~23~

3.5K 172 53
                                    

-Niech spoczywa w pokoju. – głos kapłana wybiegł z mojej głowy tak szybko jak się tam dostał.

Na Niebie świeciło Słońce, gdy poszczególne osoby kładły przed grobem Małej białe oraz różowe goździki *, a także lilie. Silne ramię Harry'ego obejmowało moje rozdygotane ciało. Kątem oka zobaczyłam jak Tomlinson przytula mocno jednym ramieniem swoją żonę, a drugim Anne. Obie kobiety miała czerwone od płaczu oczy, a czarne materiały sukienek delikatnie unosiły się na wietrze. Trochę dalej stał Landon, w którego nogi wtulał się mały Lou. Tuż obok niego w czarnym płaszczu i poważną miną znajdował się Tom, w ramiona którego wtulała się Darcy. Tuż za nimi dostrzegłam Liam'a oraz innych pracowników z firmy Harry'ego.

-Teraz nasza kolej. – usłyszałam szept. Brunet odsunął mnie minimalnie i ruszył w stronę nagrobka. Zgodnie z zasadą dziecięcych pogrzebów, Zielonooki ułożył obok kwiatów małego misia, jednego z tych które były przygotowane dla Katy w jej pokoiku.

Chłodny wiatr owiał moją i tak wyraźnie zmęczoną i zniszczoną twarz. Od kilku dni nie robiłam niczego innego od płaczu. Nie wiem jak odwdzięczę się mojej rodzinie i przyjaciołom za opiekę nad bliźniakami i Blake'iem. Jakie szczęście, że udało mi się znaleźć opiekunkę do Małego, która zajęła się nim na czas trwania pogrzebu.

Harry podniósł się i wyprostował, po czym ponownie wtulił mnie w siebie. Uniosłam lekko wzrok do góry i dostrzegłam pojedyncze łzy, spływające po jego bladych policzkach.

Kapłan wraz z mężczyznami z zakładu pogrzebowego odeszli, uprzednio składając nam kondolencje. Miałam tego już serdecznie dość. Gdybym tylko mogła zamknęłabym się w pokoju i nie wychodziła z niego.

-Lily... - usłyszałam moje imię po lewej stronie. Odwróciłam się w tym kierunku, co również automatycznie uczynił mój mąż. Moim oczom ukazała się nasza sąsiadka, dzięki której nasza malutka córeczka przyszła na świat. Kobieta zbliżyła się do mnie i jakby pod wpływem niewidzialnej siły objęłyśmy się.

-Ja...

-Katy może i nie była z wami długo, ale teraz jest w jeszcze lepszym świecie. – wyszeptała. –Pamiętaj, że na zawsze pozostanie w waszych sercach. – odsunęłyśmy się na długość ramion, a ona posłała mi uśmiech.

-Dziękuję. – szepnęłam i po kolejnym krótkim uścisku kobieta odeszła. Mimo, że szła do mnie plecami to widziałam jak kieruje dłoń w stronę policzka.

-Możemy jechać do domu? – spytał Harry. Odwróciłam się w jego stronę i objęłam wzrokiem.

Czarny garnitur, który okrywał tego samego koloru płaszcz, a do tego sztyblety. Jego włosy, które były w wiecznym nieładzie podburzał wiatr. Skinęłam głową i chwyciłam jego dłoń, wyciągniętą w moją stronę. Automatycznie wtuliłam się w tors mężczyzny, a on objął ramionami moje ciało.

-Mamusiu. – cichy pisk dobiegł do moich uszu i spowodował, że byłam zmuszona odsunąć się lekko od męża. Przed nami stały bliźniaki, które wydawały się bardzo poruszone całym wydarzeniem.

-Czyli Katy nie wraca z nami? – spytał Lou. Zacisnęłam mocno powieki i oparłam czoło na torsie Harry'ego. Nie byłam w stanie im odpowiedzieć. Przeniosłam na chwilę wzrok na tablicę z personaliami naszej Kruszynki. Poruszyłam kilkakrotnie przecząco głową i przygryzłam wargi. Styles wyczuł jak się czuję, przez co ułożył dłoń na mojej głowie.

-Katy musi tutaj zostać. – zaczął łagodnie. Harry, nie mów tego. Proszę... -Katy mieszka teraz tam, na górze. – wskazał palcem na Niebo.

-Ale wróci do nas kiedyś? – spytała z nadzieją Darcy. Harry wziął głęboki wdech.

-Nie wróci. Ale będzie nad nami czuwać i zawsze będzie w waszych serduszkach. Pożegnajcie się z nią i biegnijcie do babci. Potem idźcie do samochodu.

Our Life // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz