-Harry, musimy wyjąć Małą z nosidełka?-skierowałam pytanie w stronę bruneta.

-Nie wiem. Jak przyjdzie nasza kolej, zapytam się kogoś z obsługi.

Kolejka przed nami bardzo szybko się uwinęła i nadeszła nasza kolej. Kobieta siedząca za taśmociągiem oszczędziła nam pytań.

-Proszę wyjąć dziecko z nosidełka i położyć przedmiot na taśmociągu. Tak samo torebka i walizki. I proszę wyciągnąć z kieszeni wszystkie przedmioty i urządzenia. Przypominam również, że na pokładzie samolotu nie można przewozić własnego picia. Więc jeżeli państwo takowe macie, to proszę wypić albo wyrzucić. Następnie proszę przejść przez bramki, w celu kontroli.-wyjaśniła szczupła brunetka.

Zastosowaliśmy się do jej poleceń. Zielonooki wyjął Katy z nosidełka i ulokował w ramionach. Przedmiot położył na taśmociągu. Tak samo zrobiłam ze swoją torebką. Następnie wyciągnęliśmy jeszcze wszystko z naszych kieszeń i byliśmy gotowi do kontroli. Ja i Harry musieliśmy przed tym założyć również ochraniacze i ściągnąć buty. Mała mogła zostać w skarpetkach. Na sam koniec odebraliśmy swoje bagaże i z powrotem włożyliśmy Katy do nosidełka. Następnie schodami ruchomymi wjechaliśmy do wielkiej poczekalni. Na jej terenie znajdywały się pojedyncze sklepiki, kioski. Do odlotu mieliśmy dwie godziny, więc usiedliśmy spokojnie na siedzeniach, które znajdywały się naprzeciwko dużej szyby. Doskonale widzieliśmy przez nią startujące i lądujące samoloty. Teraz nie pozostało nam nic innego jak czekać na swój samolot.

*****

Od razu po przylocie udaliśmy się taksówką do odpowiedniej kliniki. Przy okazji podziwialiśmy piękny Nowy Jork, który mieliśmy okazję odwiedzić po raz pierwszy, a przynajmniej ja i Katy. Jednak każdy wie, że te odwiedziny nie należały do najprzyjemniejszych. Tak więc od razu po przyjeździe do szpitala, przywitała nas doktorka prowadząca.

-Witam państwa. Nazywam się Isabella Clark i będę lekarką prowadząca państwa córki. Doktor Hudson dzwonił do nas i poinformował o sytuacji. Jesteśmy gotowi wykonać Katy operację wycięcia guza mózgu. Może i koszty były drogie, ale nasza klinika jest jedną z najlepszych w Ameryce. Znajduje się również w rankingu najlepszych klinik na świecie, więc proszę się nie martwić. Jest to trudna operacja, ale u nas nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś nie przeżył. Jednakże trzeba zwrócić uwagę na to, że państwa córka jest noworodkiem i będzie trochę trudniej. Jednak to nie znaczy, że się nie uda. Musi się udać. -blondynka wyprawiła swój krótki monolog, a następnie poprowadziła nas na oddział pediatryczny.

Wnętrze oddziału wydawało się bardzo przyjazne. Kolorowe ściany z motywami z bajek, świetlica dla starszych dzieci i podobno animator, który raz w tygodniu przychodzi do chorych dzieciaków w każdym wieku. Kiedy zostaliśmy przyjęci na oddział, zapoznaliśmy się z naszą salą. Było to dość duże pomieszczenie z różowymi ścianami. W rogu sali stało dwuosobowe łóżko, dzięki czemu zmieszczę się razem z Harrym. Po lewej stronie stało duże, łóżeczko dla Katy, a obok przewijak i komoda z różnymi zabawkami. Prócz tego po drugiej stronie sali szafa, niewielka sofa, telewizor, stół z krzesłami i drzwi. Prawdopodobnie do łazianki.

-Nie spodziewałam się takiej sali. – powiedziałam podchodząc do okna. Widok z niego rozchodził się na skwerek, który znajdował się za kliniką.

-Nie przyzwyczajaj się. – parsknął śmiechem Harry. –Pani Clark poszła do gabinetu przejrzeć dokładniej kartę Katy. – mruknął podchodząc do mnie. Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam na widok naszej córeczki w jego ramionach.

-Harry... - zaczęłam niepewnie. –Czy...mógłbyś zrobić nam zdjęcie? Chciałabym mieć coś, gdyby Katy nie...

-Nawet nie myśl o takich głupotach. – przerwał mi szybko brunet. –Katy wyjdzie z tego cała i zdrowa, a za kilka dni wracamy do Londynu, tak? – ułożył dłoń na moim policzku. Jego kciuk delikatnie gładził moją skórę, a szmaragdowe oczy wdzierały się do moich myśli. Skinęłam twierdząco głową. –Ale zdjęcie zrobię wam jak najbardziej. Ale ja też chcę na nim być. – uśmiechnął się szeroko i podał mi Katy.

Następnie Harry posadził mnie z Małą na łóżku, a sam przysunął bliżej nas stół. Następnie położył na nim telefon, który oparł na mojej torebce.

-Zrobimy z samowyzwalaczem. – uśmiechnął się i włączył coś w komórce. Przewróciłam oczyma i spojrzałam na Katy, który była bardzo zainteresowana poczynaniami swojego ojca. Chwilę później Harry usiadł obok nas i z szerokimi uśmiechami zrobiliśmy kilka zdjęć. Chcieliśmy je przeglądnąć, gdy nagle do sali weszła jakaś kobieta. Po chwili rozpoznałam w niej panią Clark.

-Przepraszam, że przeszkadzam ale musimy natychmiast zabrać Katy na blok. Sprawdziłam ostatnie wyniki ze szpitala z Londynu, które przyszły dziś i musimy działać natychmiast. – powiedziała przerażona.

Our Life // h.s. ✔Where stories live. Discover now