❝ - Ptaszyna ze złamanym skrzydłem, porzucona w świecie zupełnie sama, nie ma za dużych szans na przeżycie.
- Dobrze, że lwy zabijają jedynie większe zwierzęta.❞
Ojciec powtarzał od zawsze, że zima nadchodzi do nas coraz większymi krokami. Nie p...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Jaime odsunął się od dziewczyny, wiedząc, że ma rację. Co on, do cholery, sobie wyobrażał? Dziewczyna była młoda, zbyt młoda dla niego, a on nigdy nie powinien był dopuścić, by sytuacja sprzed chwili się w ogóle pojawiła.Swą ewidentną winę zrzucił jednak na euforię z powodu przeżycia ostatnich wydarzeń. Tak, to wydawało się być najlepszym wyjaśnieniem na wszystko, co się stało. Wcześniej, nigdy nie zrobiłby takiej rzeczy, ba, nie przyszłaby mu ona nawet do głowy.
— Moje najszczersze przeprosiny — powiedział Jaime, spuszczając głowę na kilka sekund. — Nie wiem, co sobie myślałem, możliwe, że wcale tego nie robiłem.
Sansa uniosła brew, przyglądając się uważnie mężczyźnie, jednak nie skomentowała już jego zachowania. Kiwnęła jedynie delikatnie głową i przeniosła swój wzrok na okno, za którym śnieg sypał już niemiłosiernie.
— Musimy się spieszyć — westchnęła cicho, wiedząc, że zostanie w tym miejscu może skończyć się dla nich tragicznie.— Pozostanie tutaj nie wydaje się być zbyt mądrą opcją, musimy też ostrzec ludzi.
— Myślisz, że ludzie uwierzą w armię umarłych? — Jaime uniósł brew, powstrzymując parsknięcie. To było niemożliwe.
Ludzie nie wierzyli od tak w zjawiska, których nie dało się wytłumaczyć w sposób logiczny, a armia umarłych zmierzająca w ich stronę na czele z Nocnym Królem, z pewnością należała do owych zjawisk. Lannister wiedział dobrze, że sprawa ta jest już z góry przegrana, podobnie jak i ludzie mieszkający tutaj. Sansa nie zamierzała jednak poddać się tak łatwo — wiedziała, iż przekonanie ich będzie graniczyło z cudem, ale było możliwe.
— Och, ja już postaram się, by uwierzyli — powiedziała spokojnym głosem, choć w głowie dręczyły ją myśli, dotyczące tego, jak faktycznie zamierza to zrobić.
Jaime wiedział, że słowa te wypowiedziane zostały ze sporą niewiarą w swe możliwości, jednak kiwnął jedynie głową, pokazując dziewczynie, że wierzy w jej słowa. Czy faktycznie tak było?
— Pomóż mi, proszę, wstać — Sansa spojrzała na niego i uniosła się o swych siłach na łożku, jednak przed oczami zrobiło jej się ciemno.
Mężczyzna w porę złapał ją za ramię i pomógł podnieść się z łoża, za co ona skinęła głową, naciągając na siebie futro. Mróz dawał się we znaki już od dawna, jednak dzisiejsza noc należała do wyjątkowo zimnych i nieprzyjemnych. Wyglądało to tak, jakby nawet pogoda dawała im znać, w jak wielkim niebezpieczeństwie wszyscy się znajdują, choć możliwe, że Jaime zbyt mocno to interpretował.