Rozdział 3.

300 26 11
                                    

(Pochyłe pismo to wspomnienia ;) )

~

Znowu wracam do tego nieszczęsnego domu, tam gdzie był ON, zostały mi po nim tylko wspomnienia. Że akurat musieliśmy się rozdzielić w złości. Kochałem go.... Chciałem mu powiedzieć jeszcze tak wiele, że tyle mu zawdzięczam, że dziękuję mu za te wszystkie dni poświęcone dla mnie, za to że nigdy się nie poddał.. I co najważniejsze chciałem mu powiedzieć że go Kocham. Nienawidzę siebie za ten dzień, gdybym tylko wiedział że jest on dla niego ostatnim.

Gdy myślałem że to się tak nie potoczy a ja nie...
Zamknę się w sobie widziałbym dalej twoje
Oczy pełne dumy którą widziałem i
Widzę mimo że ciebie tu już nie ma.
Twój zapał do pomocy mi w trudnych chwilach,
Uśmiech,kiedy żartowaliśmy,
Miejsca do których często chodziliśmy
W wolnych chwilach. I już wiem że nie zwiedzimy miejsc
Których zawsze chcieliśmy zobaczyć. Nie będziemy już
Razem jak ojciec i syn. Brakuje mi tego jak
Spędziliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, a to wyjazd na ryby a to inny rodzaj rozrywki.
Czas, nam na to nie pozwolił.
Tęsknię za naszymi wygłupami, za każdy uśmiech posłany w moim kierunku
Za całą cierpliwość przeznaczoną na moje wychowanie.
Tobą, który i tak mimo ciężkich chwil był ze mną, kochałem cię i kocham cię dalej
Wiesz?

Był wtedy słoneczny dzień. Ojciec postanowił znowu zrobić rodzinny wyjazd. Bardzo się cieszyłem, zawsze wtedy jeździliśmy na ryby. Mama postanowiła że zostanie w domu. Oboje zgodziliśmy się, uznaliśmy że zrobimy męski wypad na ryby.
Wyjechaliśmy równo o 10, dzień zapowiadał się całkiem ciekawie, dopóki nie zaczęliśmy rozmawiać o szkole.

- Marco, twoja wychowawczyni twierdzi że znowu masz problemy z nauką, co z tobą jest nie tak synu??

- Wszyscy się w tej szkole na mnie uwzięli, prześladują mnie!!

- Nie tym tonem synu! Rozumiem że masz problemy, jak każdy nastolatek ale to nie znaczy że musisz robić z siebie ofiarę losu.

- to że ty w szkole byłeś bardzo lubiany nie znaczy że ja też jestem. Ja tam jestem popychadłem!

- Za bardzo dramatyzujesz.

- Ja dramatyzuje?! To ty mi cały czas coś wpajasz do głowy żebym bym od nich wszystkich lepszych, ale ja nie potrafie!! - tata spojrzał wtedy na mnie wzrokiem który przez pewnien czas mnie prześladował.

- Możesz przestać mnie denerwować podczas jazdy? - zapytał wkurzony dalej patrząc na mnie.

- Ja ciebie nie denerwuje! To ty mnie wnerwiasz, wiesz co? Czasami jesteś do dupy ojcem.. - a on dalej skupiał na mnie wzrok zamiast na drodze. Widziałem w jego oczach złość i trochę ból.

- Nie chce mi się z tobą w tym momencie smarkaczu rozmawi...

- TATO! TIR!!....

Ostatnie co słyszałem przed wypadkiem był tylko trzask. Później obudziłem się w szpitalu. Zobaczyłem tam zapłakaną mamę, która powiedziała to jedno zdanie które zniszczyło mi życie...

-Marco... Tata nie żyje, zginął na miejscu.

~

Po tym wydarzeniu już nigdy się nie uśmiechnąłem. Nawet nie wiem kiedy doszedłem pod same drzwi. Kiedy wszedłem do środka znowu za rzuciłem na twarz maskę obojętności.

- Hej kochanie, jak było w szkole? - zapytała zatroskana mama

- Nawet okej, - uśmiechnąłem się krzywo - idę za chwilę z kolegami grać.

- To dobrze że w końcu gdzieś wyjdziesz, to dobrze ci zrobi. - mama popatrzyła na mnie bardzo zatroskanym wzrokiem

- Ta... - jednak tak naprawdę czułem że to nic nie poprawi. Jednak nie chciałem jej dokładać problemów. - To ja idę się przygotować i idę. - poszedłem szybko do siebie więc nie usłyszałem już odpowiedzi. Położyłem plecak obok biurka na którym było zdjęcie moje i taty. Popatrzyłem na godzinę a następnie na zdjęcie.

- Mam jeszcze 5 minut...- westchnąłem po czym popatrzyłem w okno. - Brakuje mi cię tato... - poczułem jak łzy ponownie napływają mi do oczu. Starałem się wrócić do normalności jednak to nie było takie łatwe. Podeszłem do szafy i wyciągnąłem z niej czarną bluzę i szare spodnie z dziurami. Zawsze chodziłem w bluzach. Niezależnie od pogodny, dnia, pory roku. Nie chciałem by ktoś zobaczył moje blizny na lewym przedramieniu. Nie było ich jakoś dużo, ale jednak wolałem je zasłonić.
Po chwili zszedłem na dół i podeszłem do drzwi.

- Siema Marco, gotowy? - zapytał Ferguson.

- Jak widać....

„Gdy Zamknę Oczy Widzę Twój Uśmiech, Miejsca W Których Razem Spędziliśmy Czas, Tęsknię Za Tobą, Wiesz? "
~~~~~

Dzisiaj trochu depresyjny rozdział ale jest w końcu :3
Mam nadzieję że się podobał ^^

~Masu 💛

 I'll cut myself for you || Starco Where stories live. Discover now