Rozdział 26.

2K 91 61
                                    

Korzonki.

Nathan rozłożył się wygodnie na kanapie w salonie. Na kolanach trzymał miskę z popcornem i wgapiał się w jakiś głupi film.
Ja natomiast od jakieś godziny próbuje ogarnąć nową porcję papieru na stole, co wcale łatwe nie jest.

- Boże - jęczę.

- Pomóc ci?

- Tak - krzyczę, na co Nathan zaczyna się śmiać. Kładzie sobie do ust garść popcornu i włącza kanał muzyczny. Po chwili stoi koło mnie i patrzy pytająco na dokumentację z posterunku. - Wybierz tych truposzy, którzy stracili przynajmniej litr krwi.

Dokładnie tak. Sądzę, że krew ma tu kluczowe znaczenie.
Nie wiadomo jak daleko sięgają korzenie Nemetonu, dlatego trzeba spróbować to określić. W tym celu zaproponowałam Liamowi kolejną przygodę.
Słysząc pukanie do drzwi krzyczę, że jest otwarte i zaznaczam kolejny punkt na mapie.
Chwilę później w kuchni pojawia się nie kto inny jak Dunbar.

- A ten tu czego? - pyta Nathan.

- Też miło Cię widzieć.

Przewracam oczami i informuję braciszka, że wychodzę z Liamem, a on ma mi przesegregować wszytskie papiery. Zanim ten ma szansę zaprotestować praktycznie wybiegam z mieszkania a razem ze mną Dunbar.

- Tam gdzie zawsze? - pyta Liam, kiedy siedzimy już w moim samochodzie.

- Tam gdzie zawsze.

***

Siadam na pniu Nemetonu i załamana patrzę na moje buty. Ja rozumiem, że niedawno padało, ale to jest Kalifornia! Tutaj nie powinno być błota, w którym mogłabym się uwalić.
Wzdycham i patrzę na Nemetonek, którego pień ma już przynajmniej dwadzieścia centymetrów średnicy. Rośnie nam jak na drożdżach.

- Czego tym razem szukamy? - pyta Liam po dokładnym obejrzeniu drzewka.

- Korzeni. - Widząc minę mężczyzny od razu dodaję - Musimy sprawdzić, jak daleko sięgają.

Wstaję z pnia i w duchu przeklinam to jebane błoto!
Wzdycham głośno na samą myśl, że będę musiała myć te buty.
Lokalizuje korzeń wystający z ziemi, po czym kładę na nim dłoń. Po chwili wokół niej pojawiają się zielone i niebieskie iskry (no niczym Magnus xD), które wnikają w korzeń i zaczynają nim wędrować.

- Kiedy przyjechał Nathan?

- Dziś - odpowiadam przeskakując nad jakimś powalonym drzewem. - Przez to całe zamieszanie nie zapytałam go gdzie będzie mieszkał...

- Myślałem, że z tobą.

- Myślenie zostaw mnie, bo ci nie wychodzi - mówię, a Liam zaczyna patrzeć się na mnie zabójczym wzrokiem. - Mieszkałam z nim 4 lata i starczy. Pozostałe 4 mieszkał gdzie indziej, ale prawie całe dnie siedział u mnie. Mam go dość na najbliższy rok.

Mówię jedno, myślę drugie. Niby mam go dość na najbliższy rok, ale jeszcze niedawno narzekałam na jego brak.
Kto nadal nadąża za moimi humorkami wygrywa worek brokatu!
Patrzę przed siebie i zauważam, że wychodzimy już z lasu. Pragnę tylko dodać, że Nemeton rośnie praktycznie w jego środku, co za tym idzie te korzenie są cholernie długie.
Wychodzimy z lasu i kierujemy się w stronę szkoły. Może na to nie wygląda, ale wszystko zaczyna układać się w logiczną całość.
Razem z Liamem wchodzimy do szkoły i przemierzamy puste korytarze, żeby zakończyć swoją wędrówkę w miejscu, gdzie niedawno Klaus zabił jedną z uczennic.

Little Promise |Teen Wolf| ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz