~16~

3.2K 204 20
                                    

-Hej, Anne. -przywitałam się z kobietą, starając się ukryć stres w głosie. -Tak, byliśmy na badaniach. Lekarz stwierdził, żeby zatrzymać Małą w szpitalu na parę dni. No wiesz, rutynowe badania. -skłamałam czując, że zaraz wybuchnę płaczem.

-Może do was przyjadę? Nie możecie całymi dniami przesiadywać w szpitalu. Poza tym są jeszcze bliźniaki i Blake. -stwierdziła stanowczo.

Pod moimi powiekami zebrały się łzy. Długo nie odpowiadałam, wzbudzając tym samym podejrzliwość Anne.

-Lily? Lily, jesteś tam? -spytała. -Wszystko dobrze?! Lily?!-podniosła ton.

-...Tak, jestem...-przytaknęłam zachrypniętym głosem. -Wybacz, muszę nakarmić Katy. Zadzwonię później. -wyjaśniłam szybko, po czym zakończyłam połączenie.

Urządzenie odłożyłam na poprzednie miejsce i spoglądnęłam na Katy. Wlepiała we mnie swój wzrok, wierzgając lekko rączkami.

-Mamusia pójdzie zrobić obiadek.-powiedziałam smutnym głosem.

Prawą ręką otarłam spływające łzy, a lewą podparłam się łóżka. Podniosłam się i na drżących nogach podeszłam do szafki. Otworzyłam mebel i wyciągnęłam jednorazową butelkę. Brakowało mi tylko sproszkowanego mleka. Postanowiłam poczekać na Harry'ego. Za ten czas chwyciłam czajnik i udałam się do łazienki. Podeszłam do umywalki i odkręciłam zimną wodę. Wlałam do przedmiotu połowę jego pojemności, po czym wróciłam w głąb sali. Podłączyłam czajnik do kontaktu i uruchomiłam go. Powróciłam na łóżko i ułożyłam się obok córeczki. Musnęłam jej czoło, a moją lewą dłoń złączyłam z jej prawą rączką. Nawet nie wiem kiedy to się stało, ale obie odpłynęłyśmy do krainy Morfeusza.

****

-Skarbie...-do mojego snu wdarł się cichy pomruk.

Otworzyłam powieki i przetarłam oczy. Brunet wpatrywał się we mnie, wyraźnie zmartwiony. W ramionach kołysał Katy.

-Wszystko okey? Wyspałaś się? – spytał Harry, pochylając się nade mną. Musnął moje usta, po czym usiadł obok. W jednej chwili przypomniałam sobie o czajniku z gotującą się wodą.

-Cholera, przepraszam. Miałam nakarmić Katy. Byłam zmęczona, sama zasnęłam. Jeszcze okłamałam twoją matkę...Dzwoniła do mnie, wypytywała o Małą. Chciała tu przyjechać...A ja skłamałam, że to tylko rutynowe badania... -zrelacjonowałam Zielonookiemu niedawny incydent. 

-Ale przecież lekarz nie potwierdził jeszcze guza mózgu. Może to jakieś nieporozumienie. Z resztą to samo powiedziałem bliźniakom. Tylko Landon wie...-odparł i musnął opuszkiem palca policzek Małej.

-I jak zareagował? -spytałam, ciekawa reakcji naszego przyjaciela na tą całą sytuację .

-Co tu dużo mówić? Załamał się, tak samo jak my. -odparł szybko Styles. 

-Teraz trzeba będzie jeszcze powiedzieć prawdę Anne i Gemm'ie...-westchnęłam głęboko i poprawiłam swoją fryzurę. -Nakarmię Katy. Czekałam, aż przywieziesz mleko.-dodałam, podnosząc się do pozycji siedzącej.

 -Nie ma potrzeby, nakarmiłem ją już. Kiedy spałaś, był tutaj doktor. Mówił, że o piętnastej jest obiad. A po obiedzie mamy się udać z Małą na dalsze badania. -wyjaśnił. -Jak chcesz, możesz jeszcze pospać. Mamy godzinę czasu.

