❝ - Ptaszyna ze złamanym skrzydłem, porzucona w świecie zupełnie sama, nie ma za dużych szans na przeżycie.
- Dobrze, że lwy zabijają jedynie większe zwierzęta.❞
Ojciec powtarzał od zawsze, że zima nadchodzi do nas coraz większymi krokami. Nie p...
„Dom nie będzie tu, gdzie powinien, jeśli zostanie z niego tylko popiół i proch."
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Ojciec powiadał kiedyś, że kruki, czarne niemal jak smoła, zwiastują nadejście zimy, a wraz z nią ciemności, mającej w swych szponach śmierć i gehennę. Nie miałam wtedy więcej, niż dziesięć lat, a historie te traktowałam jako przestrogi, które nie pozwalały mi zasnąć przez wiele nocy. Mała dziewczynka, mieszkająca gdzieś wgłębi Północy, wierzy we wszystko, co przekazują jej ludzie, będący dla niej autorytetem — taki był dla mnie ojciec.
Dorastając, zrozumiałam, że wszystko to można było uznać jedynie za bajki, mające na celu przestraszenie dzieci. Zachowywałyby się wtedy one grzecznie i posłusznie, bojąc się tych złowróżbnych ptaków wraz z mrokiem, który ze sobą niosły. Nieświadomie podważałam wtedy autorytet osoby, która po czasie okazała się mi najlepszym przyjacielem — zrozumiałam to jednak znacznie za późno. Czasu nie można było już cofnąć, a ja, w ciągu tych wielu ciężkich i często bezlitosnych dla mnie lat, coraz częściej przyłapywałam się na tym, że zaczynałam rozumieć słowa ojca.
Krukami byli ludzie, którzy swymi ostrymi jak brzytwa szponami, starali się wywalczyć w tym świecie miejsce specjalnie dla nich. Chcąc zyskać jak najwięcej, często tracili wszystko. Bezustannie bawiło mnie oglądanie tych żałosnych, ale i pociesznych sporów — znacznie poprawiało to moje nużące dni jako więzień. Mimo, iż nigdy nie zostałam nim oficjalnie nazwana, każdy wiedział, że trzymanie kogoś wbrew jego woli, właśnie tym się określa. Byłam więc więźniem. Sprzedawana za nic innego jak chęć władzy, wzbogacenia się, ale i powinność, nie różniłam się niczym od zwykłego kundla — w tamtym czasie wydawało mi się nawet, że to one prowadziły lepsze życie. Ciemność miała jednak dopiero nadejść, a nikt z nas nie był na nią przygotowany.
Ojcze, tak bardzo żałuję... — pojawiało się w mej głowie cześciej, niż modlitwa, której wyzbyłam się już dawno. Chciałam, by mężczyzna ten znów z nami był, wiedząc, że poradziłby sobie z wszystkimi tymi trudnościami, jednak zdawałam sobie sprawę z tego, że jest to niemożliwe. Życie takie nie było, a tego nauczył się już dobrze niemal każdy z nas.
Mówiono nawet, że rodzina ma jest przeklęta — tylu zmarłych członków, ciążące nad nami niebezpieczeństwa i ciągłe spiski. Zgadzałam się z tym do pewnego czasu. Przestałam, wiedząc jednak, że klątwa nie miałaby aż tak wielkiej siły. Mogli zrobić to tylko ludzie.
BOHATEROWIE KLĘSKI:
sophie turner jakoSANSA STARK Królowa, będąca nią trzy dni.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.