# 19

1.4K 174 151
                                    

Aleksander

Po męczącym treningu i pomocy w kuchni, kąpiemy się z Kaśką w jeziorze. Mamy czas wolny i cieszymy się z zabawy i cudownej beztroski.

Kaśka pokazała mi kilka trików w obronie własnej i uczyła, jak odnaleźć się w danej sytuacji. Dowiedziałem się, że jest rok starsza ode mnie i jak ja, mieszka w Krakowie.

Ta dziewczyna spodobała mi się, już pierwszego dnia, ale nie miałem śmiałości zagadać do niej.

Wygłupiam się z dziewczyną, ale mimo to, myślę o Maxie. Zastanawiam się, co teraz robi i czy trener mocno go katuje. Nie było go na śniadaniu, a kolacji wczoraj też nie dostał, za swoje zachowanie, więc podczas śniadania schowałem dla niego dwie kanapki.

Momentami denerwuje mnie jego zachowanie, ale to w końcu moja rodzina i do tej pory zawsze mogłem na niego liczyć. Pomimo tego, że rozrabia, to dobry chłopak i jest mi, jak brat.

– Kaśka, widziałaś Maxa? Już dawno powinien wrócić z treningu. Trenera widziałem, ale nigdzie mojego kuzyna.

– Szorował kilbe, a potem widziałam go, jak szedł na polanę pod drzewo. Chcesz do niego iść? – pyta śliczna blondynka, a ja tylko kiwam głową, po czym wyjmuję z plecaka kanapki, które dla niego podprowadziłem.

– Co to jest?

– Zabrałem dla niego kanapki, od wczoraj nic nie jadł i martwię się o niego. – odpowiadam.

– Zwariowałeś?! Przez tego pacana cała grupa ma za każdym razem przechlapane, a ty mu pomagasz?

– Kasia, ale to mój kuzyn i choć rozrabia, to zawsze, ale to zawsze mnie broni i mogę na niego liczyć. Wkurza mnie, ale nie mogę zostawić go bez żarcia.

– Chłopie! Skąd ty się urwałeś? Ech... no dobra, chodź. Znajdziemy tego patafiana.

Na słowa dziewczyny, uśmiecham się i spontanicznie całuje jej policzek.

– Ej! Żigolo, hamuj gacie... Tylko bez czułości, ja się nie bawię w związki.

– Przepraszam, nie chciałem. Po prostu wydajesz się być miła i chcesz mi pomóc. Zrobiłem to spontanicznie.

– Nie jestem miła i nigdy nie byłam. Chcę ci pomóc, bo mi ciebie szkoda. Jesteś w miarę przystojny i szkoda mi, żeby wyrosła z ciebie ciota. A spontanicznie, to możesz zaraz dostać ode mnie po gębie. Jasne?!

– Jak słońce. – dziewczyna zaczyna się śmiać, a ja oddycham z ulgą, bo wiem, że żartowała.

Ech... co to za kobieta?.... Wspaniała i taka odważna... Imponuje mi...

Wchodzimy z dziewczyną na polanę i w oddali widzimy śpiącego pod drzewem kuzyna.

– Jezu! Widzisz to? – Kaśka trąca mnie łokciem w bok i zaczyna cicho chichotać.

– O kurczę pieczone. Co mu się stało? – pytam, kiedy widzę Maxa z wielką czerwoną i wystającą gulą na samym środku czoła.

– Mrówki go pogryzły, ale chyba był tak zmęczony, że nawet nie poczuł. Ja jebie! Wygląda, jak różowy jednorożec, srający tęczą. – Na słowa dziewczyny zaczynam się śmiać, jak nienormalny i gryzę ją w ramię.

– Co ty robisz?! Odpały masz?

– Wybacz, ale zawsze tak robię Maxowi w szkole, kiedy na lekcjach powie coś śmiesznego, a ja zaczynam się śmiać. Gryzę go wtedy w ramię, żeby nie wybuchnąć głośniej.

– Co, co?!! – Max zrywa się zaspany i rozgląda dookoła.

– To my Max. – mówię i uśmiechnięty podchodzę do kuzyna, podaję mu rękę i pomagam wstać z trawy.

Mistrz I MAŁGORZATA 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz