13

1.1K 57 30
                                    

Minął tydzień i wracałam z Bartkiem do Warszawy, od Ali dowiedziałam się że Amanda przyjechała do Polski i wylatuje dopiero po nowym roku. Ucieszyłam się, bo nie widziałam tej dziewczyny chyba od 4 miesięcy. Bartek cały czas był u mnie i można było nazwać, że już u mnie zamieszkał.

- Skarbie?! - krzyknął chłopak schodząc na dół.
- Tak? - zapytałam ciszej sprzątając kuchnie.
- Jak będzie wyglądać mój pierwszy sylwester z moją ukochaną? - zapytał przytulając się do mnie od tyłu. Odwróciłam się.
- Amanda, Ali i Luiza chciały się spotkać. - oznajmiłam. - Ale możemy zrobić tak, że przyjadą twoi znajomi i moje dziewczyny.- uśmiechnęłam się.
- Twój to mogę być ja.- oznajmił dając mi buziaka w policzek. - Ale pasuje mi taki układ, najważniejsze że będę z tobą. - zgodził się i przytuliłam się do niego.

- A kto przyjdzie?
- No Michał i pewnie paru jeszcze innych kumpli. - oznajmił, a ja pokiwałam głową.
- Idź ogarnąć sypialnie okej? - poprosiłam, a chłopak odsunął się ode mnie i złapał się za serce.
- Twój wspaniały, najprzystojniejszy, przyszły mąż już dawno to zrobił.- powiedział, a ja wybuchłam śmiechem.

Cały wieczór minął nam miło, po kolacji obejrzeliśmy jakiś serial i poszliśmy spać. Obudziłam się rano i byłam dumna, że jeszcze jest wolne. Wstałam i spojrzałam na godzinę w telefonie, zamiast tego widziałam SMS-a od nieznanego numeru.

nieznany:
Dzisiaj przyjeżdżam do Warszawy.

Odczytałam i odpisałam, że to chyba pomyłka. Na co odpowiedz dostałam, że na pewno nie. Cicho wyszłam z sypialni i poszłam na dół zrobić sobie herbate, między czasie czekając na wodę patrzyłam czego brakuje ze spożywczych rzeczy. Postanowiłam się ogarnąć i jechać do sklepu. Przeglądałam się w lustrze i słyszałam, że Bartek schodzi na dół.

- Kochanie?- usłyszałam.
- Tak? Tutaj jestem.
- Gdzie ty idziesz?- zapytał.
- Jadę do sklepu.
- I mnie nie obudziłaś? Pojechałbym z tobą, nie będziesz zakupów sama nosić.- taki facet to skarb.
- Ciekawe czy będziesz je nosić po ślubie.- zaśmiałam się, a chłopak zmierzył mnie wzrokiem.
- Czekaj umyje zęby ubiorę się i pojadę z tobą.- oznajmił i pobiegł na górę.
Postanowiłam zadzwonić do Ali, o której przyjedzie z dziewczynami.

- Hej!- krzyknęłam do słuchawki.
- Boże dziewczyno jak ja dawno nie słyszałam twojego skrzeczącego głosu! - krzyknęła również, a ja przysięgam gdyby stała koło mnie to nie wiem czy by miała wszystkie zęby.
- Bardzo śmieszne.- rzuciłam oschle.
- No mnie to śmieszy.- zaśmiała się.
- O której będziecie z dziewczynami wieczorem? - zapytałam, słysząc w słuchawce jak Ali drze się do dziewczyn o której będą.
- O 19:00? - zapytała.
- Oki mi pasuję, ale będzie jeszcze kilku kumpli od Bartka jak coś. - uprzedziłam.
- Amanda się ucieszy.- zaśmiała się. - Co tam w ogóle u ciebie? - spoważniała.
- Czekam na Bartka, bo jedziemy do sklepu. - oznajmiłam. Czasem Bartek był gorszy niż baba.
- Jak w ogóle się między wami układa? Wszystko dobrze? - zapytała z troską.
- Wolę nic nie zapeszać wiesz... - przeciągnęłam. - Pogadamy jak przyjdziecie wieczorem, dziewczyny przynajmniej poznają Bartka.
- No powiem ci, że nie mogą się doczekać i chcemy być druhnami! - krzyknęła i słyszałam również krzyki dziewczyn. Zaśmiałam się do telefonu.
- Ali przyprowadź też Caroline. - poprosiłam.
- No postaram się, wiesz jaka ona jest.
- Ohh wiem wiem, ale postaraj się niech dziewczyna sama nie siedzi w domu.

Jeszcze trochę pogadałam z Ali i zszedł już Bartek i pożegnałam się z Ali.

- Ejj jedziemy moim.- oznajmiłam.
- Twoim to ty będziesz jeździć do szkoły, a teraz ja będę wozić twoją dupę. - powiedział dając mi namiętnego buziaka.

Wolałam się nie kłócić i się zgodziłam. Po pół godzinie byliśmy w sklepie. Bartek jak to chyba każdy facet był mało zafascynowany zakupami i to była jedna z wielu przyczyn, których chciałam jechać sama.

Insomnia Where stories live. Discover now