16

1K 50 2
                                    

Sara pov

Dzisiaj wychodziłam ze szpitala. Byłam w trakcie pakowania ostatnich rzeczy, które miałam ze sobą. Za pół godziny miał po mnie przyjechać Bartek. Spojrzałam w okno i usiadłam na łóżku szpitalnym. Zaczęłam myśleć i zastanawiać się jak moje życie wyglądało wcześniej. Sama nie wierzyłam w to co się stało, za miesiąc Marek miał rozprawę, i właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że był psychopatą. Z drugiej strony on nic takiego nie zrobił. Nie zrobił? Nie będę go bronić, bo powinien iść siedzieć za to co mi zrobił. Miłość dla niektórych nie jest zdrowa.

Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po urządzenie leżące obok mnie na szafce.

Bartek:
Będę za 10 minut bądź gotowa.

Odczytałam SMS-a i schowałam go do kieszeni bluzy, ubrałam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam z sali. Kierowałam się do recepcji po wypis mijając przy tym sporo ludzi.

- Dzień dobry ja miałam zgłosić się po wypis ze szpitala. - powiedziałam siedzącej kobiecie za ladą.
- Dzień dobry, niech pani mi poda imię i nazwisko. - odpowiedziała uśmiechając się.
- Sara May. - powiedziałam kobiecie, a ona wyszukała dokument. Musiałam coś podpisać i dostałam wypis do ręki. W końcu kierowałam się do wyjścia, szukając samochodu Bartka zauważyłam, że chłopak stoi już przy nim. Podeszłam niepewnym krokiem, nie wiem dlaczego ale stresowałam się tym spotkaniem.

- Cześć skarbie. - usłyszałam w moim kierunku. Chłopak uśmiechnął się i mocno przytulił.
- Tęskniłam za tobą. - szepnęłam wtulając się i czując się w końcu bezpiecznie. Bartek spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił.
Wsiadłam do samochodu kładąc torbę na tylnym siedzeniu i zapiełam pasy.

- Cieszę się, że już jadę do domu. - powiedziałam uśmiechając się pod nosem. Chyba nikt nie chciałby być 3 tygodnie w szpitalu.
- Mam dla ciebie niespodziankę, ale nie wiem czy ci się spodoba. - mówił patrząc na drogę.
- Jaką? - zdziwiłam się.
- Moi rodzice przyjeżdżają... - zrobił skwaszoną minę.
- To przecież super! - krzyknęłam wystraszając przy tym chłopaka.
- Na prawdę się cieszysz? - zdziwił się.
- Tak, może będę się ciut stresować, bo jeszcze ich nie znam, ale cieszę się. - upewniłam chłopaka.
- Będą w restauracji niedaleko mojego mieszkania o 19:00. Może zaproś też swoich rodziców? - zaproponował, a ja miałam mieszane uczucia. Za pewne przyszłaby tylko mama.
- No nie wiem... - popatrzyłam na swoje dłonie. - Może to dobry pomysł. - powiedziałam po chwili i zadzwoniłam do mamy.

Mama jak to mama zgodziła się i obiecała, że będą oboje i serio wierzyłam, że przyjadą oboje.
Bartek zaparkował przed moim blokiem. Wziął moją torbę i wyszłam z samochodu. Kierowałam się do budynku mijając paru sąsiadów i słysząc miłe słowa, że dobrze że już wróciłam. Nacisłam przycisk windy, która po chwili przyjechała. Weszliśmy do niej trzymając się za ręce.
- Kocham cię. - powiedział Bartek spoglądając na mnie.
- Ja ciebie też. - przytulając się do jego ręki. Czułam się teraz naprawdę dobrze. Nikt nie chodził za mną, nikt nie chciał zniszczyć mojego związku. Do czasu.

Wysiedliśmy z windy i Bartek otworzył mieszkanie.
- Wow jak tu czysto. - zdziwiłam się.
- Z Ali sprzątaliśmy tutaj tydzień, ale twoje mieszkanie wróciło do normy. - oznajmił, a ja się uśmiechnęłam. Przeszłam po salonie ciesząc się, że jestem u siebie.
- Dawno tu nie byłam. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że będziesz już tu jak najdłużej. - rzekł chłopak.
Była już 16:00, więc stwierdziłam że wezmę prysznic i przygotuje się na spotkanie z naszymi rodzicami. Bartek również się szykował, ale jak na chłopaka przystało zajęło mu to trochę mniej czasu.
Po prysznicu ubrałam bieliznę i na nią różowy szlafrok. Kierowałam się do mojej toaletki, która miałam w sypialni. Zrobiłam lekki makijaż i zakręciłam moje długie blond włosy.
Stojąc przed szafą i zastanawiając się co mam ubrać. Do pomieszczenia wszedł Bartek i usiadł na łóżku. Czułam, że mi się przygląda, ale starałam się to ignorować.

Insomnia Where stories live. Discover now