dwuosobowych siedzeniach. Założyłam słuchawki wpatrując się w okno za którym co każdy metr zmieniał się krajobraz. Po co ja jadę do centrum ? hmm?... Chciałam przesiedzieć kilka godzin nad jeziorem które odwiedzałam codziennie w młodszych latach, i powłóczyć się przez następne kilka godzin po mieście w poszukiwaniu ciekawostek które przyciągają moją uwagę. Wysiadłam z autobusu zmierzając nad jeziorko. Siadłam na moście spuszczając nogi w dół gdzie prawie dotykały wody, po czym rozmyślając nad wszystkim co mnie trapiło zaczęłam poruszać nogami w przód i w tył. Było to moje ulubione miejsce które odwiedzałam gdy byłam smutna. Działało na mnie uspokajająco. Czułam się odprężona, szczęśliwa i rozpogodzona można było powiedzieć że było to lekarstwo na smutek, złość i rozczarowanie, lecz teraz już na mnie nie działa. Może przez to że nie czuje pozytywnych emocji jak radość, szczęście na ustach i miłość. Całe moje ciało ogarnęła gorzka zemsta, złość, smutek i gorycz z życia. Rozmyślając nad tym wszystkich poczułam jak coś mnie uderzyło w prawy bok. Odwróciłam wzrok by zobaczyć czym dostałam. Był to średniej wielkości kamyk kopnięty z całej siły. Spojrzałam na postać od której nim dostałam. Podszedł do mnie chłopak o czarnych włosach i błękitnych oczach.

 - Przepraszam, nie chciałem ciebie uderzyć..... Celowałem w ... -zaczął tłumaczyć się chłopak 

- W co? w ducha? - powiedziałam z grymasem na twarzy 

- em....nie..... 

-a w co ?! - zmierzyłam go srogim wzrokiem

Chłopak spuścił głowę. Jego wzrok opadł na deski mostu. Był przygnębiony cała tą sytuacją. Spojrzał na mnie smutny. 

-em.....byłem zdenerwowany kiedy.......mnie dziewczyna rzuciła i ze złości kopnąłem tym kamieniem....i trafił on w ciebie......przez przypadek. 

Wstałam i naciągnęłam kaptur na głowę patrząc na chłopaka.

-Wiesz, nie obchodzi mnie twoja, sytuacja zbyt.- odwróciłam się na pięcie zmierzając w stronę centrum miasta. Wstąpiłam do kafejki kupując kawę po czym włóczyłam się bezczynnie po całym mieście. Różne kawiarnie, sklepiki i kioski omijałam z obrzydzeniem patrząc na ich kolorowy wystrój. Jeden sklep z zabawkami przyciągną moją uwagę. Weszłam do niego omijając wszystkie lalki zmierzając w stronę pluszaków. Szukałam jakiegoś pluszaka by go przerobić. Usłyszałam krzyki dobiegające zza drzwi. Spojrzałam w stronę drzwi. Wybiegła z nich kobieta w średnim wieku. Spojrzała na mnie podbiegając i chwytając mnie za nadgarstek, zaczęła ciągnąć w stronę wyjścia. Przestała ciągnąć mnie i zastała w bezruchu. Jej oczy otworzyły się bardziej a z ust poleciała świeża krew. Za kobietą stał mężczyzna o mahoniowych długich włosach, w cylindrze. Złapał ja wyjmując z jej pleców piłę ręczną po czym spojrzał na mnie. Również patrzyłam na tego mężczyznę z lekkim uśmiechem. Spojrzał na mnie zdziwiony. Pewnie pierwszy raz widzi kogoś kto by się cieszył z zabijania ludzi. 

♥ Te Amo ♥Where stories live. Discover now