-Nie jestem już zmęczona.-skwitowałam. -Chyba się przejdę.-powiadomiłam bruneta o swoich zamiarach.

-Jakby coś się działo, dzwoń. Jestem pod telefonem. I wróć na obiad.-skomentował Harry. 

Wstałam z łóżka i włożyłam na nogi moje białe trampki. Podeszłam do męża i córki, całując każdego z osobna w policzek. Następnie chwyciłam kurtkę i ubrałam ją. Kiedy byłam gotowa, opuściłam pomieszczenie. Parę minut później znalazłam się na świeżym powietrzu. Postanowiłam udać się do pobliskiego supermarketu, aby zakupić parę zapasowych produktów. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć. Ledwo przeszłam kilkanaście kroków, a moim oczom ukazał się duży budynek. Sklep nosił nazwę "Aldi" i był dość popularną siecią sklepów w Anglii. Kiedy weszłam do środka, ujrzałam wielki asortyment. Z początku udałam się na dział z wypiekami. Wzięłam trochę pieczywa, słodkie bułki, bagietki. Wszystko zapakowałam w foliowe woreczki. Następnie przeszłam na dział z cieczami. Chwyciłam zgrzewkę wody mineralnej oraz parę butelek różnorakich soków. Ostatnim moim miejscem do zaliczenia był regał z jedzeniem ogólnym. Spakowałam do torebek trochę owoców, oraz jogurty. Kiedy byłam już w stu procentach załadowana różnymi artykułami, przeszłam do kasy. Kiedy stanęłam w kolejce, usłyszałam bardzo znajome mi dwa głosy. O nie... Nie teraz...

-Gemma, a wzięłaś papier toaletowy? Nie wiadomo jakiej jakości jest ten szpital. Lily na pewno przyda się taka rzecz do higieny. -w uszach rozbrzmiał mi się głos Anne.

-Wzięłam. Wszystko wzięłam.-westchnęła blondynka, patrząc znudzona na swoją matkę. 

Oblały mnie zimne poty. Chciałam się gdzieś ukryć. Miałam już uciekać, kiedy nagle zostałam zauważona przez Gemmę.

-Lily!-krzyknęła.-Co ty tu robisz? Bo my właśnie szłyśmy do was, do szpitala. Specjalnie przyjechałyśmy z Holmes Chapel. -dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie.

-Ja? Robię zakupy. No wiecie, nie wiadomo co się może zdarzyć w tym szpitalu. -odparłam, ukrywając negatywne emocje.

-Co ty taka zdenerwowana jesteś? Coś nie tak z Małą? Coś się pogorszyło?-Anne wtrąciła się do rozmowy.

-Słuchajcie, mam wam coś ważnego do powiedzenia. Ale nie teraz, jak wyjdziemy ze sklepu.-powiedziałam, po czym wyłożyłam swoje zakupy na ladę.

Postanowiłam im powiedzieć o chorobie Katy. Co prawda nie jest ona dokładnie potwierdzona, ale lepiej, żeby wiedziały. W końcu przyszła moja kolej. Kasjerka zwinnie wykonała swoje czynności, a ja podałam jej odliczoną sumę. Po odebraniu reszty oraz paragonu, spakowałam produkty do jednorazowej reklamówki. Następnie podeszłam do kobiet.

-To co to za ważna sprawa?-spytała zniecierpliwiona blondynka. -Brzmiałaś tak niepewnie, że zaczynam się bać. -i masz czego.

Żwawym tempem wyszłam ze sklepu. Chwilę później dołączyły do mnie Anne i Gemma.

-Nie wiem, jak zacząć. Po pierwsze bardzo chciałabym cię przeprosić, Anne. Podczas naszej ostatniej rozmowy okłamałam cię. Otóż powiedziałam, że z Katy wszystko w porządku i że to tylko rutynowe badania... Ale to nie jest prawda. Tak naprawdę, lekarz podejrzewa u Katy...guza mózgu. -opowiedziałam, z trudem powstrzymując łzy.

 -Że co proszę?!


**********

Julia

Our Life // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz