Prosto do zakochania cz.19

Start from the beginning
                                    

- Nie zamierzałam...

- W sumie to możesz! Dobra, pa!

Cała Karolina. Krzyknie coś w ostatniej chwili, nawet nie wiadomo po co.

Weronika przebrała się w przygotowane ubrania, wzięła jakąś torebkę, spakowała rzeczy i ruszyła w stronę salonu. Napiła się jeszcze soku przed wyjściem, aby mieć więcej energii. Przynajmniej tak powiedziała jej mama. Wspominała też coś o ładnej cerze, ale na tym córka się wyłączyła.

Blondynka pożegnała się ze wszystkimi, a potem ubrała buty i narzuciła na siebie kurtkę. Wyszła i skierowała się na przystanek. Poza nią byli tam także inni ludzie, których widziała pierwszy raz na oczy. Może to i lepiej? Nie musi się tłumaczyć, dlaczego czeka zniecierpliwiona na tramwaj.

Po kilkunastu minutach była na miejscu. Przeszła przez całą galerię i stanęła przed kinem. Napisała wiadomość, że już jest i czekała. Zdjęła czapkę, szalik oraz kurtkę. Dwie pierwsze rzeczy wsadziła w rękaw, a potem trzymała w rękach materiał.

W pewnym momencie światła zgasły. Nie! Chwila! To nie światła! Po prostu nastała ciemność. Ciemność pachnąca cynamonem oraz wodą kolońską. To czyjeś ręce zasłoniły jej oczy.

- Zgadnij kto to – usłyszała głos.

- Czyżby to był fizyk? – odpowiedziała z uśmiechem.

- Zgadnij kto teraz tu stoi, a nie za kilka lat.

Mimo to chłopak zabrał swoje dłonie i uśmiechnął się przyjaźnie. Dzisiaj wydawał się inny. Bardziej pewniejszy siebie i weselszy. Jego oczy aż błyszczały. W sumie to wyglądał dzisiaj lepiej niż na co dzień. Ułożył sobie inaczej włosy, ale i tak fajnie wyglądały. Miał czarną bluzę, która dobrze na nim leżała. Do tego nieźle walił wodą kolońską, ale ten zapach był przyjemny. Palił miło w płuca.

Weronika także się uśmiechnęła. Zdała sobie sprawę, że wyglądała bardziej zwyczajnie niż jej kolega. Trochę się tym zakłopotała, ale tylko przez chwilę. Przypomniała sobie świętą radę wszystkich starych kobiet – „Pamiętaj, że to chłopak musi się bardziej starać!"

- To idziemy kupić bilety? – zapytał.

- Pewnie – odparła, zapominając o swoich przemyśleniach. – A ile nam to zajmie?

- Tyle ile trzeba.

Nastolatka lekko się zarumieniła, ale kiwnęła jedynie głową, na znak zgody. Poszli razem zakupić bilety. Tak jak chłopak obiecał, wszystko stawiał. Czas oczekiwania na rozpoczęcie szybko minął i wpuszczono ich do sali. Zasiedli na swoich miejscach i wpatrywali się w reklamy.

Po kilku minutach zaczął się film. Weronika wpatrywała się w ekran i wiedziała jedno – wybrała najgorszy film świata. Był tak nudny, że po pierwszych dziesięciu minutach chciała stamtąd wyjść. Po jakimś czasie poczuła coś na ręce. Spojrzała w tamtą stronę i zauważyła dłoń chłopaka. Sam Kuba nachylił się i szepnął:

- Nie chcę cię obrażać, ale wybrałaś beznadziejny film.

- Mam tego świadomość, ale musimy to przeboleć – szepnęła w odpowiedzi.

- Wcale nie. Można porobić inne rzeczy.

Blondynka zmrużyła oczy. Odwróciła się i wlepiła wzrok w chłopaka. Na jego twarzy gościł uśmiech, a oczy nadal się skrzyły. Weronika spojrzała na film, a potem przysunęła się bliżej przewodniczącego.

- Co takiego proponujesz?

***

Dwójka urwała się z filmu, a potem skierowała się do tramwaju. Pojechali kilka przystanków dalej.

Dzięki temu w tej sekundzie dziewczyna stała i trzymała się barierki. Na nogach miał łyżwy, a w głowie serię obrazów, na których wywali się na lodzie.

- No dawaj, to łatwe – powiedział Kuba, który stał przed nią.

- Poczekaj chwilę – odpowiedziała, a potem starała się złapać równowagę, nic z tego. – Gdzie ty w ogóle nauczyłeś się jeździć?

- Siostra mi kazała i jakoś się nauczyłem. No dalej!

- Dobra, idę.

Dziewczyna odepchnęła się od barierki, pojechała kawałek, a potem poczuła, że traci równowagę. Już była pewna, że spadnie, gdy nagle poczuła na sobie czyjeś ręce. Nastolatka odzyskała równowagę. Otworzyła szerzej oczy, a potem odchyliła głowę.

Napotkała się z tymi brązowymi oczami. Kuba był wystraszony, ale po sekundzie oprzytomniał i posłał jej swój uśmiech. Pomógł jej stanąć, ale nadal ją trzymał. Tak na wszelki wypadek.

- Dziękuję – szepnęła Weronika, która cała się rumieniła.

- Nie ma sprawy – rzucił. – Nie wiedziałem, że aż tak słabo jeździsz.

- Umiem jeździć, ale nic już nie pamiętam! Miałam ostatnio łyżwy na nogach... Dawno.

- Może to i lepiej.

- Lepiej? Znowu zmieniamy miejscówkę?

- Nie, ale to dobry sposób, abym się do czego zbliżył.

Chłopak objął ją delikatnie i chwycił za rękę. Powoli zaczęli razem jechać. Dziewczyna była cała zarumieniona. Mimo to dawała radę i jechała u boku nastolatka. Kuba nie odzywał się, ale na jego twarzy cały czas znajdował się uśmiech.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now